04.

112 8 15
                                        

━━━━━ 🔪 ━━━━━ 

Poradzieckie więzienie, pięć i pół miesiąca wcześniej

Poradzieckie więzienie, pięć i pół miesiąca wcześniej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━━━ 🔪 ━━━━━ 

Dni ciągnęły się niemiłosiernie. Alex miała wrażenie, że już nigdy więcej nie wyjdzie poza mury tego przeklętego budynku. Choć jej cela była już w znacznie dogodniejszym miejscu i nie było, aż tak zimno, jak mogłoby się wydawać, to blondynka powoli opadała z sił. Choć fizycznie doszła już do siebie, tak znęcanie się nad nią psychicznie osiągnęły jakiś kulminacyjny punkt. Na okrągło słyszała jaka to ona nie jest, zupełnie jak we Włoszech. 

Coś jednak miało się zmienić, a nie wszyscy wydawali się o niej zapomnieć. A już na pewno nie Q. Byli w dobrych stosunkach, można by ich nazwać prawie przyjaciółmi, a to jej tajemnicze zniknięcie spod rąk Josepha wzbudziło zainteresowanie w informatyku. Potajemnie śledził już nie tylko Pierce'a, ale też starał się zlokalizować agentkę, mając nadzieje, że mu się to uda. Nawet nie obchodziła go decyzja dyrektora, czy fakt, że mógł za to zostać bez pracy. Wiedział, że powrót Williama wróży coś złego, a wolał, żeby zespół, w którym dotychczas pracował był pełny i nikogo nie brakowało. 

━━━━━ 🔪 ━━━━━   

Każdy więzień miał swoje obowiązki do wypełnienia. Niektórzy pomagali w kuchni, niektórzy pracowali przy odnowie wschodniego skrzydła, które Sowieci pozostawili w wyjątkowo opłakanym stanie, a jeszcze inni - w tym Alex - pracowali na zewnątrz na mrozie. Bezsensownie odśnieżali ogród, czy drogę prowadzącą nie wiadomo gdzie. Nikogo nie oszczędzano, a jeśli więzień nie był w stanie dalej już zmusić się do pracy znikał na kilka, czy kilkanaście dni, a czasem w ogóle nie wracał. Choć blondynka miała serdecznie dość zimna, a mięśnie paliły ją od wysiłku i zakwasów, wytrwale wykonywała mechaniczne ruchy łopatą, odrzucając na rosnącą zaspę śnieg. Któryś z braci Orłow stale miał na nią oko i kiedy chociaż na chwilę się zatrzymała, poganiał ją, klepiąc po tyłku, czy dotykając tam gdzie nie trzeba. Czasem nawet nie ośmielił się strzelić do niej ostrzegawczo. Oczywiście chybiając za każdym razem, ale Alex wiedziała, że dla zabawy może ją po prostu postrzelić, bo sprawi mu to radość. 

Blondynka wzięła oddech, czując potworny ból pleców i założyła kosmyk brudnych włosów za ucho. Cała aż lepiła się od brudu, ale nie było mowy o kąpieli. O bieżącej i czystej wodzie mogła sobie co najwyżej pomarzyć. Ta butelkowana z kolei była rozdzielana pomiędzy więźniów i to w bardzo niewielkich ilościach, a także za określoną liczbę przepracowanych godzin. Gorzej niż za czasów sowieckich i chyba jedyne, co się od tamtego czasu zmieniło, to temperatura. Nie było, aż tak zimno, jak w latach czterdziestych. Jęknęła cicho, czując, że powoli już wszystko odmawia jej posłuszeństwa. Zagarnęła jednak mocno śnieg i odrzuciła go na zaspę. Zwykła kurtka nie zapewniała jej nie wiadomo jakiej ochrony, ale przynajmniej nie było wiatru. Nawet słońce czasem przebijało się przez gęste chmury. 

– No szybciej, nie mamy na to całego dnia – Wasilij rzucił po angielsku. Brzmiało to wyjątkowo śmiesznie poprzez jego akcent, ale Alex nie było do śmiechu. Przewróciła oczami, kiedy nie patrzył i poprawiła rękawiczki, aby uchronić swoje dłonie od dalszych odcisków i bolących bąbli. 

Kiedy jednak znowu chciał pogonić blondynkę do pracy usłyszeli już z daleka strzały z karabinu maszynowego. Znikąd też pojawił się samochód terenowy przystosowany do jazdy po lodzie i śniegu. Cały szary i biały, czyli w maskujących barwach. Prawie w ogóle nie było go widać, a kierowca, który chyba postradał do końca zmysły dodał tylko gazu i staranował bramę, która zawsze stała zasunięta i zamknięta na kłódkę. Alex wykorzystała okazję i zdzieliła Orłowa łopatą, a potem zaczęła uciekać. W powstałym zamieszaniu, huku wystrzałów z karabinu i buntu więźniów nikt nawet tego nie zauważył. 

Blondynka rozpoznała w jednym z dwóch mężczyzn informatyka z FBI. W prawdzie w puchowej kurtce, która również była biała i czapką na głowie w ogóle siebie nie przypominał, to było coś w nim takiego, że zaczęła się w niej tlić iskierka nadziei. Drugiego mężczyznę też skądś kojarzyła, ale nie była pewna kto to.

– Alex, Alex, tutaj! – machnął do niej, kiedy skrzyżowali swoje spojrzenia. Wasilij także to usłyszał i postawił sobie za cel nie dopuszczenie do tego, aby blondynka choć na krok zbliżyła się do ciężarówki. Choć towarzysz Q strzelał do wszystkich i wszystkiego, co się ruszało, tak o Rosjaninie wydawał się zapomnieć. Alex zmierzyła się na spojrzenia z Orłowem i zmusiła się do biegu. Całe ciało temu zaprotestowało, ale ona ślizgając się, zaczęła przesuwać się do samochodu. Dystans pomiędzy nią a Rosjaninem także się zmniejszył, co jej wcale nie pocieszyło. 

W końcu jednak dopadł ją, ale agentka dostała zbyt wielkiego przypływu determinacji i chęci wyrwania się z tego piekła, że walczyła po mimo wszystko. Kopała i gryzła, a nawet drapała. Wykorzystywała dosłownie wszystko, czego nauczyła się na szkoleniach i innych takich. Aż w końcu złapała w swoje dłonie pistolet od drugiego mężczyznę i Wasilij przez swoją nieuwagę, a także chwilowe zawieszenie stracił jądra. Poluźnił swój uścisk wokół talii blondynki, a ona wykorzystała to i wpadła z impetem do środka terenówki. 

Z piskiem opon wyjechali z więzienia. Kule odbijały się cały czas od opancerzonego wozu, a do Alex docierało to, że odzyskała wolność. Leżała z szybko unoszącą się klatką piersiową na tylnych siedzeniach. Uszczypała się nawet, aby upewnić się, że to nie jest sen, czym wywołała śmiech mężczyzn.

– Nie sądziłam, że mnie stamtąd wyrwiecie – przyznała w końcu, kiedy Q oddał jej swoją kurtkę. W drugim mężczyźnie rozpoznała Sully'ego. Tego Sully'ego, którego zgarnęła razem z Chloe z klubu i tego Sully'ego, który niegdyś współpracował z Pierce'em. 

– Nie ma za co, Alex – zaśmiał się, podając jej też przy okazji termos z ciepłą kawą. – Przed nami długa droga. A ty musisz odzyskać siły za nim wrócimy do Waszyngtonu. Pij. Później dam ci coś do zjedzenia, ale najpierw musisz się rozgrzać.

– Gdzie właściwie jedziemy teraz?

– Na razie musimy ich zgubić - głos zabrał Sully, zerkając co chwila w lusterka. Orłow ich gonił. Ale nie na długo. – A później będziemy kierować się już do Moskwy. Czeka tam ktoś na ciebie. 

━━━━━ 🔪 ━━━━━

hejka, jak wam się podoba rozdzialik?

alex wraca do gry, moi drodzy B))

repeat • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz