03.

115 7 7
                                        

━━━━━ 🔪 ━━━━━ 

Waszyngton, pięć i pół miesiąca wcześniej

Waszyngton, pięć i pół miesiąca wcześniej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━━━ 🔪 ━━━━━   

Urlop zawsze kończy się szybko. Zwłaszcza, jeśli nie chce się, aby się skończył. Wspaniałe dni na Bahamach, woda i łowienie ryb, a potem whisky na lodzie powoli odchodziły w zapomnienie. Louis musiał wrócić do Waszyngtonu, czy tego chciał czy nie. Dzieciaki za nim tęskniły. Za nim i za Alex, ale okłamał dwójkę, że mama jest na wyjątkowo długim szkoleniu w Rosji i nie wiadomo kiedy wróci, bo wszystko się przeciąga. Na szczęście były małe i w to uwierzyły, bo ze starszymi mogło nie pójść tak łatwo. Choć Q i tak już założył blokadę na wszystkie komputery w domu i wszystkie związane wiadomości z nim, czy chociażby z blondynką, aktualne czy z przeszłości po prostu nie będą się wyświetlać, jeśli któreś z dzieci chciałoby się czegoś dowiedzieć. Na szczęście tak nie było, a od fałszywych dziadków, u których ich zostawił dowiedział się, że są całe i zdrowe, a to było najważniejsze. 

Minęło kilka dni, a szatynowi dalej brakowało słońca, łodzi, a także towarzystwa brata i jego narzeczonej. Pomimo tego, że Nathan i Nadine wrócili razem z nim, to potrzebowali kilku dni dla siebie, aby zorganizować sobie jakiś nocleg, który nie będzie hotelem, a także zorientować w mieście. Wcześniej w Waszyngtonie byli tylko raz i to przejazdem, więc niewiele wiedzieli. Choć Tomlinson oferował im swoją pomoc, to w genach chyba mieli z bratem zapisaną upartość. Nate powiedział, że doskonale poradzi sobie sam i da radę. Typowo dla Tomlinsona. Chciał zaimponować starszemu bratu, choć Louis tego od niego nie wymagał. 

━━━━━ 🔪 ━━━━━   

Szatyn wyszedł z windy na swoim piętrze w siedzibie FBI i westchnął ciężko. Zdecydowanie nie tęsknił za tym miejscem. Nawet praca kojarzyła mu się ze zdradą blondynki i pomimo tego, że upłynęło już trochę czasu, to nadal go to bolało i niewiele wiedział odnośnie Alex. Nie był nawet pewien, czy chciał coś wiedzieć. Wygładzając marynarkę, starał się wyrzucić ją ze swoich myśli, co nie było takim prostym zadaniem, bo śniła mu się regularnie po nocach, a stęsknione serce wydawało się biec po niebie w miejsce, gdzie blondynka się znajduje, aby zaznać choć trochę ukojenia. 

- Witamy ponownie - usłyszał i po tym, jak odwrócił się w stronę, z której dobiegł go znajomy głos zobaczył informatyka. Q stał ze swoim laptopem pod pachą, a w dłoni trzymał kubek z kawą. Posłał Louisowi mały uśmiech. Całkiem niepewny, bo nie wiedział na ile może sobie pozwolić po powrocie. - Dobrze cię widzieć, Tomlinson.

- Cześć, Q - przywitał się, odwzajemniając gest informatyka. - Ciebie też - dodał, kiwając głową, po czym odruchowo rozejrzał się po korytarzu, jakby szukając czegoś, co ewentualnie by się zmieniło, jednak nie napotkał niczego nowego. - Widzę, że tutaj wszystko po staremu.

- Tak jakby - potwierdził, gdy szli we dwóch korytarzem. - Odkąd ciebie nie było jest w miarę spokojnie, Styles dalej pieprzy u siebie w gabinecie sekretarki, nie wydziera się i pije. Każdy zajmuje się sobą, a ja szkolę nowych informatyków do zadań specjalnych - pochwalił się, wypinając przy okazji dumnie pierś do przodu.

- Nieźle, stary - szatyn poklepał kumpla z uznaniem po ramieniu i pokiwał w ten sam sposób głową. - Ale mimo wszystko nie tęskniłem. Na Bahamach było cieplej i nie musiałem się niczym martwić. A teraz, ledwo tutaj wszedłem i już udzielił mi się klimat śledztw i innych takich. 

- Szara rzeczywistość - zaśmiał się Q, kiedy znaleźli się w zaciemnionym pokoju, gdzie jedyne źródło światła, jakie się tam znajdowało odbijało się od ekranów wielu monitorów poustawianych w jednym, długim rzędzie na środku. - Nie wiem, czy już chciałbyś o tym słyszeć, ale ostatnio poszperałem trochę w przeszłości.

- To coś o Alex?

- W zasadzie to nie - pokręcił głową, kiedy znaleźli się przy szklanych ścianach i drzwiach, które prowadziły do wydzielonego miejsca dla informatyka. Traktował to jako swoje biuro. Małą oazę, skąd miał wszystkich na oku, a jednocześnie nikt mu nie przeszkadzał. Urządził się w dosyć prostym stylu, w dodatku wyjątkowo estetycznym, jak na mężczyznę, ale na swój sposób przypadło to Louisowi do gustu i znowu tylko kiwnął głową z uznaniem. Zajął miejsce w wolnym fotelu obitym czarną skórą i wyciągnął nogi przed siebie. Dłonie ułożył na brzuchu, splecione ze sobą i omiótł wzrokiem ścianę, gdzie z metalowych płytek był ułożony duży zegar. Dochodziła dziesiąta. - Chodzi raczej o Pierce'a.

- Co znowu?

- Nie wiem konkretnie, o co chodzi, bo wywaliło mnie z jego systemu za nim zdążyłem się rozejrzeć, ale po prostu się uaktywnia. Kolejny raz. Kiedy powiedziałem o tym Harry'emu dostałem tylko opieprz i zabronił mi grzebać dalej. Zarządził też, aby ci nie mówić, bo będą za to konsekwencje, ale nawet jeśli mnie zwolni, to prędzej czy później i tak tu wrócę - wyjaśnił, po tym jak usiadł do komputera. Wystukał na klawiaturze jakąś kombinację i odwrócił po chwili monitor w stronę Louisa. Szatyn nie miał pojęcia, o co chodzi, ale zerknął na informatyka, aby mówił dalej.

- W zasadzie to czemu macie mi nie mówić? - zmarszczył brwi, uprzedzając jeszcze kumpla. - Nie rozumiem.

- Nikt nie rozumie, ale od pewnego czasu wszyscy uważamy, że przydałby się nam nowy dyrektor, który nie byłby alkoholikiem i seksoholikiem - wzruszył ramionami, po czym przeczesał palcami włosy. - Czasem jego polecenia są naprawdę bezsensowne.

- Styles zawsze taki był - Louis przewrócił oczami. Zaczęło go zastanawiać, co znowu knuje Pierce, poza tym sprawa Harry'ego także była interesująca. Cóż, najwidoczniej będzie miał dość do zrobienia, jeśli nie przydzielą go do jakiejś sprawy. Miał nadzieje, że nie, bo szczerze mówiąc nie miał ochoty na ganianie po zabójcami po mieście. - I wiecznie coś mu nie pasowało, nieważne, czy ja byłem tutaj, czy mnie nie było.

- W zasadzie, to masz rację - westchnął Q, po czym wrócił do tematu, który sam zaczął. Opowiedział szatynowi wszystko to, czego się dowiedział oraz nad czym pracuje. Obiecał też, że jeśli tylko ustali coś poważniejszego, to powiadomi o tym agenta i będzie już tak cały czas, o ile Styles nie wtrąci w to swojego nosa i nie zablokuje Q dostępu do jego własnej pracy poprzez zwolnienie go, czy wymianę na kogoś innego.

━━━━━ 🔪 ━━━━━  

hejka! co tam u was? jak myślicie, o co chodzi z piercem? B)

komentujesz = motywujesz

all the love, red x 

repeat • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz