0.1.

3.4K 229 347
                                    

- Dla ciebie, mój luby, spełniam ten toast zbawienia lub zguby.

Po dużym pomieszczeniu rozniósł się męski, donośny głos. Na drewnianej scenie, która znajdowała się przed kilkoma rzędami foteli, stał średniego wzrostu mulat. Czarne włosy ułożone miał do góry, a na twarzy wymalowane skupienie. Jego brązowe oczy śledziły tekst, który wypisany był na stercie białych kartek spiętych spinaczem.

Nagle gwałtownie pokręcił głową, przez co jego grzywka lekko opadła na czoło. Jego ręką od razu powędrowała aby ją poprawić, ale właśnie w tym momencie na salę wpadła jeszcze jedna osoba.

- Zayn!

Stojący na scenie Mulat, o mało co a wypuściłby scenariusz z rąk.  Czarnowłosy oderwał spojrzenie od tekstu i skupił się na niskim chłopaku, który znienacka wparował na salę. Na pierwszy rzut oka widać było czerwone spodnie, do których dopasowana była biała koszulka w czarne paski. Jego karmelowa grzywka sterczała w każdym możliwym kierunku, jakby w domu nie posiadał szczotki. Mulat od razu rozpoznał w nim swojego najlepszego przyjaciela, Louisa.

- Zayn! - Chłopak wyrzucił z siebie, kiedy w końcu dotarł do czarnowłosego. - Nareszcie cię znalazłem.

Zdziwiony chłopak burknął coś pod nosem i posłał Louisowi dziwne spojrzenie.

- Przebywam tu każdego dnia po lekcjach, Boo - westchnął czarnowłosy. Za każdym razem to samo. Louis znika zaraz po dzwonku a potem poszukuje przyjaciela po całej szkole.  - Lepiej mi powiedz gdzie ty się podziewałeś - dodał Zayn, kiedy poprawiał swoją grzywkę.

Na twarzy Louisa pojawił się lekki uśmiech, a na policzki wdarł się niechciany rumieniec.

- Nie wiem o co ci chodzi, Zee - mruknął pod nosem Tomlinson i podrapał się po karku. - Zresztą, nie odwracaj kota ogonem, Malik. Przyszedłem tutaj aby wyciągnąć cię z tej nory na trening koszykówki.

Zayn zaśmiał się głośno i zeskoczył ze sceny.

- Przecież ty nie trenujesz koszykówki, Lou. - Zauważył Malik i pokręcił głową. Czarnowłosy schylił się po plecak i spojrzał na swojego przyjaciela, który patrzył na niego pustym wzrokiem.

- Jeju, Zayn. Przecież ja nie mówie o ćwiczeniach - Tomlinson pokręcił głową. - Chodzi mi o patrzenie na koszykarzy w krótkich spodenkach.

Zayn prychnął pod nosem i stanął na równe nogi. W duchu śmiał się z Louisa, który od dawien dawna wzdychał do jednego z członków drużyny, Harry'ego Stylesa. Jednak na wzdychaniu się kończy, bo kiedykolwiek wzrok Stylesa i Tomlinsona się spotyka, Louis od razu czerwienieje i ucieka.

- A może po prostu zagadasz do Harry'ego i zaproponujesz kino? Wygląda na miłego gościa, więc naprawdę nie wiem o co ci chodzi. - Malik był naprawdę zdziwiony całym podejściem przyjaciela do sprawy. Kiedy Zayn odwrócił się na chwilę do Louisa, napotkał się z ostrą miną chłopaka.

- Smutno mi się robi jak z tobą rozmawiam - westchnął Tomlinson i wyminął przyjaciela. - Kiedy masz casting do sztuki?

- W przyszły poniedziałek - westchnął mulat i posłał przyjacielowi nerwowy uśmiech. - Koszmarnie się stresuje.

Co prawda Malik uczył się swojej kwestii już od miesięcy, ale czuł stres na samą myśl o przesłuchaniach. Całym sercem marzył o otrzymaniu głównej roli do przedstawienia, ale ciągle wydawało mu się, że brzmi coraz gorzej na każdej próbie. Praktycznie zna na pamięć każdy wers z "Romea i Julii" i czuł się gotowy aby w końcu odegrać ważną rolę.

- Nie przejmuj się, Zee. - Louis potarł dłonią plecy czarnowłosego i posłał mu uspokajający uśmiech. - Całymi dniami siedzisz nad scenariuszem. Nie wiem kto mógłby zagrać tą rolę lepiej, niż ty.

Czarnowłosy spojrzał na swojego przyjaciela i posłał mu uśmiech. Zawsze mógł liczyć na jego wsparcie, bez wzgledu na to co się działo. Może to przez to, że znali się od piaskownicy. Do dziś Zayn pamięta jak Louis uderzył go z łopatki, zaraz po tym jak sam czarnowłosy obrzucił go piaskiem. Ich pierwsze spotkanie było bardzo wyjątkowe.

Niewiele myśląc, Zayn dał się prowadzić Louisowi do sali gimnastycznej, w której trening miała drużyna koszykówki. Louis jako pierwszy dobiegł do wejścia na sale i wzrokiem szybko odszukał odpowiednią osobę.

Malik podążył za spojrzeniem swojego przyjacela i zobaczył wysokiego bruneta, z długimi loczkami, które w tym momencie związane były w ciasnego koka na czubku głowy. Szczerze mówiąc, Zayn nie wiedział czym jego przyjaciel się tak ekscytuje. Faktycznie, Harry był przystojny, ale bez przesady. No i nie leżał on w guście Malika.

- Jest zdecydowanie gorący. - Do uszu Zayna doszedł szept Louisa, który w dalszym ciągu wgapiał się w tyłek Stylesa.

- Ale z ciebie gej, Louis - westchnął Zee i wycofał się z sali gimnastycznej.

Niech jego przyjaciel w dalszym ciągu molestuje wzrokiem loczka, a on w tym czasie zatrzyma się na szkolnej stołówce i jeszcze raz zagłębi się w scenariuszu.

W momencie, w którym miał skręcać w kolejny korytarz, poczuł jak wpada na coś. W efekcie zderzenia, z rąk mulata wypadł scenariusz i rozsypał się po korytarzu. Przeszkoda była szeroka i umięśniona, więc Malik od razu wykluczył możliwość, że zderzył się ze ścianą. Powoli podniósł głowę i napotkał najpiękniejsze oczy. Duże, brązowe oczy, które mogły przypominać oczy szczeniaczka, były szeroko otwarte i wpatrywały się wprost w te należące do Malika. Chłopak był wysoki, a pod koszulką można było dostrzec dobrze umięśnione ciało. Brązowe włosy zostały krótko przycięte, a na twarzy malował się uśmiech.

- Ja... Ja nie chciałem, przepraszam. - Posiadacz najpiękniejszych oczu, szybko kucnął i zaczął powoli zbierać porozrzucane kartki. Zayn pokręcił głową, wracając do rzeczywistości i również zaczął zbierać rozsypany scenariusz.

W głowie Zayna trwała istna bitwa. Nigdy nie widział tego chłopaka w szkole i był zaciekawiony jego osobą. Tym bardziej, że Malik zapamiętałby te cudowne, szczenięce oczy.

- Jestem Liam - dodał brunet, kiedy układał kartki byle jak. - A ty? - zapytał z lekkim uśmiechem i na moment przerwał zbieranie scenariusza.

Zayn podniósł spojrzenie i ponownie dostrzegł brązowe oczy. Tym razem mógł zobaczyć w nich ciekawość i dziwny błysk. Czarnowłosy potrząsnął głową i wyrwał z dłoni Liama resztę scenariusza. Nie miał najmniejszego zamiaru przedstawiać się chłopakowi. Był zły i miał pretensje do bruneta o jego nieuwagę. Gdyby Liam bardziej uważał, na pewno nie miałby teraz pomieszanego scenariusza.

Malik stanął na równych nogach i przycisnął kartki do piersi. Posłał ostatnie spojrzenie, zanim minął Liama i odszedł. Jednak nim udało mu się dotrzeć do wejścia na stołówkę, usłyszał za sobą głos bruneta.

- Do zobaczenia!


______________________________________

Hejka!

Witam was w moim nowym ff. Będzie ono raczej luźne i nie przewiduje w nim dram 😅

 be my julia ➙ ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz