1.0.

1.7K 170 238
                                    

- Otwieraj te drzwi, geju!

Zayn naprawdę nie wiedział co się dzieje dookoła niego. Spał sobie spokojnie, opatulony grubą kołdrą, spod której wystawał tylko czubek jego nosa. Aż tu nagle ktoś zaczął walić w drzwi i krzyczeć tak głośno, że prawdopodobnie usłyszała go cała dzielnica. Zaskoczony Zayn spadł z łóżka i od razu podniósł się z podłogi.

W samych bokserkach i lekko dużej koszulce zbiegł, prawie sturlał się, po schodach i dopadł drzwi. Momentalnie przekręcił zamek i otworzył drzwi. Czarnowłosy nie zdarzył nic zrobić, a poczuł jak drobne dłonie popychają go do tyłu. Chłodne powietrze uderzyło w jego nogi i odkryte ręce i czarnowłosy miał wrażenie, że dostał szoku termicznego.

- Jak mogłeś być taki głupi, Malik? Nie ma mnie przez jedno popołudnie, a ty robisz coś takiego!

Zayn od razu rozpoznał głos Louisa. Wściekłego Louisa. I czarnowłosy już wiedział, że łatwo się nie wykręci. Mulat przetarł dłonią zmęczone oczy i zamknął za szatynem drzwi. Spojrzał na swojego przyjaciela i zmarszczył brwi.

- O co ci chodzi? I dlaczego nachodzisz mnie w środku nocy, Tomlinson? - zaptał zasypany i skierował się do kuchni. Jak już został obudzony, to nie zaszkodzi przekąsić czegoś małego.

- Środku nocy? - Powtórzył szatyn i jęknął sfrustrowany. - No trzymajcie mnie ludzie, bo zaraz mnie coś rozniesie! Jest wpół do ósmej, debilu!

Zayn spojrzał zaskoczony na zegar i z przerażeniem przyznał, że Lou ma rację. Z trzaskiem zamknął lodówkę i rzucił się do swojego pokoju, w międzyczasie krzycząc do Tomlinsona aby poczekał na niego. Czarnowłosy z niebywałą szybkością ubrał się w świeże ubrania i zaczesał włosy. Na szybko wrzucił książki potrzebne na dzisiejszy dzień i wybiegł z pokoju. Musiał jednak wrócić do pomieszczenia i złapać telefon, i dopiero wtedy mógł wrócić do Louisa, który wyjadał kukurydziane chrupki z szafki. Wcisnął się w zimową kurtkę i wszedł ponownie do kuchni.

- Idziemy? - zapytał i skierował się do wyjścia z domu. Malik czuł, że BooBear poruszy temat wczorajszego zdarzenia. Tak samo czuł, że Niall zdążył mu opowiedzieć wszystko z swojej perspektywy. Co do Nialla, okazało się, że blondyn szedł godzinę później do szkoły, więc aktualnie leżał w łóżku i prawdopodobnie zajadał się śniadaniem.

Śnieg skrzypiał pod nogami przyjaciół, kiedy szybkim krokiem zmierzali do szkoły.

- Czekam na wyjaśnienia, Malik. - Warknął Louis, kiedy między dwójką zapanowała cisza. - Co ci odwaliło, żeby rozwalić ciasto na twarzy biednego Liama?

- W porządku, Boo. Powiem ci wszytko, ale może najpierw dam ci przeczytać wiadomości z wczoraj, co? - zapytał Zayn i wyciągnął z kieszeni telefon. Chciał aby Louis sam zobaczył o co chodzi, a nie krzyczał na niego.

- Nareszcie. - Louis wyrwał telefon przyjaciela i natychmiast wszedł w wiadomości. Szatyna zżerała ogromna ciekawość dotycząca całego zajścia i żałował, że nie mógł zobaczyć całego zajścia na własne oczy. No i może Louis chciał pochwalić się Zaynowi o jego wczorajszej randce z Harrym. Jednak na początek chciał pomóc swojemu przyjacielowi.

Malik obserwował jak uśmiech Louisa porzerza się wraz z następnymi wiadomościami z wczorajszego wieczora. Wiedział już, że jest na wygranej pozycji.

- Umówiłeś się z nim? - zapytał zszokowany szatyn i oddał komórkę mulatowi.

Zayn poczuł jak jego twarzy pojawiają się zaróżowione plamy. Dopiero jak ktoś wypowiedział to głos, dotarło do niego, że faktycznie to zrobił.

- Tak jakoś wyszło - wymamrotał pod nosem i spuścił głowę. - A jak poszło na spotkaniu z Harrym? - zapytał szybko Malik, aby odgonić niewygodny dla niego temat.

 be my julia ➙ ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz