49.

6.5K 254 19
                                    

PONIEDZIAŁEK

Siedzę właśnie na matematyce i znowu myślę o tej dziewczynie. Widziałam ją dzisiaj przed domem, jak wychodziłam do szkoły.
- Może panna Irwin- z rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczyciela. Wstałam z ławki i podeszłam do tablicy. Wzięłam w dłoń czarny marker i napisałam rozwiązanie równania, chociaż nawet nie wiedziałam co piszę.
- Dobrze siadaj
- Dzięki- szepnęłam do Braiana, który cały czas pokazywał mi co mam pisać
- Spoczko- odpowiedział

Zadzwonił dzwonek i wyszłam z klasy idąc do łazienki. Wyjęłam kosmetyczkę i poprawiłam swój makijaż. Po chwili pojawił się Luke. Podszedł do mnie i wręcz się na mnie rzucił. Przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. Całował moją szyję i zrobił mi malinkę, a ja dalej nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Gorzej ci?
- Boże... dziewczyno jak ja cię kocham- znowu wpił się w moje usta.
- Co ci jest?
- Tęskniłem za tobą- zaśmiałam się
- Ej serio to jest damska toaleta- ponownie do łazienki weszła Victoria.
- Tsa... już wychodzę. Tak w ogóle to Luke jestem- podał dziewczynie rękę
- Victoria- odwzajemniła gest, a Luke wyszedł z łazienki- on cię chyba bardzo kocha...
- Chyba...
- Ty masz jakieś wątpliwości?
- Ostatnio mnie uderzył
- Żartujesz prawda?
- Nie
- Napewno nie zrobił tego celowo... Luke taki nie jest
- Skąd ty niby o nim tyle wiesz?- zaśmiałam się
- Ma się dojścia. Ja już będę spadać, pa
- Pa

Skończyłam lekcje i byłam skazana wracać piechotą, bo Luke i Ash mają jeszcze trening. Wyszłam ze szkoły i przed bramą zauważyłam tą samą brunetkę, która była pod domem. Kiedy tylko mnie zauważyła, podeszła bliżej
- Cześć, możemy porozmawiać?
- Em... znamy się?
- Kate- podała mi dłoń. Od razu pomyślałam o Katie, która była dziewczyną Luka.
- Sky...- uścisnęłam jej dłoń. Usiadłyśmy na ławce niedaleko szkoły.
- Łączy cię coś z Lukiem?
- Jestem jego dziewczyną, a czemu pytasz?
- Jestem jego byłą- i wtedy najgorsze przeczucia się spełniły.
- I co w związku z tym?
- Nie chce o tym tutaj rozmawiać... przyjdź dzisiaj wieczorem do mnie i porozmawiamy na spokojnie.- wyjęła z torebki małą karteczkę i napisała swój adres, podając mi ją.
Odeszła powolnym krokiem i wsiadła do swojego samochodu po czym odjechała.

Wróciłam do domu i zaczęłam się przygotowywać. Przebrałam się w inne jeansy i bluzę z napisem Friends, po czym zeszłam na dół do chłopaków.
- Idziesz gdzieś?
- Tak, muszę się spotkać z koleżanką
- Okej, a o której będziesz?
- Nie wiem ile mi zejdzie. Przed osiemnastą napewno wrócę. To ja już uciekam. Pa- powiedziałam i wyszłam z domu. Wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki i pojechałam pod wskazany adres. Zapłaciłam taksówkarzowi i skierowałam się w kierunku bloku. Zadzwoniłam domofonem pod wskazany numer, a po chwili drzwi się otworzyły. Weszłam do środka i wjechałam windą na 7 piętro budynku. Zapukałam do drzwi i zauważyłam po chwili brunetkę. Zaprosiła mnie do środka, a ja weszłam i zdjęłam buty.
- Napijesz się czegoś? Herbata, kawa?
- Herbaty- poszła do kuchni, a po chwili wróciła z moją herbatą. - o czym chciałaś porozmawiać?
- Jak już wiesz jestem byłą dziewczyną Luka...
- No tak..., podobno przeprowadziłaś się do Santiago
- Tak, jestem tutaj, bo chciałam odwiedzić rodziców i wyjaśnić parę spraw.
- No w takim razie mów- powiedziałam, a z pokoju obok dobiegł płacz dziecka. Brunetka wstała z kanapy, a po chwili wróciła z małą dziewczynką.
- Zaraz do ciebie wrócę, tylko muszę ją nakarmić.- powiedziała i ponownie wróciła do pokoju. Czekałam ok. 10 minut i postanowiłam sprawdzić co się stało. Weszłam do pomieszczenia, a dziewczyna siedziała przy łóżeczku jak podejrzewam swojej córki.
- To twoje dziecko?- zapytałam cicho
- Tak, to jest Lauren- powiedziała, a ja podeszłam bliżej i spojrzałam na dziecko. Wtedy dostrzegłam te duże niebieskie oczy.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to dziecko Luka.
- Właśnie o tym chciałam porozmawiać...
- Ale jak to...?
- Chodź do salonu- powiedziała i poszłam za nią siadając na fotelu- A więc kilka miesięcy po tym jak zerwaliśmy z Lukiem, a ja wyjechałam zorientowałam się, że jestem w ciąży. Lauren ma 4 miesiące. Miałam zamiar przyjechać wcześniej, ale musiałam to wszystko przemyśleć i doszłam do wniosku, że to dziecko nie jest niczemu winne. Nie chcę, żeby Luke teraz po kilku miesiącach udawał kochającego tatusia. Mam narzeczonego, który uznał Lauren jako swoje dziecko, tylko ja chodzę do szkoły, a z jednej pensji nie da się utrzymać trzech osób i chciałam tylko, żeby Luke płacił alimenty. Dziecko trzeba nakarmić, trzeba kupować pampersy, Lauren rośnie i potrzebuje nowych ubrań.
- Nie wierzę- powiedziałam po cichu, łapiąc się za głowę.
- Chciałam, abyś namówiła Luka na spotkanie ze mną, bo nie mam do niego numeru, a kiedy będę chciała pogadać z nim u was wszystkiego się wyprze.
- Masz 19 lat tak?
- W październiku skończyłam 19, a Lauren urodziłam w wieku 18 lat. Miałam całe życie przed sobą, a Luke mnie wykorzystał. Przespał się ze mną na jakiejś imprezie, jak byłam totalnie pijana. Chcę, żebyś na niego uważała.
- W stosunku do mnie Luke jest w porządku. Porozmawiam z Lukiem, ale masz jakiejś jej zdjęcie- podeszła do szafy i otwarła album wyjmując z niego zdjęcie i podając mi je.
- Dziękuję. Naprawdę nie zależy mi na Luku, tylko chcę, żeby moja córka miała lepsze życie.
- Rozumiem- wypiłam do końca herbatę i wyszłam z mieszkania.
Mimo, że przy Katie starałam być opanowana to w środku krzyczałam ze złości. Jak Luke mógł być tak nieodpowiedzialny i zrobić dziecko jakiejś dziewczynie. Pojechałam taksówką do domu. Weszłam do środka trzymając w dłoni zdjęcie i usiadłam na schodach, wpatrując się w ten niewinny uśmiech Lauren. Do moich oczu napłynęły łzy, a w holu pojawił się Luke.
- Kto to?- zapytał patrząc na zdjęcie, które trzymałam w dłoni
- Jesteś taki głupi, czy tylko udajesz?
- O co ci chodzi?
- To- wskazałam palcem na zdjęcie- to jest twoja córka, gratuluję!- rzuciłam w niego zdjęciem i wybiegłam z domu. Musiałam z kimś porozmawiać, a z kimś miałam na myśli Alison.

———————
Do 4 sierpnia jestem na wakacjach i mój mózg także. Chcę odpocząć więc do tego czasu nie będą pokazywały się rozdziały i dodam dopiero jak znajdę czas, żeby cokolwiek napisać i moja wena wróci, ponieważ jak narazie jest kiepsko.
Życzę wam udanych wakacji! Kocham was!

Przyjaciel mojego brata  L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz