- Nienawidzę poniedziałków - wzdycha Calum.
Opieram się o zimną barierkę. Chłód ciągnie od kafelków bardziej niż zwykle, a ja zaczynam żałować, że nie założyłam skarpet. Tym razem jednak pamiętałam o spodniach.
- Poniedziałki są do dupy, zwłaszcza kiedy nie możesz spać przez pół nocy - potwierdzam.
- Masz jakiś powód? - pyta.
- Hm? - mruczę zaskoczona.
- Dlaczego masz problem z zasypianiem - wyjaśnia.
Wzruszam ramionami.
- Zwykła bezsenność. Może powinnam zażywać jakieś pigułki, ale nie sądzę, żeby to pomogło.
Twarz Caluma nagle zmienia swój wyraz na bardziej przygnębiony.
- Zaczęło się jakiś czas temu - kontynuuję - Chyba niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego.
Sama nie wiem, co nakłania mnie do takich zwierzeń. Nie myślę nawet o tym, że to najlepsza okazja do wyciągnięcia od niego jakichkolwiek informacji. Po rostu pytam:
- A ty? Masz powód?
Chłopak wypuszcza powietrze ze świstem. Wzrusza ramionami
- Po prostu... Wszystko - wzdycha - No wiesz, zespół, szkoła, dom, i ta cała kupa gówna.
- Dom? - unoszę brwi.
Otwiera szeroko oczy, a chwilę później jego twarz przybiera dziwny wyraz, którego nie umiem odczytać.
- Ogólnie. Wszystko. Sama rozumiesz - tłumaczy.
Jednak niezbyt zrozumiale. W szkole wygląda na pewnego siebie, ale kiedy rozmawia ze mną, zwykle umiem rozpoznać negatywne emocje, a coś mówi mi, że nie powiedział wszystkiego.
- Rozumiem - kłamię.
Nie rozumiem nic.
Wiem, że podobno zachowuje się dziwnie, że ukrywa coś nie tylko przede mną, ale także przed kumplami z zespołu i wcale nie czuję, że MUSZĘ się tego dowiedzieć. Czuję się dziwnie, jakbym... CHCIAŁA się dowiedzieć. Jakbym chciała mu pomóc.
Calum ponownie wzdycha.
- Ostatnio noce są chłodne - mówi nagle.
Zaskakuje mnie.
- Tak - odpowiadam - Kafelki są zimne.
- I wieje po twarzy.
Właściwie dopiero teraz zauważam lekki wiatr mierzwiący włosy chłopaka i otulający delikatnie moje zmarznięte policzki.
- Tylko trochę - stwierdzam.
Na chwilę zapada cisza.
- Myślisz, że z czasem się nasili? - pyta brunet.
- Chcesz się bawić w pogodynkę? - prycham rozbawiona.
- Nie mówię o wietrze - nerwowy śmiech - Chodziło o to, że ostatnio coraz dłużej nie mogę spać. U ciebie też tak było?
Wracam wspomnieniami do nieprzespanych nocy, które faktycznie z czasem coraz bardziej dłużyły się w nieskończoność. Na szczęście znalazłam na to lekarstwo w postaci świeżego powietrza, ale nawet ono nie zawsze mi pomaga.
- Tak - kiwam głową - Chyba tak.
***
- Larousse!
Wzdrygam się na dźwięk mojego nazwiska. Odwróciwszy się, zauważam przed sobą postać Luke'a Hemmingsa. Oboje wiemy, że szkolny dziedziniec to nienajlepsze miejsce na tego typu rozmowy, więc instynktownie kierujemy się na tyły budynku.
Nie wierzę, że to robię.
Gdy docieram do miejsca, w którym rozmawialiśmy ze sobą ostatnim razem, chłopak stoi już oparty o pokryty obdartą farbą mur z rękami założonymi na piersi. Patrzy na mnie wyczekująco, ze zniecierpliwieniem stukając palcami w swój lewy łokieć.
Nagle czuję dziwną potrzebę stanięcia po stronie Caluma. Nie wiem, dlaczego. Może działam zbyt pochopnie. Potrzebuję więcej czasu, żeby zastanowić się, co powinnam powiedzieć Hemmingsowi, a co zachować dla siebie. Domyślam się, że ma problemy rodzinne, ale nie chce się z tym nikim dzielić. Powinnam uszanować jego decyzję, chyba że mogę mu pomóc tylko jeśli dowie się o tym ktoś inny.
- Wiesz o wszystkim - wzruszam ramionami - Nie ma co gadać.
- I nic? - blondyn unosi brwi - Kurwa, Madeline, musiałaś się czegoś dowiedzieć.
Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego czuję się nieswojo za każdym razem, kiedy ktoś obcy wymawia moje imię. Może chodzi tylko o Hemmingsa. O takich jak on. Może powinnam go obwiniać o to, że zabrał mi przyjaciela, ale ten temat został dawno zamknięty.
- Nie znam go na tyle dobrze - przewracam oczami - Nie będziemy od razu najlepszymi przyjaciółmi na zawsze, ani nic z tych rzeczy. Wiesz przecież, jakim jest skomplikowanym człowiekiem.
- Ta - chłopak rzuca mi zirytowane spojrzenie - Dlatego miałem nadzieję, że chociaż ty go rozgryziesz.
- Próbujesz wywołać u mnie jakieś wyrzuty sumienia? - prycham - Potrzebuję czasu, okay?
- Okay, ale spróbuj zdążyć przed końcem roku. Nie mam całego życia na użalanie się nad Hoodem.
Zduszam w sobie nagłą chęć wykrzyczenia całemu światu, jak bardzo nienawidzę Luke'a Hemmingsa i bez słowa odchodzę.
CZYTASZ
Strangers // Calum Hood
FanfictionDrogi Caluma i Madeline rozeszły się dawno temu. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Ale co, jeśli pewnej bezsennej nocy na sąsednim balkonie dziewczyna usłyszy jego głos i zamieni z nim słowo po raz pierwszy od czterech lat? Co, jeśli nie będzie to ich...