━━━━━ 🔪 ━━━━━
Waszyngton, kilka dni wcześniej
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Louis przeczesał palcami włosy, starając się skupić na tym, co mówił do niego brat, ale ciężko mu to przychodziło. Jet lag złapał go bardzo mocno, w dosłownym znaczeniu tego słowa i nie chciał odpuścić. Gwałtowne zmiany stref czasowych nie były korzystne, ale Tomlinson nie mógł nic na to poradzić. Musiał wrócić do Waszyngtonu, aby móc zacząć działać na miejscu, a przede wszystkim, aby uspokoić Nate'a, który panikował niczym dziecko, które zgubiło swoją ulubioną zabawkę. Agent potarł dłonią skroń, przymykając na moment powieki i przeanalizował już wszystko to, co usłyszał. Z tego wszystkiego wynikało, że Nadine po prostu zapadła się pod ziemię. Nikt jej nie widział, nikt nic o niej nie słyszał, czy też nie wiedział. Bracia, a w szczególności Nate byli zrozpaczeni. W prawdzie Louis nie był do końca tak zżyty z dziewczyną brata, tak jak powinien, ale przypuszczał, że jej zniknięcie może rzeczywiście mieć jakiś związek z nim samym. A jeśli nie z nim, to na pewno ze Spectre, Pierce'em i całą tą bandą, która nie dawała mu spać od pewnego czasu i która zabrała mu żonę.
– Nate, proszę cię, uspokój się. Ile razy jeszcze muszę ci to powtórzyć, abyś zrozumiał? – jęknął Louis, gdy drugi mężczyzna zatoczył kolejne kółko wokół salonu. Nie mógł usiedzieć na tyłku, a to z kolei doprowadzało agenta do szału i nie pozwalało mu spokojnie myśleć.
– Nie mogę, Louis. Po prostu nie mogę. Nie przestaje o niej myśleć, a gdy wyobrażam sobie, że coś mogło jej się stać i ja na to pozwoliłem, to mam ochotę sobie zrobić krzywdę – pokręcił głową, ciągnąc za końcówki swoich włosów.
– Po pierwsze musisz naprawdę wziąć parę oddechów i podejść do tego z dystansem. Na pewno nie ma żadnego miejsca, w które mogła pojechać? Nie wiem, jakiś domek na odludziu? Może chciała odrobiny prywatności. Czasem detoks od ludzi nie jest wcale taki zły. A niekiedy bardzo się przydaje.
– Nie wydaje mi się. Nie mieliśmy przed sobą sekretów i ufaliśmy sobie. A przynajmniej ja jej ufałem – Nate westchnął ciężko i zatrzymał się przy oknie. Wyjrzał tęsknie gdzieś za nie, jakby miał nadzieje, że na linii horyzontu znajdzie odpowiedź na to, gdzie podziała się jego dziewczyna.
– W takim razie poproszę Q, aby się tym zajął. Może znajdzie coś w tych swoich komputerach. Ale nie mam pojęcia, gdzie jest. Styles powiedział, że wziął zwolnienie, bo złapał jakąś grypę.
– Nie mamy na to czasu – Nathan spojrzał na brata, a ten w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami.
– Nic na to nie poradzę. Nie umiem za wiele z dziedziny informatyki, a Q ma po prostu beznadziejne wyczucie czasu. Miej pretensje do niego, a nie do mnie. Nie miałem pojęcia, że nagle zachciało mu się złapać zapalenia czegoś tam i łykania antybiotyków, czy innych.
– Louis, nie rób sobie żartów, proszę. To naprawdę nie jest śmieszne. Już teraz doskonale wiem, jak się czułeś, gdy Alex zniknęła, ale nie chce tego przeżywać na dłuższą chwilę. Naprawdę nie chce.
– Nie przypominaj – Louis uciął temat i pokręcił głową. Wbił twarde spojrzenie w brata, a ten tylko uniósł do góry dłonie.
– Daj mi chwilę pomyśleć, to tyle – szatyn splótł ze sobą dłonie i oparł palce wskazujące na swoich wargach. Usiłował jeszcze zamknąć oczy, ale niewiele brakowało mu do pozycji leżącej, a jednak wolał nie zasnąć i nie denerwować brata jeszcze bardziej. Doskonale zdawał sobie sprawę w jakim stanie się znalazł, bo sam przez to wszystko przechodził, więc wolał mu nie dokładać problemów.
Dookoła nich zapanowała cisza, co spodobało się Tomlinsonowi. Mógł w spokoju nakierować umysł na właściwy tor, ale tak naprawdę nie trwało to za długo. Słyszał jeszcze jak Nate kręci się w tę i z powrotem, jakby chciał przyśpieszyć pewne procesy odbywając się w jego mózgu, ale nic to nie dało. Później jednak coś cicho pisnęło, prawie tak samo jak mysz złapana w łapkę, przez co Louis zmarszczył brwi. Rozejrzał się dookoła siebie, obdarzył brata krótkim spojrzeniem, a ten wzruszył ramionami. Następnie agent spojrzał na telewizor i odchylił się nieco do tyłu. Ekran stopniowo przestawał być czarny, a obraz, który się na nim pojawiał zmroził krew żyłach. Jeśli nie Louisowi to na pewno Nathanowi.
Po drugiej stronie siedziała Nadine. Choć to i tak było delikatnie ujęte. Ktoś ją siłą przywiązał do krzesła za nadgarstki i kostki. Brunetka miała na sobie tylko podkoszulek, który był cały we krwi, spodenki i była w jakiś trampkach. Wyglądało to tak, jakby zgarnęli ją podczas przebieżki w parku, co w zasadzie było prawdą. A przynajmniej tak mówił Nathan. Louis przyjrzał jej się uważniej i zauważył, że głowa dziewczyny opadła bezwiednie na jej klatkę piersiową, a ta jednak unosiła się. Niezbyt miarowo, czy głęboko, ale dało się zauważyć nikłe ruchy, co dało nadzieje braciom, że brunetka żyła. I jeszcze jej nie zabili.
Później kamera zmieniła ujęcie i skierowano ją na napis wymalowany na ścianie. Było tam kilka słów, które już na pewno dawały do myślenia. Dostali bardzo niewiele czasu, aby uratować brunetkę, o ile w ogóle udałoby się im do niej trafić. Louis jeszcze podczas nagrania zaczął się zastanawiać, gdzie mogliby ją przetrzymywać, ale opcji było za dużo. A on był tylko jeden. Nie chciał wplątywać w to wszystko jeszcze Nate'a, poza tym brunet tylko by histeryzował, a nie skupiał się na tym, co ważne, a także istotne.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Po drugiej stronie to wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Nadine wcale nie cierpiała, a jej rany były sztuczne, podobnie jak krew we włosach. Kiedy skończyli nagrywać, podniosła głowę i wstała z krzesła, aby rozprostować mięśnie. Siedziała na nim ponad dwie godziny, aby rzeczywiście wyglądać na zmęczoną.
– Dobra robota – pochwalił ją Franz, na co skinęła głową i zgarnęła ręcznik, którym przetarła twarz. Nie mogła sobie odmówić dobrej charakteryzacji. – Chyba złapali haczyk, w związku z czym dostajesz zielone światło. Nie wiem, jak ich masz zamiar się do nich dobrać, ale masz to zrobić. Wykonać.
– Tak jest, szefie – skinęła głową, po czym już odeszła, aby wziąć prysznic.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
taki zwrocik akcji;)
CZYTASZ
repeat • tomlinson
Fanfiction❝każda doniosła inicjatywa ma swój początek, lecz to wytrwałość, doprowadzenie sprawy do jej kresu, przynosi prawdziwą chwałę.❞ ━ sir f.drake ~*~ [zakończone ✔] [book three] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19)