12. Znowu z nim gadałaś?

316 26 6
                                    

- Musisz go przeprosić.

- Przeprosić - prycham.

Luke przewraca oczami, opierając głowę o obdarty mur.

- Wielka obraza majestatu - wzdycha - Jeżeli nam tego nie mówi, jesteś jedyną osobą, której może wyjawić jakąkolwiek tajemnicę.

- Ja? - powstrzymuję się, by nie wybuchnąć śmiechem - W takim razie nie jestem na najlepszej drodze do osiągnięcia celu.

- Znał cię kiedyś - mówi zmęczonym głosem - Spraw, by znowu ci zaufał.

- Jak niby mam to zrobić? - wzdycham - Gdybym chociaż tego chciała. Ale nie chcę. Ja też nie mam zamiaru mu ufać.

- Kluczowa jest tu gra aktorska - chłopak wzrusza ramionami.

- Naprawdę, nie mam ochoty na spędzanie z nim czasu.

Luke rzuca mi surowe spojrzenie.

Mogłabym dalej się upierać, ale w głębi duszy wiem, że nic w ten sposób nie ugram. Mój interes również leży w części umowy, więc będę musiała się poświęcić.

- Czyli mam znowu się z nim "zaprzyjaźnić" - cholera, to nie brzmi dobrze - sprawić, by mi zaufał i zmusić do gadania?

- Możesz go nawet zaciągnąć do łóżka, byleby wszystko wyśpiewał.

Cholera, to brzmi jeszcze gorzej.

- Pojebało cię - patrzę na niego z wyrazem twarzy pod tytułem "powiedz coś więcej, a zarobisz siniaka na twarzy".

- Dobra, świętoszko, ale nie chcę potem słyszeć, że znowu się pokłóciliście - unosi ręce w geście poddania, po czym wstaje - Odlicz minutę, zanim wyjdziesz. Nie mogą wiedzieć, że rozmawialiśmy - i znika za murem, zanim zdążę obrzucić go jakąkolwiek obelgą.

Siedzę pod murem dłużej niż minutę. W mojej głowie dzieją się absurdalne rzeczy. Nie mogę uwierzyć, na co się zgodziłam. Muszę przekonać Caluma, że te cztery lata w separacji były zwyczajnym błędem. Choć wcale tak nie sądzę. Wciąż jestem zdania, że powinnam go raczej unikać i do tego właśnie dążę. Chcę go od siebie odciągnąć, jeszcze bardziej się do niego zbliżając. Paranoja.

O rozpoczynającej się lekcji przypomina mi dzwonek, który na tyłach szkoły słychać nieco ciszej. Podnoszę się z zimnej ziemi i otrzepuję spodnie. Chwytam plecak, by zrzucić go sobię na ramię i kieruję się w stronę sali lekcyjnej.

- Tu jesteś! - krzyczy Holly, kiedy dostrzega mnie na końcu korytarza - Znam cię tak długo, a jeszcze nigdy nie spóźniłaś się na lekcję.

- Nie spóźniłam się - mruczę, obserwując dopiero wchodzących do klasy uczniów i panią Shaw, która wciąż stoi i rozmawia z jakimś chłopakiem o niskim wzroście, co daje nam jeszcze chwilę czasu.

- Oczywiście, że nie - dziewczyna przybiera oburzony wtraz twarzy - To by było karygodne - sylabizuje ostatni wyraz, udając panią Shaw, kiedy ktoś robi coś nie po jej myśli.

Chciałabym się uśmiechnąć, bo nikt nie potrafi przedrzeźniać innych tak dobrze jak Holly, ale nie mam na to siły. Jedyne, czego bym chciała, to znaleźć jakieś ustronne miejsce, w którym mogłabym się wykrzyczeć, uwolnić cały swój gniew. Jestem zła na Luke'a, Caluma, a nawet na siebie. Jestem po prostu wkurzona na cały świat. Marzę o tym by znaleźć się teraz sama.

Kiedy wchodzimy do sali, uświadamiam sobie, że to geografia. Na geografię chodzę z Hoodem.

Muszę stąd uciec jak najszybciej.

Zajmuję swoje miejsce pod oknem, ale przy pierwszej okazji mówię, że źle się czuję. Pani Shaw potrafi być surowa, ale jest także wyrozumiła. Pozwala mi wyjść, pod warunkiem, że Holly, która siedzi ze mną w ławce, odprowadzi mnie prosto do gabinetu pielęgniarki.

Kiwamy głowami na znak zrozumienia.

Natychmiast zrywam się z krzesła i pędzę do drzwi, chyba trochę za szybko, jak na osobę ze złym samopoczuciem. Holly wychodzi za mną, wciąż niepewna tego, co się dzieje. Jednak zna mnie jak nikt inny. Pierwsze słowo, które wypowiada, kiedy zamykam za nami drzwi łazienki, to "Hood".

Opieram się o ścianę przy zlewie. Chciałam być sama, ale powinnam się cieszyć, że Holly tu jest. Nauczycielka mogła wysłać ze mną kogoś innego, a wtedy nie wmówiłabym tej osobie, że "sama dam radę dojść do pielęgniarki".

- Co tym razem? - blondynka staje przede mną z zatroskaną miną, która jednocześnie mówi mi, że "zabije tego gnojka, kiedy tylko go spotka".

- Wszystko - wydaję z siebie głośny pomruk, który chyba bardziej przypomina warknięcie.

- To wiele wyjaśnia - przewraca oczami - Znowu z nim gadałaś?

- Yhm - potwierdzam. Zastanawiam się, czy powinna też wiedzieć o mojej rozmowie z Hemmingsem. Dochodzę do wniosku, że będzie próbowała mnie odciągnąć od tego pomysłu - Nie tylko z nim - jednak to mówię.

- Madeline - dziewczyna marszczy brwi.

- To był Hemmings - przełykam głośno ślinę - Po prostu... Calum ostatnio dziwnie się zachowuje i uznał, że mogę coś wiedzieć.

- I co? - domaga się wyjaśnień - Wiesz coś?

Kręcę stanowczo głową. Nie dodaję: "ale wkrótce się dowiem". Nie mówię, że zawarliśmy umowę, i że nasza rozmowa trwała dłużej niż dziesięć sekund. Nie wspominam, że widziałam się z nim dzisiaj rano. Nie przedstawiam jej naszego planu, bo nie pozwoliłaby mi go zrealizować. Czuję się źle z tym, że okłamuję własną przyjaciółkę. Ale kiedyś wszystko jej powiem. Nie teraz, kiedy sprawy się skomplikowały, a ja rozpaczliwie próbuję znaleźć wyjście z tej gmatwaniny.

Nie, jeszcze nie teraz.

Zdecydowanie za bardzo was rozpieszczam -,-

Strangers // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz