━━━━━ 🔪 ━━━━━
Willa, dwie godziny później
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Louis zaciągnął się dymem z papierosa i zerknął na Victora, który wrzucał ostatnią partię papierów z pudełka. W ogrodzie razem z Alex ułożyli stos, który miał się zaraz zapalić i spłonąć. Wszystkie dokumenty, czy inne takie, wszystko miało zniknąć z powierzchni ziemi. Tomlinson dobrze wiedział, że ten zabieg nie przyniesie żadnych wielkich rezultatów, ale miał nadzieje, że na tyle spowolni Spectre, że on nie będzie musiał się już przejmować tą organizacją, jak i wszystkim, co było z nią związane.
– Chyba wszystko – zaczął Victor, po czym dorzucił do stosu pudełko i założył dłonie na biodra. – Czyń honory, młody – dodał, a na twarzy Louisa pojawił się przez to uśmiech. Zaciągnął się papierosem ostatni raz, po czym już wyrzucił go. Papiery momentalnie zajęły się ogniem i cały słup buchnął do góry, uderzając w dodatku o twarze trójki stojącej w bezpiecznej odległości. Alex przysunęła się do Louisa, a on objął ją ramieniem i ucałował czule w czoło.
– To chyba koniec – odezwał się po chwili i spojrzał na Sully'ego. On tylko skinął głową i wyjął z kieszeni cygaro. – Pójdę sprawdzić, czy chłopcy już są i pomogę im z ciałami – dodał, po czym zerknął na szatyna i odszedł.
Louis odwrócił wzrok w kierunku ognia i wsunął dłonie do kieszeni spodni. Dużo się wydarzyło w ciągu ostatnich godzin, nie zaprzeczał temu. Nie zaprzeczał też temu, że w końcu poczuł ulgę i spokój, którego nikt nie zakłóci. A przynajmniej taką miał nadzieje i na to liczył. W końcu był wolny i w końcu nie musiał wiedzieć, co ma robić dalej. Mógł się nad tym spokojnie zastanowić. Mógł wrócić spokojnie do Stanów i tam rozeznać się w sytuacji. Na razie nie miał niczego szczególnego na uwadze poza tym, że musiał porozmawiać z pewnymi osobami w FBI. Chciał ich poinformować o zachowaniu Stylesa i w końcu zrobić porządek z nim samym i z jego zachowaniem na stanowisku dyrektora.
– To naprawdę koniec – odezwała się Alex, po czym objęła się ramionami. Noc była chłodna, a wiejący znad morza wiatr tylko wszystko potęgował.
– Wystarczająco długo poświęciliśmy na to czasu – westchnął, po czym wyjął nowego papierosa. Alex także się poczęstowała. – Mam już dość. Potrzebuje urlopu. Zresztą ty również. My obydwoje.
– Wiem. Poza tym stęskniłam się za dzieciakami – uśmiechnęła się nieśmiało, po czym założyła kosmyk włosów za ucho.
Szatyn odwzajemnił jej uśmiech, po czym złapał jej dłoń w swoją. Drugą strzepał popiół z papierosa i upewnił się, że ogień nigdzie się nie rozprzestrzeni. Potem już wrócili razem do wilii, mając nadzieje, że niczego nigdzie nie zostawili. Papierów było naprawdę sporo i z pewnością będą płonąć jeszcze długi czas, ale to już nie było ich zmartwieniem.
– Ciebie też ciekawi, skąd Sully ma te wszystkie znajomości? – spytała Alex, zerkając przy okazji na męża. Louis roześmiał się pod nosem, a potem skinął głową
– Tak, choć z drugiej strony nie jestem pewien, czy na pewno chce to wiedzieć. W końcu to Sully. Jest nieobliczalnym człowiekiem i prawie wszyscy o nim wiedzą. On również zna prawie wszystkich i to się przyjadę. Teraz, gdyby nie on, mielibyśmy spory problem. A tak przynajmniej kwestę ciał mamy z głowy – przyznał, wzruszając przy tym ramionami.
– Dobrze jest mieć kogoś od znajomości – stwierdziła, kiwając głową. – Mam tylko nadzieje, że to się nie obróci na naszą niekorzyść.
– Spokojnie, kto jak kto, ale Sully nie puści pary z ust, o tym, co się tu stało. Zbyt wiele by stracił – zaśmiał się, po czym wzruszył ramionami.
Dotarli do Victora akurat wtedy, kiedy ostatnie ciało zniknęło w furgonetce. Mężczyzna zamienił kilka ostatnich słów z kierowcą, po czym pożegnali się i furgonetka zniknęła. Blondynka spojrzała na męża, a potem na Sully'ego i powstrzymała się od komentarza. Wolała nie wnikać w te tematy i zostawić to wszystko mężczyźnie. Skoro się na tym znał, to na pewno nic nie pójdzie tak jak nie powinno.
– Kiedy przyjedzie Q? – spytał Louis, gdy po furgonetce nie został już żaden ślad. Informatyk miał zostać w hotelu i czekać na jakiś znak od nich. Miał także załatwić bilety na samolot do Stanów. Wszyscy mieli serdecznie dość Włoch na jakiś czas i po prostu chcieli wrócić do domu.
– Mówił, że za parę minut tu będzie. Rozmawiałem z nim chwilę temu – wyjaśnił Victor, po czym zaciągnął się cygarem i spojrzał na małżeństwo. - Nareszcie koniec tej szopki. Zajebiście się z tym czuje, nie wiem jak wy. Ale bardzo mi z tym dobrze.
– Mi również – przytaknęła Alex i uśmiechnęła się lekko. – Dziękuje, Sully. Gdyby nie ty, to byłoby różnie. Ze mną, z Louisem, z nami wszystkimi – dodała, rumieniąc się.
– Nie ma za co, blondyneczko. Od tego są tacy starzy wyjadacze jak ja.
Louis roześmiał się pod nosem i szturchnął go dla zabawy w bok. Sully przewrócił teatralnie oczami, po czym wsunął cygaro z powrotem w usta. To wszystko w końcu z nich uchodziło. Zaczynali zachowywać się normalnie, tak jakby przed paroma godzinami nic się nie stało. Louisowi to bardzo odpowiadało. W końcu był wolny i w końcu nie musiał się przejmować widmem ojca nad swoją głową, którego przecież nie było. Chciał zacząć od nowa z żoną, chciał wydostać się z Włoch i chciał odpocząć. Najbardziej to ostatnie. Nie pamiętał, kiedy ostatnio był tym wszystkim tak bardzo zmęczony.
Q przyjechał chwilę później. Załatwił samochód i wysiadł z niego. Nigdy nie czuł się pewnie za kierownicą, więc nikogo to nie zdziwiło, że przesiadł się do tyłu. Sully zajął miejsce obok niego. Louis usiadł za kierownicą, a Alex zajęła przednie miejsce dla pasażera. Odjechali spod wilii, nie odwracając się za siebie. Louis prowadził spokojnie, choć kusiło go, aby sprawdzić, co auto potrafi. Z drugiej jednak strony wiedział, że nie może. Kontrola policji nie była im do szczęścia potrzebna i nie potrzebowali dodatkowych komplikacji. I tak było ich już stanowczo za dużo i wizyta w więzieniu to było ostatnie, czego chcieli.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
myślę, że się wyrobie ze skończeniem tego ff przed 20XD
CZYTASZ
repeat • tomlinson
Fanfiction❝każda doniosła inicjatywa ma swój początek, lecz to wytrwałość, doprowadzenie sprawy do jej kresu, przynosi prawdziwą chwałę.❞ ━ sir f.drake ~*~ [zakończone ✔] [book three] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19)