13. Przepraszam.

284 31 13
                                    

"Musisz go przeprosić" - mówił Hemmings

"Nie możesz go przeprosić" - mówiła Holly.

Przynajmniej z nią zgadzam się w stu procentach.

Nie przeproszę go. Zwłaszcza, kiedy stoi teraz przede mną z tym wyrazem twarzy. Nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim mam jeszcze odwagę na niego patrzeć.

Stoimy w milczeniu dość długo. Nie mam pojęcia, ile czasu już minęło, odkąd wyszedł na balkon, kiedy ja stałam już na swoim.

- Nie mówię, że wiem, o czym myślisz - mówi coś, co nie do końca do mnie dociera - Ale ja mam podobnie. Chociaż pewnie wciąż uparcie twierdzisz, że to moja wina. Nie sugeruję, że jest inaczej.

Kiedy milknie, analizuję w głowie jego słowa. Mija trochę czasu, zanim zaczynam je rozumieć. Wtedy on kontynuuje:

- Tak, wiem, że jestem dupkiem i może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie moje pieprzone ego wysokości drapacza chmur.

Prawda.

- Może wina leży po obu stronach. Nie wierzę, że to robię - ze świstem nabiera powietrza - Ale przepraszam.

Ja chyba też nie wierzę.

Znów pogrążam się w tysiącu myśli. Staram się przypomnieć, co jadłam dzisiaj na obiad, żeby tylko nie myśleć o TYM. Ale siłą rzeczy, w końcu muszę coś powiedzieć. Calum stoi tam i czeka, aż raczę się odezwać.

Wstrzymuję oddech.

Przypomnienie sobie słów nigdy nie było takie trudne.

- W dupę.

Zażenowanie uderza mnie w twarz. Nie mogłam rozegrać tego gorzej.

Teraz oboje nie wiemy, co powiedzieć. Calum chyba zaczyna żałować, że mnie przeprosił, a część mnie jednak chce, żeby zrobił to znowu, i znowu, i znowu.

- Powtórz to - zamykam oczy, nie dając po sobie poznać rozsadzających mnie tysięcy emocji.

Słyszę krótki, nerwowy, a jednocześnie stanowczy śmiech.

- Czego ode mnie oczekujesz? - pyta chłopak.

Otwieram oczy.

Jedyna sensowna odpowiedź na to pytanie, która przychodzi mi do głowy, to nie wiem.

- Chcę to usłyszeć jeszcze raz - mówię cicho i powoli.

Calum wzdycha.

- Przepraszam - mówi w końcu.

Napawam się tym słowem, jakbym właśnie przekroczyła bramy niebios. Chwilę później przypominam sobie, że to być może jedyna i niepowtarzalna okazja na postaranie się o zdobycie jego zaufania.

Nie spieprzę tego. Nie tym razem.

Przypominam sobie słowa Luke'a: "Kluczowa jest tu gra aktorska".

- To ja przepraszam - wypuszczam powoli powietrze z płuc.

Hood mierzy mnie podejrzliwym spojrzeniem.

- Co? - pytam oburzona.

- Dziwnie się czuję.

- Wiem.

- Przeprosiliśmy się.

- Ty mnie przeprosiłeś.

- Ty mnie też.

Oboje znowu wzdychamy.

- Masz rację - mówię - Dziwnie.

- Uznamy, że to się nie wydarzyło? - pyta chłopak.

Parskam śmiechem.

- Masz rację - kiwa głową - zły pomysł.

- Nie gorszy od tego, co się właśnie wydarzyło..

- Czyli jednak?

- Nie.

Panuje między nami niezwykle napięta atmosfera. Każde z nas próbuje przeanalizować to, co się waściwie stało. Zabawne, że każdej nocy odkrywam zupełnie nowe oblicze Hooda.

On otwiera usta, ale ja czuję, że nie wytrzymam dłużej. Odwracam się na pięcie i bez słowa wchodzę do pokoju. Zamykam okno i opieram się o ścianę obok niego. Stukam palcami o zimną szybę, a wzrok kieruję w sufit. Jestem tak roztrzęsiona, że trudno jest mi złapać oddech.

Jakieś niezidentyfikowane uczucie każe mi otworzyć okno i wyjść tam jeszcze raz.

Nie, nie zrobię tego.

Chwilę później zastanawiam się, jak znalazłam się znowu naprzeciwko tych czarnych oczu.

- Przeprosiłeś mnie - mówię znowu, jakby jeszcze to do mnie nie dotarło.

- Ty też mnie przeprosiłaś - chłopak marszczy brwi.

- Zrobiłeś to dwa razy.

Cisza.

- Dobra, wygrałaś - przygryza dolną wargę w zamyśleniu.

- Co teraz? - pytam.

Czuję się taka zagubiona.

- Nie uciekaj tym razem - prosi.

- Postaram się. Ale nic nie obiecuję.

Calum uśmiecha się nieznacznie, co odruchowo maluje lekki uśmiech również na mojej twarzy.

Przeprosiłam Caluma Hooda.

Zrobiłam to z konieczności. On powiedział "przepraszam" sam z siebie. Nie wiem, na co liczy. Na razie postanawiam się nad tym nie zastanawiać. Zostawię to na później.

I znów, jak zaledwie dziesięć minut temu, stoimy naprzeciwko siebie, patrzymy sobie w oczy. Tylko że absolutnie nic nie jest już takie samo. Milczenie zdaje się jedynym sensownym tematem do rozmowy. Tak więc nikt się więcej nie odzywa.

Muszę dowiedzieć się, co jest grane - powtarzam sobie.

Wyciągnę to od niego kiedy indziej. Jeszcze nie teraz.

Spóźnione życzenia urodzinowe dla Caluma, kochani ;*

Strangers // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz