8.

930 80 12
                                    

Tom's Pov
- Tom, to szaleństwo! - usłyszałem głos mojego przyjaciela Josh'a z telefonu.
- Nieprawda! Chcę po prostu jej pomóc...
- Eh, Tom, czasami mi się wydaje, że masz za dobre serce. Nie znasz tej dziewczyny, nie wiesz czy to nie jest tylko kłamiąca, napalona fanka. Szkoda czasu na bezcelową podróż do Liverpool. Ty nawet nie wiesz jak ona wygląda!
- Właśnie, że to nie byłoby bezcelowe! Znalazłbym ją, a jeśli okazałaby się, że to, jak ty to nazwałeś, tylko kłamiąca, napalona fanka, to po prostu pozwiedzalibyśmy to miasto.
- Spotykając po drodze kolejne sto napalonych fanek? Nie, dzięki.
- Josh...
- Nie, Tom, nie ma mowy.
- Czyli mam sam pojechać?
- Nie, masz nie jechać w ogóle! To tylko strata czasu, uwierz mi.
- Okay, muszę kończyć, do zobaczenia!
- Znając cię, to i tak do niej pojedziesz...
Usłyszałem dźwięk rozłączanego połączenia.
To była prawda. Miałem zamiar do niej pojechać już dzisiaj.
Spojrzałem na zegarek: 9:42.
Szybko się spakowałem, zabookowałem w internecie pokój w liverpoolskim hotelu i pojechałem. Włączyłem radio, myśląc o tym, co powiedział Josh i o treści listów.

Po czterech godzinach dojechałem do hotelu. Wziąłem kluczyki do pokoju z recepcji i poszedłem się rozpakować. Postanowiłem sprawdzić, czy Hope nie ma jakiś mediów społecznościowych, na których mogłaby napisać, gdzie mniej więcej mieszka. Otworzyłem laptopa. Sprawdziłem instagram.
Wpisałem jej imię i nazwisko.
Jest!
Było tam napisane, że mieszka w Liverpool, Anfield.
Wiedziałem już, w której dzielnicy szukać.
Miała także ustawione zdjęcie profilowe. Śliczna zielonooka blondynka. Ale... w jej oczach dostrzegłem głęboki smutek i nabrałem większej pewności, że nie kłamała.
Wydrukowałem jej zdjęcie.
Zrobiło się już późno, więc postanowiłem poszukać jej następnego dnia.
Wziąłem szybki prysznic i wskoczyłem pod kołdrę z dziełem Szekspira w ręku. Uwielbiałem go, czytałem wszystkie jego sztuki po kilka razy, a niektóre nawet znałem na pamięć.
Nie mogłem się zdecydować, którą sztukę przeczytać, więc wylosowałem.
Wypadło na "Romeo and Juliet".
Czytając, poczułem się trochę samotny. Czasami brakowało mi bliskości, ciepła drugiej osoby. Moja mama ciągle mi powtarzała: Znajdź sobie kogoś, a będziesz szczęśliwy.
Ale niestety - chyba nie mam szczęścia do kobiet. Mój najdłuższy związek trwał maksymalnie pół roku.
Nie trafiłem jeszcze na tę "jedyną".
Czy kiedykolwiek będzie mi dane ją spotkać?
Zgasiłem światło i położyłem się spać.

Nazajutrz z samego rana ubrałem się i zszedłem na śniadanie. Następnie wróciłem do pokoju, wziąłem zdjęcie Hope i wyszedłem na świeże, letnie powietrze. Wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę Anfield.
Kiedy tam dojechałem, zobaczyłem sporą szkołę, gimnazjum - jak głosił napis, które było zamknięte z powodu wakacji. Nieopodal przechadzały się jakieś trzy dziewczyny. Podszedłem do nich i spytałem pokazując im zdjęcie Hope.
- Przepraszam, znacie może tę dziewczynę?
Spojrzały na mnie z nieukrywanyn zdziwieniem. Najwyższa z nich odpowiedziała:
- O mój boże, Tom Hiddleston! Mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie, proszę, proszę?
- Ym... Oczywiście, ale najpierw proszę odpowiedz mi na pytanie.
- Jestem Jessica, jestem ogromną fanką!
- Znasz może Hope Turner?
- Yhmm... Nie, pewnie nie jest warta twojej uwagi. To jak będzie z tym zdjęciem?
Niechętnie wziąłem od niej telefon i zrobiłem nam zdjęcie.
Miałem nieodparte wrażenie, że ona zna Hope, tylko nie chce tego powiedzieć.
Poszedłem dalej i pytałem przechodniów, czy nie wiedzą, gdzie ona mieszka. Jednak nikt jej nie kojarzył.

Słońce schylało się już ku horyzontowi, gdy zrezygnowany wsiadałem do auta. Jednak nie poddałem się.
- Jutro ją znajdę! MUSZĘ! - pomyślałem.

Letters // Tom HiddlestonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz