━━━━━ 🔪 ━━━━━
Rzym, dzień wcześniej
━━━━━ 🔪 ━━━━━
Nadine odpaliła papierosa i zaciągnęła się jego dymem. Tomlinsonowie zostali unieszkodliwieni i miała już wolne. Oczywiście wypadało jeszcze zdać raport Josephowi czy Williamowi, ale była to tylko formalność. Później mogła już zając się tym, czym tak naprawdę zajmowała się w całym tym zamieszaniu. W Spectre nie była nikim istotnym. Raczej po prostu trzymali ją dlatego, że była profesjonalistką w tym, co robiła i nigdy nie dała się złapać. Poza tym nigdy nie zostawiała po sobie śladów. Brunetka zawsze sprzątała bałagan, który narobił Pierce, czy ktokolwiek inny. Zawsze. Nie było to nic ambitnego, ale dobrze jej za to płacili, więc nie miała na co narzekać. Nigdy nie narzekała. W zasadzie nie utrzymała jakiś szczególnie ciepłych stosunków z kimkolwiek z organizacji. Przychodziła po to, aby poznać nowe rozkazy i wracała, kiedy już zostały wykonane. Nic poza tym. Każdemu to odpowiadało i każdemu było z tym wygodnie. Czasami nawet nie widziała twarzy swojego zleceniodawcy ponieważ rozkaz został jej wręczony przez osobę trzecią na papierze. Na ogół zakodowany w ten sposób, aby tylko Nadine mogła domyśleć się, o co chodzi.
Brunetka strzepała popiół z papierosa i wsunęła go sobie ponownie w usta. Tymczasowa siedziba Spectre znajdowała się w jakiejś starej wilii nieopodal Rzymu. Nadine dotarła tam wcześniej niż małżeństwo i miała nadzieje, że nikt niczego nie spieprzy podczas transportowania ich do piwnic domu. Tam chciała trochę ich postraszyć i wyciągnąć z nich najważniejsze informacje. Sama natomiast udała się już do środka, aby się wyspowiadać, bo tak nazywała zdawanie swoich raportów. Dookoła kręcili się ludzie w czarnych koszulach z pierścieniami na palcach. Każdy członek podczas inicjacji dostawał srebrny pierścień z wygrawerowaną ośmiornicą. Osiem macek miało symbolizować zasięg organizacji. Nadine nie miała pojęcia, kto na to wpadł, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że miał głowę na karku.
– Gdzie góra? – spytała jakiegoś młodego chłopaka, który niósł gdzieś pudełko wypchane po brzegi jakimiś dokumentami. Spojrzała na niego wyczekująco, przyjmując trochę lekceważącą postawę, ale nie przejmowała się tym. Traktowano ją ulgowo za wszystkie jej możliwości i usługi, więc wiedziała, że i tak nikt jej nie zbeszta za stanie w rozkroku, dłonie w kieszeniach i papierosa w ustach.
– Pan Pierce był ostatnio w jadalni – przyznał oficjalnie, po czym odszedł. Brunetka przewróciła oczami, a potem ruszyła już przed siebie. Zauważyła, że w ogóle nie marnowali czasu i choć większość dokumentów zostało w Ameryce w głównej siedzibie, to i tak całkiem sporo z nich dostało się już prywatnym odrzutowcem Josepha do Włoch.
Nadine skierowała się do jadalni, która swoją drogą wyglądała naprawdę imponująco. Pod sufitem wisiał kryształowy żyrandol, a obszerny dębowy stół zajmował większość dostępnego miejsca w pomieszczeniu. Brunetka omiotła je wzrokiem, zatrzymując się na dłużej na jakiś barokowych obrazach, po czym z powrotem wsunęła dłonie do kieszeni kurtki, jaką miała na sobie. Wyjrzała jeszcze przez jedno z wielkich okien, które wychodziły na podjazd i odchrząknęła, aby zwrócić na siebie uwagę Josepha. Siedział przy stole w jakiś dokumentach, a wokół niego skakali nowicjusze. Przypominali trochę wyszkolone pieski, które domagają się nagrody za wykonaną sztuczkę. W pewnej chwili brunetka miała ochotę parsknąć śmiechem, ale ugryzła się w język, aby zdusić w sobie to wszystko i spojrzała na mężczyznę.
– Szefie – odezwała się, przybierając pewną siebie postawę. Wyprostowała się, ściągnęła ramiona ze sobą i uniosła podbródek. – Polowanie udane. Obydwoje czekają już na mnie w piwnicy.
– Dobrze, masz wolną rękę odnośnie tego, co z nimi zrobisz – Joseph łaskawie zerknął na nią, jakby był królem i musiał zadawać się z pospólstwem. – Chce wiedzieć po co przyjechali, ile o nas wiedzą i dlaczego kichają - dodał, a ona tylko skinęła głową. Znała ten schemat. Musiała zaspokoić jego ciekawość inaczej sama dostanie po dupie.
– Dowiem się wszystkiego, co ukrywają – obiecała, choć przypuszczała, że będzie ciężko. Alex i Louis byli z FBI, co za tym szło, mieli przeszkolenie w niewydawaniu informacji. Była tylko ciekawa jak długo będą milczeć i kto złamie się pierwszy.
– Możesz odejść – machnął lekceważąco ręką, po czym poprawił okulary na swoim nosie i zajął się już dokumentami. Brunetka przytaknęła głową, odwróciła się na pięcie i tyle jej widzieli.
Doskonale wiedziała, że Joseph był zaaferowany realizowaniem planu. Jednym z głównych czynników, przez które nie zamierzała się wplątywać w organizację był fakt, że mieli nieco poronione poglądy. Wszyscy uważali, że Ziemia jest przeludniona i trzeba zrobić coś, aby zmniejszyć liczbę ludzi na świecie. Dla kogoś takiego jak Joseph, który zarządzał tym wszystkim, dla kogoś takiego jak Franz czy Pierce, to wszystko było możliwe. Mieli pieniądze, mieli ludzi, którym z łatwością wyprali mózgi i mieli plan. A plan zakładał wywołanie trzeciej wojny światowej poprzez zrzucenie bomby na Mekkę, wywołanie hałasu i naturalną selekcję poprzez pozabijanie wszystkich dookoła siebie. Nieważne czym i z czyją pomocą.
Nadine było wszystko jedno, co się dzieje dookoła niej. Póki nikt nie polował na nią samą, na globie mogło się dziać, co tylko chciało. Ważne, że ona miała co jeść, gdzie spać i że mogła bez problemu znaleźć sobie kogoś na noc do łóżka. Miała pracę, miała pieniądze, więc to co jej nie dotyczyło, równie dobrze mogło obrócić się w proch i pył. Była egoistką, ale było jej z tym całkiem dobrze. Planowała już, że za otrzymaną zapłatę zafunduje sobie jakieś wakacje w tropikach. Bora Bora, Malediwy, a może Hawaje? Jeszcze nie wiedziała, ale była pewna, że zasługuje na urlop. Nie wiedziała tylko, czy będzie mogła to zrobić, ale uznała, że kogo jak kogo, ale jej nie tkną. Była dla nich zbyt cenna i znała wartość, jaką miała dla Spectre i nie tylko. Poza tym niegdyś ją i Williama łączył romans. Czasem dawał jej jeszcze sygnały, że z chęcią by do tego wrócił. Na pewno nie pozwoliłby, aby spadł jej włos z głowy, a że Joseph na ogół słuchał się tego, co ma do powiedzenia jeden z jego najbardziej zaufanych przydupasów. Z taką właśnie myślą, Nadine wyszła z jadalni i udała się do piwnicy, aby zająć się tym, co do niej należało.
━━━━━ 🔪 ━━━━━
dzisiaj prawdopodobnie dodam jeszcze jeden rozdział:)
CZYTASZ
repeat • tomlinson
Fanfiction❝każda doniosła inicjatywa ma swój początek, lecz to wytrwałość, doprowadzenie sprawy do jej kresu, przynosi prawdziwą chwałę.❞ ━ sir f.drake ~*~ [zakończone ✔] [book three] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19)