Woda.
Mnóstwo wody.
Wypełniała moje płuca, które zachłannie próbowały dostać chociaż trochę tlenu.
Dusiłam się.
Tonęłam.
Popatrzyłam pod siebie.
Zobaczyłam ją.
Zaczęłam rozpaczliwie machać rękami i nogami, żeby do niej podpłynąć.
Ale ona coraz szybciej opadała na dno.
To przeze mnie.
Dlaczego nie odpięłam najpierw jej pasów?!
Widziałam, jak znika, razem z samochodem, w ciemniej otchłani wody.
- NIE! - próbowałam krzyknąć, przez co jeszcze więcej wody, jeżeli to w ogóle możliwe, wlało się do moich wnętrzności.
Traciłam świadomość.
Tlenu.
Potrzebowałam powietrza.
POWIETRZA!
- MAMO! MAMOOO!!! MAMOOOOO!!! POWIETRZA!!!!- Hope? Hope, obudź się! - usłyszałam.
Otwarłam oczy. Byłam spocona, a nade mną pochylał się... Tom Hiddleston, we własnej osobie.
- Tom...? - mój głos zabrzmiał słabiej, niż bym chciała.
- To tylko zły sen spokojnie... Jestem przy Tobie. Krzyczałaś przez sen, więc przyszedłem.
Złapał moją dłoń i ścisnął ją, a mnie zrobiło się gorąco.
- Która godzina? - zapytałam.
- Po trzeciej.
- Oh, Tom, przepraszam, nie chciałam cię obudzić, idź spać, jest tak późno, przepraszam!
- To nie twoja wina, nie musisz przepraszać.
- Możesz iść już spać, Tom.
- Dobranoc, Hope.
Kiedy wstawał chwyciłam go za nadgarstek. Popatrzył na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami.
- Dziękuję, Tom - wyszeptałam.
Pochylił się nad moim uchem, w taki sposób, że czułam jego oddech na karku. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Ja tobie też, Hope Turner.
Jego szept był słodki i pociągający, aż miałam ochotę go pocałować.
Ale tego nie zrobiłam.Poszedł z powrotem do siebie (znaczy do mojego pokoju).
Zamknęłam oczy chcąc zasnąć na nowo, lecz gdy tylko to robiłam, widziałam mamę, samochód, wodę i czułam paraliżujący strach.
Nie często miewam koszmary, ale jeśli już je mam, to nie dają mi spokoju.
Wdech.
Wydech.
Wdech.
Wydech.
Uspokój się, Hope - powiedziałam do siebie w myślach i znowu zamknęłam oczy.
Woda.
Mnóstwo wody.
Nieee!!!!
Usiadłam na sofie, cała się trzęsąc.
Nie wiedziałam co zrobić, przeszywał mnie strach.
Wstałam.
Powoli, krok po kroku zbliżałam się do mojego pokoju. Wzięłam głęboki wdech i delikatnie otworzyłam drzwi, które skrzypnęły.
Zrobiło mi się głupio na myśl o tym, co miałam zamiar zrobić, ale bałam się być sama.
- Thomas...?
- Hope?
- Bo widzisz... po tym śnie... nie mogę zasnąć, i nie wiem... i boję się... zostać sama... Więc pomyślałam sobie, że... że może mogłabym...
- Spać ze mną?
Kolor mojej twarzy nabrał barwę soczystego pomidora.
- Pewnie, kładź się, nie ma sprawy - poklepał miejsce obok siebie.
Niepewnie położyłam się tuż obok niego, gdyż łóżko nie było duże.
Dzieliły nas centymetry. Czułam ciepło bijące od niego, lecz wciąż lekko dygotałam po tamtym koszmarze.
- No chodź bliżej, Hope, widzę, jak się trzęsiesz.
Wtedy przyciągnął mnie do siebie, tak, że moja twarz wylądowała na jego klatce piersiowej. Ładnie pachniał i był nieziemsko przystojny.
Przytulił mnie i powiedział, żebym spała. Taa, łatwo mu mówić. To nie on leżał przyciśnięty do najprzystojniejszego i najseksowniejszego faceta w galaktyce.
W końcu jednak zasnęłam.Obudziły mnie promyki wschodzącego słońca, przebijające się przez szpary pomiędzy żaluzją a framugą okna.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Toma tuż obok mnie. Jedna jego ręka obejmowała mnie w pasie.
Mój oddech automatycznie przyspieszył. Tom chyba wyczuł napięcie w moim ciele, ponieważ leniwie otworzył najpierw jedno oko, następnie drugie, uroczo się przy tym uśmiechając.
Odruchowo wyzwoliłam się z jego uścisku i wstałam z łóżka.
- Ym, przepraszam Tom, nie powinnam była przychodzić - powiedziałam nieco zawstydzona.
- Nic nie szkodzi.
- Pójdę do sklepu po coś do jedzenia i zaraz zrobię nam śniadanie.
- Okay.Wyszłam z pokoju. Usłyszałam dzwonek telefonu.
- Halo?
- Cześć, Hope, tu Marge. Mam propozycję. Mam wolny ten tydzień, więc mogłabym wziąć do siebie twojego tatę, żebyś mogła trochę odpocząć i mieć czas dla siebie.
- Byłoby super, dziękuję Marge!
- Przyjadę w południe, może być?
- Pewnie, dzięki!Odłożyłam komórkę i wyszłam na zewnątrz. Podążyłam w stronę sklepu. Ciocia poprawiła mi humor.
Dotarło do mnie, że będę przez kilka dni sam na sam z Tomem Hiddlestonem.
Czego jeszcze można chcieć?Wiem, długo mnie nie było, przepraszam. Mam ferie i mnóstwo wyjazdów co skutkuje brakiem czasu na pisanie. Aczkolwiek moje ferie właśnie dobiegają końca, więc wracam do pisania :)
Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział i zachęcam do zostawiania opinii! ^^
CZYTASZ
Letters // Tom Hiddleston
FanfictionNazywam się Hope Turner. No właśnie Hope - nadzieja. Ale, o ironio, moje życie nie jest nią wypełnione, a raczej powiedziałabym, że jest odwrotnie - w moim życiu brak nadziei. Gdy miałam 14 lat moja mama zmarła. Zostałam z tatą, który miał się mną o...