━━━━━ 🔪 ━━━━━
Rzym, kilka dni wcześniej
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Z perspektywy Alex to wszystko wyglądało zupełnie inaczej. W prawdzie również znalazła się w Rzymie, ale na pewno nie była to zasługa Louisa, czy kogokolwiek innego. Przyleciała sama, ponieważ Sully i Q mieli drobne problemy i musieli złapać późniejszy samolot. Obiecali jej jednak, że na pewno do niej dołączą. Jedyne, co musi zrobić to na nich poczekać, a to nie było problemem. W mieście takim jak Rzym zawsze było coś do zrobienia, a jeśli nie do zrobienia, to chociaż do zobaczenia. Wtedy jednak blondynka nie miała ochoty na żadne zwiedzanie, czy oglądanie zabytków. Była tym wszystkim na tyle zmęczona, że po prostu chciała to wszystko doprowadzić do końca i dać sobie spokój. Marzyły się jej wakacje w jakimś egzotycznym i ciepłym miejscu. Oczami wyobraźni wylegiwała się już na Bali czy Malediwach. I pozwalała się podrywać przystojnym kelnerom, którzy przynosili jej drinki, czy schłodzone napoje nie będące alkoholem. Tak, to zdecydowanie zasłużyła na coś takiego i obiecała sobie, że prędzej czy później właśnie tak to wszystko się potoczy. Niezależnie od tego, co tak naprawdę stanie się w Rzymie.
Pokój w hotelu nie prezentował się najgorzej. Był całkiem znośny i całkiem przestrzenny, jeśli zmienić trochę położenie stolika. Alex właśnie tak uczyniła, po czym opadła już na kanapę, pozwalając, aby wieczorne powietrze wpadało do środka. Ulice powoli zasypiały i robiło się na nich coraz ciszej, a gdzieś tam z oddali dało się dosłyszeć śpiewające ptaki, czy cykady. Blondynce bardzo się to spodobało i podziałało na nią uspokajająco, a także usypiająco. Powstrzymała jednak zmęczenie, mając nadzieje, że uda jej się wytrwać do momentu, w którym nie pojawią się Sully i Q. Chciała z nimi porozmawiać zanim zrobią.
Na to jednak się nie zanosiło i zanim się obejrzała, na zegarze wiszącym na ścianie, wybiła północ. Alex nacieszyła się trochę widokiem nocnego Rzymu i potem już zamknęła drzwi od balkonu, aby było jej ciepło. Potem już poszła się wykąpać, licząc na to, że jednak dwóch mężczyzn jeszcze się zjawi. Nie chciała zaczynać niczego bez nich, bo ostatnimi czasy bardzo dużo razem przeszli i tak naprawdę dzięki nim wyrwała się z więzienia, więc chciała im się odpłacić choć trochę lojalnością i szacunkiem. W szczególności do Q, który tak naprawdę odwalał większość roboty, siedząc z nosem w swoim bajeranckim komputerze, który swoją drogą uważał za świętość. Ciepła woda i zmęczenie spowodowane lotem spowodowały, że Alex zasnęła jednak o wiele szybciej niż się spodziewała i nic nie było ją w stanie obudzić.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Victor poprawił muchę pod swoją szyją i spojrzał na młodszego kompana. Informatyk poprawiał właśnie okulary na swoim nosie, jakby była to najważniejsza rzecz na świecie. Cóż, dla niego z pewnością tak było. Obydwaj dotarli do hotelu nad ranem i postanowili trochę zabawić się z Alex. W zasadzie to Sully postanowił i o dziwo nie musiał namawiać do tego nie wiadomo jak długo Q. Starszy mężczyzna nawet już miał pomysł na cały ten żart.
– A co jak się zorientują? – spytał Q po chwili ciszy, jaka pomiędzy nimi nastała.
– Oj tam, nie oni pierwsi obudzą się z bólem głowy i bez gaci. Poza tym do południa im to wszystko zwrócimy, o co się tak zamartwiasz? Nigdy nie byłeś młody, czy coś? A nie czekaj, jesteś tylko jesteś sztywniakiem – Victor odpowiedział sobie za informatyka, po czym szturchnął młodszego łokciem w żebra.
– Spadaj.
– Znasz takie słowo jak ❛❛spieprzaj❜❜, czy tego też cię muszę nauczyć, hm?
– Znam, ale nie czuje potrzeby, aby go używać, aby wyrazić moje niezadowolenie z twojej osoby.
– Boże, dzieciaku, aleś ty oficjalny i nudny – Sully przewrócił oczami, po czym westchnął ciężko i poprawił spinki od koszuli, jaką ubrał na siebie. To właśnie od zafundował dwóm kelnerom drzemkę i zabrał im ubrania. Jeden uniform dla siebie samego, a drugi dla Q. Informatyk swoją drogą nie był do tego przekonany, ale dał się w końcu namówić na psikusa. W końcu co było złego w tym, aby zapukać w przebraniu do drzwi i trochę postraszyć Alex? W zasadzie to nic, ale gdyby się tak zastanowić mocniej, to na pewno dałoby się znaleźć coś, co przeważyłoby szalę na tę drugą stronę.
– Daj mi spokój, dziadku – Q spojrzał na niego z wyrzutem i prychnął pod nosem. Sully przewrócił oczami, po czym już skinął na niego głową i popchnął wózek, na którym ułożono śniadanie, które miało dotrzeć do jednego z apartamentów. Victor miał tylko nadzieje, że zwiną się z hotelu zanim ktokolwiek wniesie skargę, bo nie miał najmniejszej ochoty użerać się z ochroną, menadżerem i innymi takimi. Był na to już za stary. Za stary na kłótnie, ale jeszcze dostatecznie młody na to, aby urządzać sobie żarty. Miał tylko nadzieje, że blondynka nabierze się na jego wąsik, który sobie dorobił. Specjalnie starał się ucharakteryzować w większej części na Hitlera. Zabrakło mu tylko munduru.
Mężczyzna użył karty, aby dostać się do pokoju blondynki. Q wszedł zaraz za nim, zamykając za sobą drzwi, jak tylko najciszej potrafił. Nie byli pewni, czy blondynka spała, czy była w łazience, dlatego woleli zachować się niczym duchy. Sully skinął głową na informatyka, po czym podkręcił sztucznego wąsa i przejrzał się w lustrze wiszącym w korytarzu. Potem już udali się wgłąb pokoju, zastanawiając się, gdzie zastaną Alex. Akurat wtedy blondynka przebudzała się ze snu i choć dokładnie jeszcze nie kontaktowała z otoczeniem, to wyczuła, że ktoś nieproszony porusza się za drzwiami i instynktownie zerwała się z łóżka.
Usłyszała jak ktoś nieudolnie zaczyna mówić po niemiecku, więc wychyliła głowę zza ściany, natykając się na dwóch kelnerów.
- Hände hoch! - krzyknął jeden z nich, mierząc do niej jak się okazało z bagietki. Był nieudolnym sobowtórem Hitlera, przez co zamiast się jakkolwiek przejąć, parsknęła śmiechem. Posłusznie jednak uniosła ręce do góry, mając nadzieje, że to wszystko jej zaraz wyjaśnią. Musiała jednak przyznać, że Sully nadawał się na rodowitego Niemca i gdyby nie to, że nie miał akcentu, to nie rozpoznałaby go tak łatwo, bo wyglądał łudząco podobnie do owianego złą sławą kanclerza.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
tak, ewidentnie mam coś z głowąXD
CZYTASZ
repeat • tomlinson
Fanfic❝każda doniosła inicjatywa ma swój początek, lecz to wytrwałość, doprowadzenie sprawy do jej kresu, przynosi prawdziwą chwałę.❞ ━ sir f.drake ~*~ [zakończone ✔] [book three] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19)