15

5.7K 263 26
                                    

Chwyciłam telefon w dłonie i odblokowałam go, aby sprawdzić, kto piszę do mnie o tak późnej godzinie. JeongGuk. Weszłam w wiadomości i zaczęłam czytać

,,MinSoo...myślisz, że powinienem zrobić sobie tatuaż?''

Ręce mi opadły, co z niego za baran to ja nie mam słów. Tatuaż mu się uwidział, wzdychnęłam głośno i zaczęłam pisać

,, Chyba dawno nie bzykałeś, co za głupi pomysł''

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, brunet odpisywał z prędkością światła

,, Bzykałem zaledwie wczoraj, już nie pamiętasz? Było fajnie'' - O! Hahaha cóż za śmieszek

,,Zwłaszcza jak się popłakałeś''- zaśmiałam się pod nosem

,, Scenariusz miał do mnie dotrzeć do dzisiaj, a nadal go nie mam''- chyba się zdenerwował. Szybko sięgnęłam teczkę, w której znajdował się tuzin kartek i wstałam z miejsca odpisując mu w biegu:

,, A więc ci go przyniosę, ale licz się z konsekwencjami''- wyszłam z pokoju, odłożyłam telefon i teczkę na szafkę i zaczęłam się ubierać. Zarzuciłam na plecy swoją czarną kurtkę, ubrałam moje ukochane miodowe timberlandy, chwyciłam telefon i teczkę i wybiegłam z domu. Tak jak zwykle droga do domu bruneta zajęła mi niecałe pół godziny, wbiegłam w uliczkę na której mieszka Guk, zahaczając ramieniem mężczyznę w kapturze, wydawał się podejrzany, jednak nie zwróciłam na niego najmniejszej uwagi i pobiegłam dalej. Zdyszana zatrzymałam się przed domem bruneta i sapnęłam głośno. Podniosłam wzrok, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy to lekko uchylone drzwi wejściowe u Jeona. Niczym zwinna gazela wskoczyłam po schodach i zapukałam cicho, uchylając drzwi. Zerknęłam w stronę wejścia do salonu, z którego wypływała czerwona ciecz.

- Rozlał wino?- jęknęłam- Nieee...przecież wino nie ma tak intensywnego koloru

Weszłam głębiej odkładając teczkę na bok, zdjęłam kurtkę i również położyłam na boku, powoli z dużymi oczami weszłam do salonu. Łzy stanęły mi w oczach, Jeon leżał cały zakrwawiony i ledwo oddychał, klęknęłam w czerwonej kałuży i na kolanach podeszłam do bruneta, jednak po chwili zerwałam się z miejsca i wybiegłam z salonu, aby wyjąć z kurtki telefon. Zadzwoniłam po pogotowie i wróciłam do Jeona, z komody wyciągnęłam nożyczki, aby rozciąć jego koszulę. Klęknęłam przy chłopaku i tak jak wcześniej wspomniałam rozcięłam jego koszulę i materiałem zaczęłam tamować krwotok.

- MinSoo.....- wyszeptał, patrząc mi w oczy- Kochasz mnie?- dodał po chwili

- To w tym momencie jest nie istotne, teraz ważne jest twoje zdrowie. Widziałeś twarz sprawcy?- pokręcił przecząco głową- Miałeś drzwi zamknięte na klucz?- przytaknął- A więc czemu drzwi są w nienaruszonym stanie?- szepnęłam sama do siebie. Po około dziesięciu minutach do domu Jeona wtargnęło kilku nieziemsko przystojnych ratowników, od razu odsówając mnie od niego i zaczęli go owijać masą bandarzy i innych bzdet. Przejechałam brudnymi od krwi rękoma, po twarzy zostawiając na niej czerwone ślady. Pozbierałam się i wybiegłam zaraz za ratownikami, od razu wsiadając do karetki, siadłam przy chłopaku i zaczęłam burczeć coś pod nosem.

- Daleko do szpitala?- warknęłam kiedy karetka zatrzymała się po raz enty

- Spokojnie, pacjent oddycha, serce bije...-zaczął mnie uspokajać

- To nie zmienia faktu, że stracił dużo krwi!!!!!!- krzyknęłam, zgniatając jego dłoń. Było mi tak cholernie przykro, bolało mnie serce jak patrzyłam na jego spokojną twarz, jednak tak jak myślałam jego spokojna twarz wiązała się z przypływem tragedii

- Zatrzymanie akcji serca!- krzyknął jeden z ratowników, odpychając mnie na bok.

- Nieee!!!!- krzyknęłam i rzuciłam się w stronę bruneta. Nie miałam zamiaru pozwolić mu odejść, nawet niech o tym nie myśli! Najpierw musiałby się mnie pozbyć, a ja nadal patrzę na tą wypacykowaną twarzyczkę i szlocham dławiąc się łzami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Już piątą pierdoloną godzinę siedzę w tym cholernym szpitalu, a te gnomy w białych fartuchach nic nie chcą mi powiedzieć. Wiem tylko, że go operowali, ale co mi po tym jak co chwila słyszę w głowie ten głos lekarza, który mówi: ,,Niestety, Pan Jeon nie przeżył, zmarł na stole operacyjnym, nóż uszkodził....bla bla bla''. Jednak nadal wierzę w istnienie magicznych skrzatów co idą i ratują życie ludziom.

- Proszę Pani?- starsza kobieta wyrwała mnie z zamyśleń

- Co z JeongGukiem?- jęknęłam bez większego namysłu

- Przewieziono go na oddział obserwacyjny, na szczęście rana nie była duża, jednak pacjent stracił dużo krwi- wstała z miejsca- Zaprowadzę Panią, ale tylko na minutkę, Pani chłopak potrzebuje teraz dużo spokoju- przytaknęłam jedynie i ruszyłam za kobietą. Weszłam cicho do wyznaczonej przez nią sali, podbiegłam do łóżka chłopaka i usiadłam przy nim od razu łapiąc go za rękę.

- Kto! Kto to był?!- zapytałam sama siebie, a pielęgniarka weszła do sali, spojrzałam na nią- Ile on już tu leży?

- Około dwóch godzin- odpowiedziała i zajęła się swoją pracą. Czyli jest już dwie godziny po operacji, aż mnie wszystko zabolało na myśl, że biedaczek będzie siedział tu jeszcze długi czas po tym jak się wybudzi. Wzdychnęłam głośno, pożegnałam się z brunetem i wróciłam do domu, aby trochę się wyspać, jutro chyba odpuszczę sobie dzień w pracy i z samego rana przyjdę do szpitala, aby zobaczyć jak się czuje mój.........szef.....

No witam witam...znów hihi, już chcecie mnie zabić czy czekacie co będzie dalej? 😂 Bo ja w sumie czuje się podle, że go tak po szpitalach ganiam XD No nic proszę o zaakceptowanie tego, ponieważ to bardzo ważne i potrzebne do kolejnych rozdziałów 💞 mam nadziej, że się podobało, do następnego (miałam dodać jutro, ale jednak dzisiaj....bo tak XD)

Sex In Corporation | JK | PL   *zakończone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz