Podbiegłam do roześmianej Łucji i szczerze ją uściskałam. Piotr zaśmiał się głośno i objął ramieniem Zuzannę, która wyłoniła się z namiotu. Śmialiśmy się przez kilka chwil nawet nie wiadomo z czego. Całkiem szybko się uspokoiliśmy, a moje ciało ogarnęła jakieś niesamowite zmęczenie. Poczułam się taka senna, chyba dały o sobie znać dni, w których mało co spałam i wszelki stres ostatnich dni.
Obudziła się o świcie w bardzo dobrym humorze i w pełni zregenerowana. Razem z rodzeństwem i Bobrami zjedliśmy śniadanie. Piotr pożegnał się z nami szybko, był nawet bardziej zadowolony niż wczoraj. Miał nauczyć się poprawnie władać meczem, który otrzymał od Świętego Mikołaja. Ja i siostry Pevensie miałyśmy iść na polane. Chciałyśmy poleniuchować i zaplatać wianki. Jednak zauważyłam, że na wzgórzu obok postaci Wielkiego Lwa stoi ktoś jeszcze. Wydaje się, że o czymś rozmawiali. Chyba nie tylko ja zwróciłam na nich uwagę.
-Edmund! - krzyknęła najmłodsza.
Uśmiechnęłam się szeroko razem z Zuzanną. Podniosłyśmy się z ziemi pędząc za roześmianą dziewczynką. Załapałam Piotra za rękę ciągnąc go za sobą. Chłopak zaśmiał się się na moje poczynania, schował miecz i ruszył za nami. Moje bose stopy odbijały się od miękkiej trawy, a moje brązowe loki powiewały na wietrze. Aslan zaśmiał się na nasze poczynania, odsłaniając tym samym osobę stojąca za nim.
-Co było już nie wróci i nie należy wracać do rzeczy przeszłych. - powiedział lew popychając Edmunda w nasza stronę.
Stał ze spuszczoną głową, a jego ciemne włosy opadły na jego oczy. Zapewne bał się, że odrzucimy go za to co zrobił. Pierwsza podeszła do niego Łucja, następnie Zuzanna i ja. Uścisnęłam go bardzo mocno, starając się nie rozpłakać.
-Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy!-szepnęłam mu do ucha.
Edmund oddał mu uścisk powtarzając ciągle jak bardzo mu przykro. Mówił przepraszam w kółko i w kółko jakby się modlił.
-Może pójdziesz się położyć? - powiedział Piotr z dziwną dla siebie czułością.- Na pewno jesteś zmęczony.
-Tylko się nie zgub!- zaśmiałam się z Łucją.
-Kiepski żart.- powiedział uśmiechając się delikatnie, a na policzkach pojawił mu się ledwo zauważalny rumieniec.
-Ale zawsze jakiś!- powiedziałam mierzwiąc mu włosy.
Pomimo tego, że Piotr i Edmund często sobie dogryzają, to nie potrafią bez siebie żyć. Piotr stara się go chronić najlepiej jak potrafi, czego Edmund niekiedy nie zauważa. Młodszy chciałby być bardziej samodzielny, ale to Piotrek jest odpowiedzialny za nich wszystkich. No cóż, ta to chyba właśnie jest z rodzeństwem. Kłócą się, obrażają na siebie, ale koniec końców nie potrafią bez siebie żyć.
-Aida idziesz z nami? - zapytała Zuza.-Będziemy słuchać opowieści o starej Narnii!
-Już idę!- uśmiechnęłam się w jej stronę, choć wolałam poczekać aż postać bruneta zniknie za wejściem do namiotu.
Edmund już wyspany i przebrany, doszedł do nas w trakcie drugiego śniadania. Widać było, że wszystkim ułożyło na myśl, że brunet jest z nami. Ja sama siedziałem przy końcu stołu czyszcząc prezent od Mikołaja, a Piotr opierał się o wyjście z namiotu. I nagle zapanowała dość ciężka atmosfera.
-Najedzcie się! Musicie zachować siły na powrót do domu.- powiedział blondyn po chwili milczenia, chyba poczuł napięcie w atmosferze.
-Jak to? Wracamy? - zapytałam odkrywając wzrok od swojego zajęcia i skupiając go na Piotrze.
CZYTASZ
Regnare// Edmund Pevensie
FanfictionLudzie mówią, żeby zawsze słuchać swojego serca, a co jeśli moje serce jest rozdarte? Nigdy nie sądziłam, że staniesz się dla mnie tak ważny. Stałeś się moim światem, moim oddechem i życiem. Mijaliśmy się w życiu jak dwie rozłączone dusze, które cze...