Nie da się ukryć, że każdy ma swoje tajemnice. Sekrety, których boi się przyznać przed samym sobą. Ja też je mam, jakżeby inaczej. Oczywiście pierwszą i jedyną osobą, która się o nich dowiaduje, jest Holland Shelley, znana wszystkim jako Holly.
Tak więc, kiedy w środę przychodzę do szkoły, ona jak zwykle pyta mnie, co ciekawego wydarzyło się ostatnio w moim życiu. Traci już nadzieję, że dowie się czegoś ciekawego, ale byłabym okropną przyjaciółką, gdybym nie powiedziała jej o tym, że poprzedniej nocy znowu rozmawiałam z Calumem, co przez ostatnie lata wydawało się czymś odległym i zabronionym.
- Czekaj, czekaj - ucisza mnie machnięciem ręki, kiedy zmierzam już do końca tej niedługiej historii - Po cholerę on tam znowu przychodził.
- Nie dałaś mi dokończyć, Holly - przewracam oczami - Poza tym, ta rozmowa była najmniej dziwną... Z całej reszty.
- To fakt - dziewczyna marszczy brwi - Więc powinnam zapytać, co robił w twoim pokoju tydzień temu, czy zostawić to na później?
- To już stary temat - wzdycham - Zostaw go w spokoju, bo naprawdę nie mam do tego dzisiaj głowy.
- Nigdy nie masz do tego głowy, Madeline - zauważa Holly, i ma rację - Nie, jeśli chodzi o Caluma Hooda.
- Nie wymawiaj przy mnie tego nazwiska - zamykam oczy i wzdycham cicho.
Kiedyś po prostu mijałam go na korytarzu, a teraz, pod przykrywką obojętnego spojrzenia, patrzę na niego, jakby miał na czole wymalowany żółty trójkąt z wykrzyknikiem. Tak, tak na niego patrzę, bo kiedy otwieram oczy, on przemierza korytarz w towarzystwie swoich kolegów z zespołu.
Patrzę na niego. Cholera jasna, dlaczego na niego patrzę?
- Maddy - Holly szturcha mnie łokciem w żebra - Gapisz się.
Otrząsam się z zamyślenia.
- To widać? - pytam przerażona, czym prędzej odrywając wzrok od Caluma.
- Ja widzę wszystko, skarbie - dziewczyna się śmieje - Ten błysk w oczach oznacza tylko Caluma.
- Błysk w oczach? - unoszę brwi.
- Yhm - odpowiada. Wciąż się śmieje. Dlaczego się śmieje? - błysk przerażenia, czasem zdenerwowania, tęsknoty. Ale to zawsze wygląda tak samo.
Wzdycham na myśl, że moja przyjaciółka zna mnie lepiej, niż ja sama.
- Nie tęsknię za nim - spoglądam na nią z ukosa.
- Kiedyś tęskniłaś - patrzy na mnie w ten jeden, jedyny sposób, mówiący "daj spokój, wiesz, co mam na myśli" - Poza tym... Spójrzmy prawdzie w oczy. Byliście przyjaciółmi. Od trzech lat mijasz go na korytarzu w przekonaniu, że nic dla ciebie nie znaczy. Ale przez pierwszy rok nie potrafiłaś nawet na niego spojrzeć. A teraz, on pojawia się na sąsiednim balkonie, potem w twoim pokoju i może jeszcze chcesz mi powiedzieć, że to nic nie znaczy. Wiem, co jest grane, Madeline. Widzę, jak na niego patrzysz. Już nie umiesz tak po prostu przejść obok. I nie mów mi, że to było tylko kilka zwykłych rozmów, bo wiem, że za nim tęsknisz. Może nie tak bardzo, jak na początku, ale on wciąż coś dla ciebie znaczy i nie przekonasz mnie, że jest inaczej.
Mówi to wszystko, nie stawiając kropek ani przecinków, choć całe to zamieszanie jest jednym, wielkim znakiem zapytania.
Bierze głęboki oddech, a ja ze świstem wypuszczam powietrze. I czuję się taka bezsilna, bo chciałabym zaprzeczyć, ale w głębi duszy wiem, że ma rację.
- On ma ten sam problem, Holly - mówię w końcu.
Dziewczyna rzuca mi pytające spojrzenie, domagając się wyjaśnień.
- On też nie może spać - tłumaczę - Dzisiaj też tam będzie. I nawet jeśli tego nie chcę i wiem, że tak cholernie będę się bała... Jasna dupa, przecież nie dam rady zasnąć inaczej.
CZYTASZ
Strangers // Calum Hood
FanfictionDrogi Caluma i Madeline rozeszły się dawno temu. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Ale co, jeśli pewnej bezsennej nocy na sąsednim balkonie dziewczyna usłyszy jego głos i zamieni z nim słowo po raz pierwszy od czterech lat? Co, jeśli nie będzie to ich...