- W porządku - wyburczałam i wybiegłam z kawiarnii, w obawie, że za mną podąży, ale tak się nie stało.
Wsiadłam do taksówki i pojechałam do domu. Zbliżała się 19:00, robiło się ciemno.
- Jutro piątek - pomyślałam - A co za tym idzie, pojutrze sobota i przedstawienie "Hamlet" w Londynie z Tomem w obsadzie.
Pójść albo nie pójść, oto jest pytanie - lekko się uśmiechnęłam.
A pójdę, co mi szkodzi.Otworzyłam drzwi do mieszkania i szybko wpakowałam się pod ciepłą kołdrę, lecz gdy tylko zamykałam oczy, widziałam Toma, co nie dawało mi spać.
* * *
Następnego dnia weszłam do lokalu, gdzie miałam odbyć dzień próbny. Przywitał mnie szeroki uśmiech Jasona, który zaczął mi wszystko objaśniać. Dostałam fartuszek z nazwą kawiarni i ubrałam go na moją białą koszulę i czarne dżinsy.
Moja pierwsza godzina pracy minęła spokojnie. Raz tylko, jakaś pani się zezłościła, bo zapomniałam podać jej łyżeczki do herbaty. Na szczęście Jason powiedział, żebym się tym nie przejmowała.
W przerwie lunchowej siadłam przy stoliku i jadłam kanapkę rozmyślając o Tomie. Może jeszcze nie wszystko stracone?
- Hej, co ty taka smutna? - usłyszałam głos i podniosłam głowę. Jason z dwoma kawami właśnie się do mnie dosiadał.
- Mmm, wszystko w porządku...
- Widzę, przecież, że nie - stanowczo postawił przede mną kawę.
- To naprawdę nic takiego.
- Mhm... jasne, a ja mam różowego hipopotamorożca grającego na ukulele w przebraniu czarownicy w szkockiej spódniczce na moim łóżku - powiedział to bardzo poważnym tonem a ja mimowolnie wybuchłam śmiechem.
- Nie chciałbym pani przerywać, ale kawa wystygnie.
Napiłam się parę łyków.
- Dziękuję za poprawę humoru.
- Ha! Czyli przyznajesz się, że byłaś przygnębiona!
- Hmm, wydaje mi się, że przerwa się skończyła, wracam do pracy, szefie!Jason naprawdę poprawił mi humor. Po pracy wróciłam do mieszkania. Wzięłam szybki prysznic i odpaliłam komputer od razu wchodząc na netflixa. Następnego dnia odbywało się przedstawienie, przez co czułam stres i ekscytację jednocześnie. Tęskniłam za Tomem, a nie miałam jak się z nim skontaktować. No cóż, wszystko okaże się na sztuce. Naprawdę nie wiedziałam, czy powinnam iść. A trudno, raz kozie śmierć!
- Pojadę i zawalczę o miłość mojego życia! - pomyślałam przełykając łzy.Hej! Omg nie było mnie prawie rok! Ale wracam, tak jak obiecałam. Przepraszam strasznie za tą przerwę! Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to przeczyta!
Mam nowe konto po angielsku: alina_the_writer
Zapraszam do obserwowania!
CZYTASZ
Letters // Tom Hiddleston
FanfictionNazywam się Hope Turner. No właśnie Hope - nadzieja. Ale, o ironio, moje życie nie jest nią wypełnione, a raczej powiedziałabym, że jest odwrotnie - w moim życiu brak nadziei. Gdy miałam 14 lat moja mama zmarła. Zostałam z tatą, który miał się mną o...