12.

877 89 14
                                    

Proszę o uwagę!
Zmieniłam nieco (a nawet dosyć sporo) rozdział 11., więc proszę spójrz, czy przeczytałaś/łeś poprawioną wersję!
A teraz...
Zapraszam do czytania ;)

Rankiem obudziło mnie wschodzące słońce. Leniwie przeciągnęłam się, a przypominając sobie, że mam Toma Hiddlestona w łóżku, od razu podążyłam do mojej sypialni. Przed wejściem zawahałam się.
Przecież to mógł być tylko piękny sen. Los nigdy się do mnie nie uśmiechał, więc dlaczego miałoby się spełnić moje najśmielsze marzenie?
Nacisnęłam klamkę i po cichu otworzyłam drzwi, rozglądając się po pomieszczeniu. Ani śladu Toma. Musiało mi się przyśnić - stwierdziłam i odwróciłam się na pięcie z zamiarem wzięcia prysznica. Nie zrobiłam nawet kroku, bo wpadłam na kogoś. I nie był to mój tata. Był wysoki i umięśniony. Serce podeszło mi do gardła. Bałam się unieść głowę, bałam się, że on za chwilę rozpłynie się w powietrzu, że to tylko sen.
Ale nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam mu w oczy.
Te cudowne, głębokie, troskliwe niebieskie oczy...
- Ymm... Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że skorzystałem z twojej łazienki... - jego głos, najseksowniejszy głos na świecie, wybudził mnie z zamyślenia.
- Em... Nie, oczywiście, że nie!
- Bardzo, bardzo cię przepraszam, nie jestem pewny co się wczoraj działo... Jestem ci niezmiernie wdzięczny, że się mną... zaopiekowałaś, nie chcę ci już więcej przeszkadzać, więc lepiej już pójdę. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam.
Zapanowała niezręczna cisza. W jego oczach krył się smutek.
Chciałam się dowiedzieć, co się stało, dlaczego jest w Liverpoolu, czemu się upił i... jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Nie mogłam pozwolić mu tak odejść!
Już się odwrócił z zamiarem wyjścia, ale chwyciłam go za nadgarstek, a moje policzki mimowolnie przybrały burakowy kolor.
- Tom... - wydukałam - Ja... ja nie wiem co powiedzieć... To jest naprawdę niesamowite... Po ośmiu latach pisania listów do ciebie, ty nagle pojawiasz się w kawiarni, w której pracuję, całkowicie pijany i załamany, następnie śpisz w moim łóżku... - w moich oczach zaszkliły się łzy, ale próbowałam to ukryć.
- Czekaj... Osiem lat... listy... Liverpool...
- Co? - spytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Nie... to niemożliwe...
- Też tak sądzę!
- Czy ty... ty jesteś... H... Hope Turner?
Tym razem w jego oczach pojawiły się łzy.
Otwarłam usta ze zdziwienia.
Tom Hiddleston.
W moim domu.
Wie jak się nazywam.
Tego było za wiele...
- S...skąd wiesz? - mój głos drżał z emocji.
I w tym momencie stało się coś nieprawdopodobnego.
Tom. Mnie. Przytulił. Tom mnie przytulił! Moje serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Po raz pierwszy od kilku lat ktoś naprawdę mnie przytulił. I to nie byle ktoś, tylko Tom Hiddleston!
Zaczęłam płakać.
To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe...
- Chyba mamy sobie wiele do powiedzenia, Hope...

Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na sofie.
- Dostałeś moje listy? - zapytałam z niedowierzaniem i wzruszeniem.
Jak ja go kochałam...

Letters // Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz