10.10.2010r.
Jechałyśmy na basen. Ja i moja mama. Miałam lekcje pływania od dwóch miesięcy i całkiem nieźle mi szło. Może to wydawać się dziwne, ale miałam 14 lat i dopiero uczyłam się pływać.
Jechałyśmy w miłej atmosferze, wesoło sobie gawędząc. Słońce świeciło i było dosyć ciepło jak na prawie połowę października- 16°C.
Ptaki nieodlatujące na zimę głośno ćwierkały. Otworzyłam okno, żeby słyszeć ich śpiew. Mama włączyła radio, grali akurat naszą ulubioną piosenkę. Zaczęłyśmy śpiewać i się wygłupiać, żadna z nas nie miała talentu do śpiewania, lecz się tym nie przejmowałyśmy. Darłyśmy się wniebogłosy. Było pięknie, wiatr wpadający przez okno lekko targał moje włosy, a na opalonej, jeszcze po wakacjach, skórze pojawiła się "gęsia skórka".
Ten dzień miał być idealny. Ale nie był. Był najgorszym dniem w moim życiu.Przejeżdżałyśmy przez most nad rzeką. Podziwiałam zapierające dech w piersiach widoki, gdy nagle poczułam silne uderzenie w samochód, a po chwili zobaczyłam, że lecimy w kierunku rzeki. Popatrzyłam na mamę, a w jej oczach dostrzegłam strach. Dotarło do mnie, że spadamy, z mojego gardła wydobył się krzyk. Samochód z impetem uderzył w wodę. Z otwartego okna i innych otworów w aucie zaczęło napływać coraz więcej wody. Popatrzyłam na mamę z przestrachem. Próbowała odpiąć pas. Tonęłyśmy. Auto oddalało się od powierzchni wody coraz szybciej.
Zaczęłam odpinać pas, ale nieudawało mi się to. Mama zaczęła mi pomagać. Szarpałyśmy i ciągnęłyśmy, ale nic z tego. Towarzyszyły mi wtedy myśli o śmierci. Czy to boli? Jak długo trwa?
Przytuliłam się do mamy i spróbowałyśmy jeszcze raz. Brakowało mi powietrza. Udało się. Pas ustąpił. Podpłynęłam do mamy, żeby odpiąć jej. Jednak ona popatrzyła na mnie z troską i popchnęła w górę. Z moich ust wydobyło się nieme: NIE!
Ale było już za późno. Moje płuca wypełniły się wodą, a moja mama spadała coraz głębiej w otchłań. Nie chciałam się wynurzać, chociaż moje płuca pragnęły i domagały się choć odrobiny powietrza. Chciałam umrzeć razem z nią, bo życie bez niej nie miałoby sensu. Jednak poczułam jak ktoś bierze mnie pod pachę i płynie do góry. Miotałam się i wierzgałam nogami, aż zabrakło mi sił i tlenu. Wtedy zrobiło mi się czarno przed oczami, a później już nic nie czułam.* * *
Otworzyłam oczy. Oślepiło mnie światło i przez chwilę myślałam, że umarłam.
Zobaczyłam pochylającego się nade mną płaczącego tatę. Powoli usiadłam i objęłam go. Byłam w rozpaczy.Tydzień później postanowiłam, że napiszę list do mojego idola. Nie miałam znajomych, tym bardziej przyjaciół, nie miałam komu się wyżalić. Wiedziałam, że i tak mi nie odpisze ani nawet nie przeczyta. Ale co z tego. Przed włożeniem do skrzynki przeczytałam go po raz ostatni...
CZYTASZ
Letters // Tom Hiddleston
FanfictionNazywam się Hope Turner. No właśnie Hope - nadzieja. Ale, o ironio, moje życie nie jest nią wypełnione, a raczej powiedziałabym, że jest odwrotnie - w moim życiu brak nadziei. Gdy miałam 14 lat moja mama zmarła. Zostałam z tatą, który miał się mną o...