18.

827 77 19
                                    

Zupełnie niewyspana zwlekłam się z łóżka, patrząc na zegarek. Musiałam się spieszyć, żeby zdążyć do pracy. Czułam jakąś... pustkę w sobie. Tom mieszkał tu tylko przez kilka dni, a bardzo się z nim zżyłam.
Po zjedzeniu skromnego śniadania udałam się do kawiarni. Gdy tylko weszłam do środka, wspomnienia z tego wieczoru, kiedy Thomas wpadł tutaj przez przypadek, zaatakowały mój mózg z podwójną mocą. Głowa zaczęła mnie boleć i nie chciałam sobie nawet wyobrażać, jak ja przeżyję ten dzień w pracy.

Minęło kilka godzin, dzień chylił się ku końcowi. Za niedługo miałam skończyć mój etat. Klienci wchodzili i wychodzili z kawiarni, pojawiali się i znikali, wszystko mi się w głowie mieszało i rozmazywało.
Podczas drogi do domu kupiłam wino, ponieważ poczułam potrzebę napicia się.
Idąc dalej zdążyłam wypić całą zawartość butelki, więc wstąpiłam do kolejnego sklepu i wypiłam kolejne.

Jedyne co pamiętam to to, że jakoś dotoczyłam się do domu i obudziłam się na swojej kanapie z przerażającym uczuciem, że zrobiłam coś głupiego, oraz okropnym bólem głowy.
Rozejrzałam się dookoła, ale wszystko wyglądało w porządku, nie licząc pary rozrzuconych butów.
Z trwogą włączyłam telefon. Na pierwszy rzut oka - nic się nie wydarzyło.
Wtedy weszłam w wiadomości.
Z walącym sercem przeczytałam konwersację z Tomem.
Godzina: 2:46
Ja: Heyy Tommmy....
Tom Hiddleston: Hope?
Ja: T  o mdhxoje imhię, sweeetie :*
Tom Hiddleston: Upiłaś się?
Ja: Zferdwij z tą svbuką, bgslondyną! OnA JEST Cjshamska! Chceg ptylko kasyy
Tom Hiddleston: Hope, połóż się spać i nie rób nic głupiego. Nie wiem, czemu się upiłaś, ale martwię się. Po prostu idź spać, ok?
Ja: Kpochaniee, ppowwinieneś bpyć zee mną! Ona nje jest cgiebie wARta!
Tom Hiddleston: Hope... Jesteś pijana. Boję się, że coś sobie zrobisz.
Ja: KOCHBAM CVCIEE
Tom Hiddleston: Idź spać, dobrze?
Ja: Pbójdę sspać, jhak powies, że mnnie kochbasz!
Tom Hiddleston: Hope...
Ja: POWWIEDZ
Tom Hiddleston: No dobra, to... kocham Cię...

Tom Hiddleston: Poszłaś spać?
Tom Hiddleston: Halo? Mam złe przeczucia.

Tom Hiddleston: Hope! Martwię się!

Godzina: 4:58
Tom Hiddleston: Jadę do Ciebie.

Zaklęłam.

Przestraszyłam się. Co ja narobiłam?!
Chwila... skoro wyjechał o piątej, a podróż trwa cztery godziny, to powinien tu być za... Popatrzyłam na zegarek: 9:07.
Za...
Pukanie do drzwi.
...teraz!

Jaki on jest Kochany... Przejechał 400 kilometrów specjalnie dla mnie, żeby sprawdzić czy u mnie wszystko w porządku.
Najgorsze było to, że będę musiała się wytłumaczyć.
A do tego głowa mnie bolała.
Ehh...

Ostrożnie otworzyłam drzwi. Nie myliłam się - Tom stał przede mną i patrzył się na mnie z troską.
Musiałam wyglądać okropnie.
- Mogę wejść? - spytał.
- T-tak - wyjąkałam.
Usiadł na sofie, a ja obok niego.
- Przepraszam, Tom... Te wiadomości... To wszystko... Nie mogę uwierzyć, że przejechałeś tyle specjalnie dla mnie...
- Dlaczego się upiłaś? Gdzie byłaś? - jego głos brzmiał delikatnie i kojąco dla moich uszu. W głowie wciąż buzował mi alkohol.
- Wracałam z kawiarnii i jakoś tak... było mi smutno, że wyjechałeś... postanowiłam się napić. I przesadziłam... Słuchaj, pójdę wziąć prysznic i zaraz wrócę.
- Okay.

Kiedy wróciłam, zastałam go w tej samej pozycji. Wydawał się trochę... zestresowany?
Po prysznicu czułam się ewidentnie lepiej i bardziej rześko. Usiadłam obok niego.
- Wiesz, Hope, te SMSy co mi wysłałaś... - zaczął.
- Nie. Przepraszam cię, byłam pijana i nie wiedziałam co robię. One nic nie znaczyły i nie są prawdą. Jak jesteś z nią szczęśliwy to ja się cieszę z wami...
- Rzecz w tym, że one SĄ prawdą - przerwał mi a ja rozdziawiłam usta ze zdziwienia.
- Cco? Jak to?
- Po tym jak wróciliśmy i porozmawialiśmy, poszedłem się umyć. Gdy wróciłem do pokoju, nakryłem ją rozmawiającą przez telefon z jakimś facetem o tym, że uda jej się wyciągnąć ode mnie kasę, a potem zrobić wielki szum w mediach i mnie porzucić dla tego faceta. To już definitywny koniec tego związku. Nie chcę do tego wracać. Nigdy więcej.

Zatkało mnie.

- I zrozumiałem, że... - zawiesił głos, a ja wstrzymałam oddech - Zakochałem się w Tobie, Hope.
Chwycił mnie za rękę.
CZY ŻYCIE MOŻE BYĆ TAK PIĘKNE?!
- Tom... ja...
- Zrozumiem, jeśli ty mnie nie, przepraszam, nie chciałem psuć naszej przyjaźni... - zasłoniłam mu usta szepcząc:
- Ja ciebie też...
Uśmiechnął się. Był to najpiękniejszy, najpromienniejszy uśmiech, jaki widziałam.
Powoli, bardzo powoli nasze twarze zbliżały się do siebie.
Czułam się jak w slow motion.
Objął moje usta swoimi, najpierw delikatnie muskał swoimi o moje, potem mocniej. Odwzajemniałam to. Przyjemny dreszcz przechodził przez całe moje ciało. Ten pocałunek był tak... długi, namiętny, stęskniony...
Jak we śnie...
Ten od lat upragniony moment wreszcie stał się prawdą...
Najpiękniejszą prawdą na świecie...

Letters // Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz