0.4.

2K 189 334
                                    

Gwałtownym ruchem, kartka którą trzymał Zayn, została wyrwana.

- To jego numer? - zapytał podekscytowany Louis i zapatrzył się na kawałek papieru. Czarnowłosy poczuł jak płonie. Czuł się zdecydowanie zażenowany swoją nieśmiałą naturą. Jeszcze nigdy w życiu nie czerwienił się tak łatwo jak dzisiaj.

- Oddaj mi to, Louis. - Powiedział poważnie mulat i wystawił rękę, aby móc odzyskać swoją własność. Starał się ignorować to, że parę osób spojrzało na niego z zainteresowaniem. Cóż, właśnie przed chwilą do Zayna podszedł Liam Payne i otwarcie z nim flirtował.

- Ale Zaynie - jęknął Lou i spojrzał na przyjaciela - napiszesz do niego, prawda? - zapytał i ponownie usiadł obok czarnowłosego. Malik pokręcił głową i schował brakujący element scenariusza do plecaka.

Szczerze mówiąc Malik nie wiedział czy napisze do Liama. Jednak był pewien, że zapisze sobie numer bruneta w kontaktach. Mulat wyciągnął telefon z kieszeni i szybko wpisał numer. Nazwę kontaktu ustawił jako zwykłe "Liam", po czym jak gdyby nigdy nic, wrócił do powtarzania biologii.

Zayn nie wiedział, że w głowie szatyna, którego zacięcie nazywał przyjacielem, tworzy się plan jak przekonać Zayna do Liama.

- Okey, okey - westchnął Lou i uniósł ręce w poddańczym geście. - Ostatnio przyjechał do mnie mój kuzyn i czy mógłbym go dziś zabrać do ciebie? Nie chce go zostawić w domu, a to naprawdę fajny koleś - powiedział szatyn i oparł głowę na ramieniu Zayna, który dalej udawał, że się uczy.

- Myślę, że tak. Czemu wcześniej nic nie mówiłeś? - zapytał Malik i spojrzał na swojego przyjaciela kątem oka. Tomlinson wzruszył ramionami.

- Jakoś okazji nie było. Musiał do nas przyjechać, bo jego rodzice wyjeżdżają do Stanów, a moja mama zaproponowała mu mieszkanie u nas. Mówię ci, Zaynie, lodówka ciągle jest pusta. Nie wiem gdzie on to mieści, poważnie. - Louis pokręcił głową i wstał z ławki.

- W porządku. Tylko powiedz mi jak ma na imię twój kuzyn?

- Niall, nieznośny irlandczyk. - Malik pokiwał jedynie głową i również wstał. Na horyzoncie już widział potwornego nauczyciela biologii. - A i upewnij się, że masz dobrze pochowany alkohol. Żarcie i tak znajdzie, ale alkohol lepiej naprawdę schowaj - dodał szatyn.

Zayn miał już gotową odpowiedź, jednak przeszkodził mu nauczyciel, który zaprosił ich gestem do sali.

- Zostawcie tutaj swoje rzeczy. Dyrektor zaprosił niektóre klasy na salę gimnastyczną, na której obecnie rozgrywa się mecz koszykówki. Niestety wśród tych paru klas, znaleźliście się wy, więc idziemy. - Ogłosił nauczyciel, a uczniowie odetchnęli z ulgą. - Jednak chciałbym, żebyście wiedzieli, że kartkówka was nie ominie. Odbędzie się na następnej lekcji i wliczam w to dzisiejszy temat, który przerobicie sami w domu.

- Niech się podetrze tymi kartkówkami - mruknął Louis i odstawił plecak na stół. Jego chwilowa złość minęła bardzo szybko, kiedy wyszedł na korytarz i skierował się w stronę sali gimnastycznej. - Będę miał całą godzinę na patrzenie na Harry'ego - dodał rozmarzony i przyśpieszył kroku.

Zayn domyślił się, że jego przyjaciel chce zająć najlepsze miejsca. Czarnowłosy podążał za Tomlinsonem jak zagubiony szczeniaczek. Nie miał dużo do gadania, więc jeżeli Zayn ma niechęć do oglądania bandy spoconyh facetów, to z pewnością nikogo ona nie interesuje.

Malik wszedł na salę zaraz za Louisem i opadł na wolne krzesło, które sztyn zajmował jednym pośladkiem. Jego brązowe oczy przeleciały po całym pomieszczeniu i Malik mógł stwierdzić, że na mecz zaproszono cztery klasy. Tylko cztery, ze względu na ograniczoną ilość miejsc. Na boisku można było znaleźć pięć osób ubranych w ciemnozielone koszulki, należące do drużyny przeciwnej i pięć osób ubranych w czerwone koszulki z logiem liceum, do którego uczęszczał Zayn.

- Harry powinien mieć dożywotni zakaz ubierania tych spodenek - mruknął Louis do siebie, jednak na tyle głośno, że parę osób siedzących obok przyjaciół, posłało mu dziwne spojrzenie. Malik odsunął się subtelnie od przyjaciela i ponownie skupił się na boisku. - W ogóle powinno się go zamknąć w pokoju i nie wypuszczać. Mogę zaoferować swój pokój. - Dalsze rozważania szatyna nie docierały już do czarnowłosego. To nie tak, że Malik wstydził się Louisa, bo się nie wstydził. On po prostu miał dosyć słuchania tego samego każdego dnia.

Zayn naprawdę starał się zrozumieć, co dzieje się na boisku. Jednak nie dał rady i po pewnym czasie prawie przysnął na ramieniu swojego przyjaciela. Od czasu do czasu podnosił głowę i rozglądał się po uczniach. Pierwszą osobą jaką zauważył Malik, był Liam. Siedział on w pierwszym rzędzie i zacięcie kibicował drużynie. Zapał z jakim gestykulował i podnosił się z miejsca, kiedy ktoś wrzucił piłkę do kosza, był dla Zayna czymś niezwykłym. Podczas gdy czarnowłosy dokładnie przyglądał się ruchom bruneta, Liam wyczuł na sobie czyjeś spojrzenie i dość sprawnie odnalazł obserwatora. Uśmiechnął się szeroko, kiedy dostrzegł Zayna. I dopiero ten gest sprawił, że Malik wyrwał się z transu w jakim był i odwrócił wzrok. Po raz kolejny tego dnia poczuł jak zdradziecki rumieniec wkarada się na jego twarz.

Został przyłapany na gorącym uczynku.

- A jeszcze wczoraj to mnie wyzywałeś od gejów - westchnął zrezygnowany Louis, kiedy dostrzegł czerwoną twarz swojego przyjaciela. - Wstydziłbyś się, naprawdę.

Gdyby na sali gimnastycznej nie było tyle ludzi, Zayn już dawno by udusił Louisa. Zmusił się jednak do utrzymania spokoju i ponownie zatopił się w rozmyśleniach.

***

Zayn przygotował wszystko. Dokładnie wszystko, aby jego goście czuli się dobrze. Według wskazówek Louisa, czarnowłosy porozstawiał gdzieniegdzie miseczki z przekąskami dla Nialla. Upewnił się, że przygotował dodatkowe koce i poduszki na kanapie. To nie było pierwsze nocowanie Louisa u Zayna. Często spędzali u siebie noce, kiedy któryś z nich miał doła albo się nudził.

Może i następnego dnia Louis i Zayn mieli szkołę, ale czarnowłosy nie miał zamiaru dziko imprezować i upijać się do nieprzytomności. Zayn chciał po prostu mieć towarzystwo i za wszelką cenę starał się pozbyć uczucia samotności. A kto jak nie najlepszy przyjaciel poprawi mu humor?

Czarnowłosy brał właśnie łyka ciepłej herbaty, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Leniwie wstał z kanpy i ruszył do przedpokoju. Już w wąskim korytarzu słyszał głośne rozmowy, jednak nasiliły się one z momentem otwarcia drzwi. Oczom Zayna ukazała się postać Louisa i drobnego blondyna, który stał obok Tomlinsona.

- Nie mówiłeś, że twój przyjaciel jest tak cholernie przystojny - mruknął nieznajomy blondyn i zrobił krok na przód. - Cześć, jestem Niall Horan - przedstawił się i podał rękę czarnowłosemu, który wpatrywał się w niego.

- Horan, ty palancie! - Jęknął Louis i uderzył blondyna w tył głowy. - Mówiłem ci przecież, że Zayn jest zajęty.

Malik postanowił zignorować dwójkę chłopców, którzy z pewnością byli rodziną i przywitać się z kuzynem Louisa.

- Hej. Ja jestem Zayn. - Malik uścisnął dłoń Nialla i uśmiechnął się. - I tak tylko powiem, Lou, że nie jestem zajęty. - Zayn dał nacisk na zdrobnienie imienia szatyna, aby chłopak zrozumiał, że mówi do niego.

Louis prcyhnął cicho pod nosem i ściągnął zaśnieżone buty.

- Do czasu, Zaynie.

______________________________________

Hejka ^^

Powitajmy Nialla w śród naszych bohaterów. Ktoś się cieszy? No i ogólnie, to powoli rozpoczynamy zabawę 🙈

Jak pierwszy dzień w szkole po świętach?

Buziaki xx

 be my julia ➙ ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz