01.

327 16 10
                                    

━━━━━ 🔪 ━━━━━ 

Bahamy, pół roku wcześniej

Bahamy, pół roku wcześniej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━━━ 🔪 ━━━━━ 

Louis poprawił środkowym palcem okulary na swoim nosie. Żar lał się z nieba, a on nareszcie czuł, że należycie wypocznie. Dookoła rozciągał się tylko błękit północnego Atlantyku, a zimne piwo i whisky na wieczór chłodziły się w lodzie pod pokładem. Jacht kołysał się przez fale, a on siedział na górnym pokładzie, z daleka od agencji, Stylesa, czy wszystkich innych, którzy przez ostatnie momenty mieli mu okazję towarzyszyć. Był tylko on, jego brat, Nathan oraz jego dziewczyna, Nadine. 

– Coś nie chcą dzisiaj brać – przyznał młodszy Tomlinson, opierając się o barierkę plecami. Obaj byli bez koszulek, a w samych spodenkach. Nadine pływała nieopodal, a z wody wystawała tylko jej głowa. 

– Ja nie mam na co narzekać – zaśmiał się Louis, bo tamtego dnia złapał już kilka dorodnych sztuk. – Po prostu nie masz do tego smykałki, młody – wytknął w jego stronę końcówkę języka, a później oparł wędkę o stojak, by się nie przewróciła. Albo co gorsza coś, co złapałoby się na haczyk nie pociągnęło jej za sobą w głąb oceanu. 

– Czy na każdym kroku musisz podkreślać to, że jesteś starszy? – zaczął Nate, unosząc brew, na co Tomlinson tylko wzruszył ramionami.

– Starszy i lepszy, braciszku – poprawił go jednak, na co młodszy machnął ręką i odwrócił się twarzą w jego stronę. 

To, że się spotkali było jednym wielkim przypadkiem. Tomlinson nawet nie podejrzewał, że ma jakąś rodzinę, oprócz żony, z którą tak naprawdę nie było wiadomo, co się dzieje i dzieciakami, przebywającymi w tamtym momencie u fikcyjnych dziadków. Louis był w tracie zwiedzania Nassau, a raczej tamtejszych barów, gdy natknął się na Nadine i Nate'a, którzy zbiegiem okoliczności znaleźli się w tym samym miejscu, co on. Od tamtego momentu minęły dwa tygodnie, a oni wynajęli wspólnie jacht i pływali po wodach północnego Atlantyku, zawijając do portów dopiero wtedy, gdy kończył im się alkohol i jedzenie. 

Nathan był nieco wyższy od Louisa. Miał ciemniejsze włosy, ale łudząco podobnie niebieskie oczy. Ponadto był nieco bardziej umięśniony, ale nie tak zwinny, jak Louis. Nie miał też tak pewnego oka, jak starszy brat, a pomimo potrafili się dogadać. Ich charaktery zbyt wiele nie odróżniały się od siebie i nawet Nadine czasem musiała radzić sobie z przewagą płci przeciwnej, bo jeśli już się dogadali z jakąś sprawą, to szanse na zmianę podjętej decyzji były znikome. 

– Kto jest lepszy? – zaciekawiła się brunetka, która podeszła do nich z ręcznikiem na ramionach. Krople wody, które spadały na parkiet prawie od razu parowały. Tamtego dnia temperatura była naprawdę wysoka, przez co Nadine była wyjątkowo zadowolona i odkąd tylko wstała, opalała się albo pływała, a jej ciało zaczęło przybierać coraz bardziej brązową barwę. 

– Ja – odpowiedział Louis, gdy wręczała im butelki z piwem i otwieracz. – We wszystkim. On to taka sierota i oferma – wskazał na brata, a ten przewrócił oczami.

– Teraz jeszcze oczerniasz mnie przed dziewczyną, jak ci nie wstyd – Nathan pokręcił głową, ale oczywiście obaj żartowali i chodziło tylko o to, aby móc się z czegoś pośmiać, a nie wyobrażać na siebie na wsze czasy. 

– Musi wiedzieć, że trzeba cię wychować – wzruszył ramionami, śmiejąc się pod nosem. Upił łyk piwa i zarzucił od nowa haczyk z przynętą. Liczył, że tym razem jakaś ryba się tym zainteresuje. 

– Bo ty doskonale wiesz, co jest dla mnie najlepsze – wymamrotał, rozkładając brunetce jeden z leżaków, aby miała się gdzie położyć i wyschnąć. 

– W końcu jestem twoim starszym bratem – podkreślił dobitnie przedostatnie słowo w swojej wypowiedzi. 

– Już skończ, dobra? – poczochrał mu włosy, przy okazji opróżniając swoją butelkę do połowy. Zimne piwo dobrze im zrobiło.

– Jak zaczniesz się zachowywać, jak na prawdziwego Tomlinsona przystało, to przestanę. Musi cię ktoś postawić do pionu – rzucił dumnie, co najmniej jakby był jego ojcem, a nie bratem.

– Boże, Louis, robisz się stary i pierdolisz głupoty – młodszy przewrócił oczami. Robił to w przerażającej ilości, gdy starszy szatyn był obok. Albo przynajmniej w jego pobliżu. 

– Ma się już swoje lata, co poradzisz – rozłożył ręce, jakby nie usłyszał niczego nowego od jakiegoś czasu. – Ale nie martw się, przyjdzie czas i na ciebie. 

– Złego diabli nie biorą – Nate wypiął dumnie pierś, a jego dziewczyna zaśmiała się pod nosem. 

– Ty to możesz co najmniej być niewinnym barankiem – Louis uszczypał go w policzek, jak te babcie z domu starców, po czym wyszczerzył głupio.

– Nie przeginaj.

– Nie przeginam, mówię, jak jest - starszy wzruszył ramionami, śmiejąc się donośnym głosem. 

Od dwóch tygodni ich rozmowy od początku wyglądały w taki właśnie sposób. Louis docinał Nathanowi, Nathan Louisowi, a Nadine im obu, przez co zaczęli stanowić dobrane towarzystwo. Za dnia wszystko toczyło się powoli, a oni albo pływali pomiędzy wyspami, szukając jakiegoś dogodnego miejsca do wędkowania, czy chociażby kąpieli, a wieczorami urządzali sobie małe imprezki na środku oceanu, czy też zatoki, nie przejmując się absolutnie nikim i niczym. Louisowi nawet to odpowiadało. Po tym wszystkim, co spotkało go w Rzymie, a wcześniej w Afryce i Ameryce Południowej, potrzebował solidnego detoksu, jakim był ten urlop. Styles oczywiście dowiedział się o tym, jako o fakcie dokonanym i Tomlinson przypuszczał, że gdy wróci do pracy to dostanie od niego solidne kazanie, ale niezbyt mu to przeszkadzało. Na razie musiał się zregenerować i naładować ponownie baterię przed tym, co miało go czekać po powrocie do kraju.  

Tamtego wieczora również skończyli z whisky w przypadku braci i drinkiem w przypadku Nadine. Dookoła panowała cisza, ani przy jakiejś muzyce płynącej z radia opowiadali sobie żarty, czy po tym, gdy całej trójce daleko było stanu trzeźwości wskakiwali do zimnej wody oceanu, od której tafli odbijał się tylko pełny księżyc wędrujący po niebie. Tomlinson chyba potrzebował tego chyba bardziej niż informacji, o tym, co dzieje się z Alex, czy o tym, że Q znalazł coś pożytecznego, co musiał zobaczyć. Teraz najważniejszy był on sam i fakt, że musi doprowadzić swój organizm i po części do należytego porządku, bo inaczej nie będzie w stanie dalej być jednym z najlepszych agentów.

━━━━━ 🔪 ━━━━━ 

witajcie w pierwszym rozdziale, co sądzicie? zaskoczeni, że louis ma brata, czy raczej nie?XD

komentarze i gwiazdki mile widziane:)

all the love, red x

repeat • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz