6.

1K 96 10
                                    

Tom's pov
Wracałem do domu po całym dniu spędzonym na planie filmowym. Nie byłem w za dobrym humorze, lał deszcz, a ja nie wziąłem parasola.
Wszedłem do domu i rzuciłem się na kanapę, żeby odpocząć i obejrzeć telewizję.
Wtedy zadzwonił telefon. Nie miałem pojęcia, że ten telefon zmieni wszystko.
- Halo? - odezwałem się uprzejmym głosem.
- Tu agencja Hamilton Hodell. Przyszły trzy listy zaadresowane do pana o dosyć ciekawej treści. Są od jednej osoby, ale proszę nie wierzyć we wszystko, co fanka napisała. Pierwszy jest sprzed ośmiu miesięcy, niestety dostaliśmy go dopiero wczoraj, widocznie gdzieś zaginął. Drugi jest sprzed czterech miesięcy, a ostatni - sprzed dwóch tygodni.
Jest pan zainteresowany?
- Tak, poprosiłbym o przesłanie.
- Już wysyłamy, do widzenia!
- Dziękuję, do widzenia.

Byłem ciekawy kto do mnie napisał. Zawsze lubiłem czytać listy od fanów i fanek, poznawać ich. Niestety nie mam czasu, żeby na wszystkie odpisywać, ale staram się na większość odpowiadać, bo wiem, że ludzie na to liczą.
Często dostaję również ładne rysunki i zdjęcia. Niektórzy naprawdę mają wielkie talenty!

Zrobiłem sobie herbatę i położyłem się spać. Przed zaśnięciem myślałem o tajemniczej fance, która wysłała mi trzy listy...

*Rankiem*
Dryń... dryń...
Ehh głupi budzik.
Popatrzyłem na zegarek.
6:30.
Czas na bieganie.
Leniwie zwlokłem się z łóżka i ubrałem. Wyszedłem na ciepłe, letnie powietrze i zacząłem biegać.
Zrobiłem swoją standardową trasę i po półtorej godziny wróciłem przed dom. Zajrzałem do skrzynki pocztowej.
- Są!
Wyjąłem 3 listy i wszedłem do domu.
Spłukałem z siebie pot pod prysznicem, przygotowałem tosty na śniadanie oraz herbatę i wyszedłem na taras. Usiadłem przy stoliku i wziąłem do ręki pierwszy, najstarszy list.
Spostrzegłem, że wszystkie listy są zalane wodą, co prawda trochę już wyschły, ale... tusz rozmazał się w miejscu, gdzie wcześniej widniał adrea dziewczyny.
- Ah, szkoda, nie będę mógł jej odpisać - pomyślałem ze smutkiem.
Zabrałem się za rozpakowanie listu. Na szczęście w środku nic nie było rozmazane.

Po przeczytaniu wszystkich listów, westchnąłem. Bardzo zmartwił mnie stan tej Hope. Przypomniały mi się słowa agenta z Hamilton Hodell: "proszę nie wierzyć we wszystko, co fanka napisała...".
No dobra, to prawda, mogła to sobie wymyślić.
Ale z drugiej strony... Istnieje spora szansa, że to, co ona przeszła jest prawdą. W takim przypadku strasznie jej współczuję.
Powinienem jej pomóc.
Tylko jak?
Nie mam nawet jej adresu.
Muszę coś wymyślić.

Wstałem od stołu i przysiadłem na schodku przy tarasie, pogryzając tosta.

Jedyne co wiedziałem, to, że mieszka w Liverpoolu.
Może... mógłbym tam pojechać?
Tylko jak ją znaleźć?
Nawet nie wiem, jak wygląda.
Mogę się pytać ludzi, czy ją znają.
Coś wykombinuję...
Teraz pozostaje tylko pytanie: kiedy?
Za dwa tygodnie mam mniej prób na planie.
Tak, wtedy muszę tam pojechać.

Zerwałem się z miejsca i wbiegłem do salonu po laptop. Zacząłem sprawdzać najszybsze trasy do Liverpoolu.

Sam nie wiem, dlaczego aż tak przejęły mnie losy tej dziewczyny.

Jej historia była tak poruszająca, że musiała być prawdziwa.

Pomogę Hope. Muszę to zrobić. Gdybym po przeczytaniu listów nic nie zrobił, byłbym okropnym egoistą i mężczyzną bez uczuć i honoru.

Hope, trzymaj się, nadchodzę...

Letters // Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz