━━━━━ 🔪 ━━━━━
Hotel Ritz, jakiś czas wcześniej
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Louis zapiął guzik w marynarce i wszedł do hotelu. To właśnie w Ritzie Pierce dawał ostatnie oznaki życia, więc trzeba to było sprawdzić. Tomlinson nadal jeszcze nie czuł się dobrze po zmianie strefy czasowej, ale nie było czasu na odpoczynek. Zaraz po dotarciu na lotnisko, zabrał się do załatwionego wcześniej pokoju, a później doprowadził do porządku. Wieczorem odbywał się bal, więc agentowi zależało na tym, aby się na nim pojawić. Niewykluczone było, że William się na nim pojawi, a o to właśnie chodziło szatynowi. Potrzebował wyciągnąć od niego informacje, a przede wszystkim dowiedzieć się, gdzie jest Alex. W jego planie istniały tylko te dwa punkty i nie miał bladego pojęcia, co zrobi, jeśli nie wszystko pójdzie zgodnie z jego myślą. Nie miał awaryjnych opcji, chyba, że pod to zaliczałoby się chęć dowiedzenia się tego, co tak naprawdę robił jego ojciec i kim dla niego był przez te wszystkie lata, bo sytuacja była wyjątkowa niejasna. Kiedy Louis o tym rozmyślał, a raczej kiedy przyswajał sobie fakt, że te wszystkie sekrety, w jakie wplątało go małżeństwo, które adoptowało jego i Nate'a były zamierzone, łapał go potworny ból głowy.
Hotel Ritz klimatycznie pasował do Paryża. Jego wystrój nawoływał myślami do przeszłości i na ścianach znajdowało się kilka obrazów z czasów rewolucji francuskiej. Louis rozejrzał się dookoła, jakby udając wrażenie wprawionego w podziw, ale tak naprawdę chciał ocenić wielkość i rozpowszechnienie członków ochrony. Nie było ich zbyt wielu, co nawet go ucieszyło. Łatwo wszedł do środka i łatwo pójdzie z wyjściem, gdy już załatwi to, na co tak naprawdę przyszedł. Przeczesał palcami włosy i wszedł po paru stopniach wyżej, na korytarz, który prowadził do sali bankietowej. Dobiegała stamtąd klasyczna muzyka, a także stukot kieliszków do szampana. Szatyn ruszył w tamtym kierunku pewnym siebie krokiem i z taką samą miną na twarzy. Nie zostało wiele czasu do rozpoczęcia tego wszystkiego, ale miał nadzieje, że całe powitalne kwestie nie zajmą zbyt długo, a po chwili zrobi się na tyle tłoczno, że nikt nie zwróci uwagi na pistolet przystawiony do pleców Pierce'a. Spoczywał jeszcze bezpiecznie w wewnętrznej kieszeni w marynarce Tomlinsona, ale z każdą kolejną chwilą agent tracił swoją cierpliwość.
Z resztą nie tylko on tracił. Alex, która również miała w planach zgarnąć Williama na małe przesłuchanie, stała w kącie, aby nie przykuwać niczyjej uwagi i obracała w dłoniach nóżkę kieliszka. Z irytacją dmuchnęła w pasmo włosów, jakie opadło jej na czoło. Nudziła się. Czarna sukienka przylegała do jej ciała, a prześwitujący materiał odsłaniał bladą skórę na udach. Na szczęście siniaki już zeszły i nie było po nich najmniejszego śladu. Blondynka mogła pozwolić sobie na trochę bardziej wyzywającą kreację i to zrobiła. Nie miała tylko pojęcia, że wolała się nie wyróżniać i po prostu wtopić się w tło, czy może odezwały się te kobiece komórki, które dawno temu zostały po prostu uśpione. Alex założyła kosmyk włosów za ucho, nie spodziewając się spotkania, jakie za chwile miało się zacząć. W najśmielszych snach nawet nie śniła o tym, że zobaczy własnego męża na sali bankietowej pośród tych wszystkich nadętych snobów, jakie zebrały się, aby mówić sobie, że są panami świata i tak dalej.
Oboje nie spodziewali się tego wszystkiego, a pomimo to ona pierwsza napotkała wzrokiem dobrze znane jej tęczówki, które wielokrotnie już śniły się jej po nocach. Czuła, jak szampan stanął jej w gardle i o mało nie opluła osoby przed sobą. W prawdzie widok nie był tak dobry, jak moment wcześniej, ale Alex doskonale wiedziała, po co Louis przyszedł do tego hotelu, a także, co ma zamiar zrobić. Szkoda tylko, że nie wiedziała, czy robi to z polecenia służbowego, czy jednak tliły się w nim jeszcze resztki uczucia, jakie ich kiedyś złączyło. Blondynkę ukuło coś w środku, gdy upewniła się, że nie ma obrączki na palcu. Ona z resztą też nie miała, ale była to już inna i długa historia, którą przestała rozpamiętywać po opuszczeniu więzienia.
Alex nie spodziewała się, że to zrobi, bo chyba na jakiś czas straciła panowanie nad sobą, ale nogi same poniosły ją w kierunku Louisa. Pozbyła się kieliszka, odkładając go na tacę jednego z kelnerów, którzy lawirowali pomiędzy tłumem, a jednocześnie zza jej pleców popłynęła melodia do tańca. Wszyscy zaczęli pchać się na parkiet, w rezultacie czego blondynka utkwiła na samym środku bez partnera. Nie trwało to jednak długo, bo wpadli na siebie z Tomlinsonem plecami. Louis odwrócił się i z bliżej nieokreśloną miną posłał na samym początku gniewne spojrzenie blondynce. Dopiero później rozpoznał znajome rysy twarzy, a jego dłonie wślizgnęły się na talię żony. Alex ułożyła swoje na jego ramieniu, a drugą podała mu, aby mógł zacząć prowadzić.
- Co tu robisz? - uniósł brwi, zastanawiając się głośno. Jego głos sprawił, że dreszcz przebiegł po kręgosłupie Alex.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie - wycedziła przez zęby, gdy wykonał z nią obrót. Nie miała pojęcia, dlaczego była zła, ale czuła całe pokłady tego uczucia w sobie. Miała wrażenie, że zaraz wybuchnie i lawa złości zaleje całą salę i nie tylko. - Nagle sobie o mnie przypomniałeś?
- Nagle zrozumiałaś, że Pierce, a mój ojciec to to samo i obaj są chujami, którym się nie ufa? - odpowiedział pytaniem na pytanie, a uścisk jego dłoni się wzmocnił. Alex w odwecie zrobiła to samo. Próbowała nadepnąć mu na stopę, ale zbyt dobrze tańczył i się nie udawało.
Patrzyli na siebie z wyrzutami i ciągle rzucali sobie jakieś kąśliwe komentarze, nie zdając sobie sprawy, że ktoś ich obserwuje. A raczej obserwowała. Pierce przyglądał im się ze schodów, uśmiechając się triumfalnie. Miał świadomość, że to od niego wszystko się zaczęło i trochę żałował, że to nie on mógł to wszystko zakończyć, ale również on miał rozkazy, których musiał się trzymać. Zerknął na swojego podwładnego, a tamten skinął tylko głową i wypowiedział kilka słów do słuchawki ukrytej w rękawie koszuli. William nasunął okulary na nos w momencie, w którym Louis go wypatrzył, a później na sale wbiegło całe mnóstwo członków ochrony, aby unieszkodliwić małżeństwo.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
prawie bez dialogów, ale jest
CZYTASZ
repeat • tomlinson
Fanfiction❝każda doniosła inicjatywa ma swój początek, lecz to wytrwałość, doprowadzenie sprawy do jej kresu, przynosi prawdziwą chwałę.❞ ━ sir f.drake ~*~ [zakończone ✔] [book three] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19)