10.

838 73 16
                                    

*3 DNI PÓŹNIEJ*

Tom's Pov
Martwiłem się o Hope, ale miałem także wątpliwości. Może naprawdę kłamała? Nie... raczej nie zrobiłaby tego, tak myślę. Przez trzy dni szukałem jej w całej dzielnicy. Ale stwierdziłem, że się nie poddam. Nie tak szybko.
Z zamyślenia wyrwał mnie telefon. Dzwonił mój menadżer.
- Dzień dobry - powiedziałem.
- Tom!! Co ty sobie wyobrażasz?! Znikasz sobie nagle, nie dajesz znaku życia od czterech dni, nikt nie wie, co się z tobą dzieje i gdzie jesteś, jest mnóstwo pracy do wykonania, mamy zaproszenia do obsady od dwóch teatrów i jednego filmu, castingi i wywiady poumawiane, a ty tak po prostu mówisz: dzień dobry?!
- Hmm, na to wychodzi... - odpowiedziałem po chwili. Zrobiło mi się trochę głupio, ale jakbym powiedział innym, gdzie jadę próbowaliby mnie zatrzymać.
- To jest niepoważne! Gdzie ty w ogóle jesteś?! - był bardzo wściekły.
- Obecnie w Liverpool.
- Liverpool?! Co ty tam robisz?!
- Bo wiesz... to długa historia... Dostałem trzy listy od fanki, w których pisała o sobie, ma bardzo ciężką sytuację rodzinną i chciałem jej pomóc. Nie mogłem odpisać na listy, bo miejsca na kopercie z adresem były zalane wodą. Dowiedziałem się, że mieszka w Liverpool z treści listu i pojechałem. I wciąż jej szukam.
- Przecież ona mogła być zwykłą kłamczuchą!
- Mogła, ale nie musiała.
- Masz wracać natychmiast do Londynu!
-

Nie mogę, chcę ją znaleźć.
- Tom!
- Zostanę tu do końca tygodnia.

Rozłączyłem się.
Miałem wyrzuty sumienia, bo faktycznie trochę nieładnie go potraktowałem, nic mu nie mówiąc.
Ale chciałem znaleźć Hope. Nie wiedziałem dlaczego było to dla mnie aż takie ważne.

*  *  *

Niestety nie znalazłem jej po tygodniu. Sprawdzałem każdy zakątek tego miasta! Musiałem wracać, ale miałem nadzieję, że napisze jeszcze jeden  list, żebym mógł poznać jej adres.
Opuszczałem Liverpool z ciężkim sercem.
- Jeszcze po Ciebie wrócę, Hope. Obiecuję - wyszeptałem.

*SIEDEM LAT PÓŹNIEJ*

Nie dotarły do mnie żadne listy od Hope. Było mi smutno, ale już się z tym pogodziłem. Miałem nadzieję, że u niej wszystko w porządku.

Od trzech miesięcy miałem cudowną dziewczynę - Taylor.
Bardzo ją kochałem.
Była dla mnie wszystkim.
Kochała mnie.
Tego dnia mijały trzy miesiące odkąd byliśmy razem.
Postanowiliśmy świętować uroczystość, wyjeżdżając do innego miasta. Dałem Taylor wybrać. Chciała pozwiedzać Liverpool.
Pomyślałem o Hope na ułamek sekundy, lecz zaraz się zreflektowałem i pocałowałem moją Tay w usta. Wyglądała prześlicznie.
Przy okazji, w Liverpoolu planowałem oficjalnie i w romantycznej atmosferze zaprosić ją na Galę Emmys.

Kiedy dojechaliśmy zaproponowałem wypad do restauracji. Z chęcią się zgodziła.
Przy kolacji rozmawialiśmy, śmialiśmy się, było nam ze sobą dobrze. Taylor opierała głowę o moje ramię, a ja za nic nie chciałem zmieniać pozycji.
Byłem pewny, że trafiłem na tę jedyną, że z nią chcę być aż do śmierci.
Moja kochana Taylor...
Tak mocno ją kochałem...
Nadszedł czas na zaproszenie ją na galę.
Delikatnie odchrząknąłem, a ona spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami, po czym od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.
Dobra, Tom, teraz, albo nigdy...

Letters // Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz