Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Moskwa była pięknym miastem. Ale bardzo niedocenianym. Dużo osób o tym wiedziało, ale i tak każdy wolał wybrać się do Paryża, czy Londynu, zamiast do stolicy rosyjskiej. Jasne, łatwiej było dostać się w pierwsze dwa miasta, bo nie trzeba było starać się o wizy, czy coś w tym rodzaju, ale wspaniały widok cerkwi, a także pomników i innych zabytków. Wszystko prezentowało się cudownie, a zwłaszcza w nocy, kiedy kolorowe kopuły Świętego Wasyla mieniły się w świetle lamp na tle ciemnego nieba.
Alex spoglądała zza przyciemnionych szyb na miasto, starając się dojść do siebie. Po wielu godzinach spędzonych w samochodzie była cała obolała, ale nie miała na co narzekać. Tylne siedzenie jeepa i ogrzewanie to było niebo w porównaniu z wilgotną i zimną celą w tamtejszym więzieniu. Starali się nie zatrzymywać wtedy, kiedy nie było to potrzebne. Unikali także stacji benzynowych i tego typu rzeczy, aby nie ściągnąć na siebie niepotrzebnej uwagi. Alex to nie przeszkadzało i to jej najbardziej zależało, aby nie złapać z powrotem ogona w postaci braci Orłow, czy ich ludzi.
– Gdzie tak właściwie jedziemy? – spytała Q, który siedział na przednim siedzeniu i od paru godzin siedział nad laptopem. Niezbyt interesowało ją to, co robi, ale podziwiała go za wytrwałość. Zauważyła, że sporo rzeczy mu nie wyszło, a pomimo to nie poddał się i walczył dalej. – I kto na mnie czeka?
– Zobaczysz, jak będziemy na miejscu – odparł Sully. Ton jego głosu był tajemniczy, ale mężczyzna posłał agentce uśmiech, gdy spojrzeli na siebie przez lusterko. – Nie musisz się obawiać. Myślę, że to zaufana osoba.
– Mam taką nadzieje – westchnęła i opadła z powrotem na siedzenie. Skrzywiła się z bólu, bo siniaki na plecach dały we znaki, ale zacisnęła mocno zęby i zatrzymała jęk w ustach.
Przejechali jeszcze paręnaście kilometrów i zatrzymali się pod wielką willą. Alex zaczęła się zastanawiać, czy nie jest to przypadkiem jakaś posiadłość należąca do gangstera, ale spokój, jaki emanował od informatyka, a także Victora odsunął od niej tę myśl. We trójkę wyszli na zewnątrz. W Moskwie, a właściwie na jej obrzeżach było o wiele cieplej niż pod Stalingradem i Alex poczuła się nieco lepiej. Dała się zaprowadzić do środka, od razu stwierdzając, że na pewno nie jest to byle jaka posiadłość. Wszystko wyglądało raczej na centrum dowodzenia niż na miejsce, w którym można odpocząć od centrum.
– Wow – Alex zatrzymała się na środku korytarza i obróciła wokół siebie, chcąc wszystko obejrzeć. – Przenieśliśmy się na drugi koniec świata, czy co?
– Nie, dalej jesteśmy pod Moskwą – zaśmiał się Q, a gdzieś z góry usłyszeli wiązankę rosyjskich przekleństw. Blondynka uznała, że skądś zna tamten damski głos i zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy nic jej się przypadkiem nie przywidziało.
- Oho, chłopaki znowu pewnie spieprzyli jakąś sprawę - Victor odpalił cygaro i pokręcił głową. Chichot cisnął mu się na usta. - No dawaj, idź zobacz - skinął na blondynkę, a ona zachęcona dodatkowo przez Q, wspięła się schodami na górę.
Piętro prezentowało się już bardziej przystępnie dla oka. Nigdzie nie było nowinek technicznych, a zwyczajny wystrój w stylu konkretnej epoki, ale Alex nie miała pojęcia, o jaką konkretnie chodzi. Korytarz był połączeniem bieli i brązu, co było dosyć dobrym połączeniem. Znajomy głos wciąż krzyczał i unosił się, a w połączeniu z angielskim akcentem brzmiało to dosyć specyficznie. Pomimo to rosyjska wymowa była wręcz nienaganna i zaimponowało to Alex. Nie spodziewała się, że ktoś tak dobrze nauczył się tego języka.
– Nawet czegoś tak prostego nie potraficie zrobić dobrze! Co z was za ochroniarze, skoro ja sama jedna potrafię zadbać o to, aby okolica domu była spokojna niż cała wasza piątka! – brunetka, którą zobaczyła po chwili okazała się naprawdę znajoma. Alex z początku nie mogła w to uwierzyć, ale przed nią naprawdę stała Red. Ostatni raz widziały się w Rabacie, czy Maroku. Blondynka nie była do końca pewna, ale dobrze zapamiętała Davenport. A nawet za dobrze.
Aktualnie była w trakcie opieprzania kilku mężczyzn, którzy byli od niej parokrotnie więksi i wyglądali na typowych Rosjan, ale każdy jeden z nich stał potulnie i ze zwieszoną głową, jakby odpowiadali przed samym Putinem. Po chwili wykład brunetki zakończył się i kazała im odejść, a także nie spieprzyć już niczego na przyszłość. Wzięła kilka głębszych oddechów, skupiając się jeszcze na sobie, po czym pokręciła głową i wymamrotała coś po angielsku pod nosem.
– R-Red? – jedyne, co w tamtym momencie Alex była w stanie z siebie wykrztusić. Nadal nie potrafiła uwierzyć w to, że widzi ją przed sobą.
– O mój boże, Alex! – Davenport zrobiła zaskoczoną minę, a później porwała agentkę w swoje ramiona i uśmiechnęła się szeroko. – Nareszcie! Już myślałam, że Sullivan i Q też spieprzyli sprawę.
– Nie – zaśmiała się, kręcąc głową. – Nie było, aż tak źle. Przeżyliśmy to. A ja cieszę się, że w końcu wyrwałam się z tamtej dziury.
– Wszyscy się cieszymy – pokiwała zgodnie głową, kiedy odsunęły się już od siebie. – Wróciłaś w bardzo dobrym momencie. Właśnie jestem z Q na etapie szukania Pierce'a. Co jakiś czas się uaktywnia i daje o sobie znać, ale to tylko czasem. Twierdzimy, że chodzi o coś grubszego, z resztą nie tylko my. Ale to wszystko później. Na razie musisz coś zjeść. Na pewno jesteś głodna.
– Trochę – przyznała, dając się zaciągnąć przez brunetkę z powrotem na dół.
Alex nie spodziewała się, aż tak ciepłego przyjęcia i to jeszcze przez brunetkę. Obawiała się, że osobą, którą ma spotkać będzie Harry, czy ktoś w tym rodzaju, ale w życiu nie powiedziałaby, że chodzi właśnie o Davenport. Pomimo to nie przeszkadzało jej to - było wręcz przeciwnie. Od dawna nie rozmawiała z osobą o tej samej płci, więc trzeba było nadrobić wszystkie zaległości. A także ustalić pewien plan działania, bo przecież było jasne, że zaraz po tym, jak Alex dojdzie do siebie, to wraca do gry i zmieni się dosłownie wszystko.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
podczas opisywania moskwy moje serducho się radowało:")