Obudziłam się rano, a obok mnie spał Luke. Był przytulony do mnie przez co nie mogłam się ruszyć.
- Skarbie nie ruszaj się... tak fajnie mi się śpi...
- Trzeba iść do szkoły
- Jak zrobimy sobie dzień wolnego to się nic nie stanie...
- Stanie się, bo masz maturę w tym roku i nie powinieneś opuszczać szkoły...
- O Jezu....
- Wystarczy Sky- zaśmiałam się, a chłopak dmuchnął mi w ucho
- Ej....nie rób
- Dlaczego?
- Bo to dziwne uczucie...- zaśmiałam się. Chłopak zaczął całować moją szyję i plecy.
Przyciągnął mnie bliżej siebie i składał mokre pocałunki na mojej szyi.
- Chyba masz problem w spodniach- zaśmiałam się i odsunęłam.
- Musisz mi pomóc...- pocałował mnie w usta.
- Chyba śnisz- powiedziałam i wyszłam z łóżka, idąc do łazienki. Umyłam się i wyjęłam z szafy ubrania, czyli białą bluzę z napisem Adidas i czarne jeansy. Wyszłam z łazienki i poszedł Luke, a ja w tym czasie zeszłam na dół. Na kanapie spał Ashton, na fotelu Calum, a na podłodze leżał Michael.Weszłam do kuchni i nalałam sobie wodę do szklanki i wypiłam. Po jakiś 15 minutach na dół zeszedł Luke. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do szkoły. Weszłam do budynku i poszłam do szatni. Zdjęłam swoją kurtkę i powędrowałam pod klasę. Stała tam Lisa i kiedy tylko mnie zobaczyła, podeszła do mnie.
- Czyli jednak nie Luke jest ojcem?
- No nie- w ciągu całego tygodnia zdążyłam opowiedzieć jej całą historię, więc będzie oczywiste, że chce znać szczegóły.
- Wczoraj przyszły wyniki i w stu procentach jest potwierdzone, że to nie Luke jest ojcem.
- To w takim razie kto?
- Nie wiem jeszcze, ale się dowiem, a ty pójdziesz ze mną....- zaśmiałam się
- Kiedy?
- Dzisiaj po szkole pójdziemy do jej mieszkania
- A masz te wyniki?
- Tak wzięłam je ze sobą, żeby mieć dowód
- OkejPoszłyśmy na lekcje. Miała być teraz biologia. Wyjęłam telefon i napisałam do Katie, która dała mi ostatnio swój numer telefonu.
- Cześć. Mogłybyśmy się dzisiaj spotkać?
- Okej. Gdzie?
- Może przyjdę do ciebie, bo jest trochę zimno, żeby gdzieś na mieście
- Okej, będę czekać
Przeczytałam wiadomość i nic już nie odpisałam.
- Skyler, mogłabyś schować telefon?
- Tak, przepraszam- powiedziałam i włożyłam telefon do tylnej kieszeni spodni.*****
Lekcje skończyłam o 15.20. Wyszłam ze szkoły, a przed wyjściem czekał Luke.
- To co jedziemy?- zapytał i objął mnie ramieniem. Szliśmy przed siebie, a ja cały czas czułam na sobie wzrok innych uczniów. Czy to naprawdę takie dziwne, że jestem jego dziewczyną?
- Tak właściwie to mamy z Lisą kilka spraw do załatwienia...
- Jedziesz do Katie prawda?
- W myślach czytasz, czy co?
- Znam cię... wiedziałem, że tego tak nie zostawisz- zaśmiał się.- dobra to idźcie, a potem zadzwoń to po ciebie przyjadę.
- Okej- nie miałam zamiaru dzwonić po Luka. Nie chciałam po prostu, żeby spotkał się z Katie co było bardzo prawdopodobne. Wsiadłyśmy z Lisą do taksówki i pojechałyśmy pod adres Katie. Wjechaliśmy windą na dane piętro, a ja zapukałam do drzwi.
- Wejdźcie- powiedziała brunetka, otwierając drzwi. Usiadłyśmy na kanapie.
- Chcecie coś pić?
- Nie, dzięki. Jestem tutaj tylko w jednej sprawie...- wyjęłam z torby kartkę i podałam ją dziewczynie. Przeczytała co jest na niej napisane i od razu zesmutniała.
- Kiedy to zrobiłaś?
- Jak spotkałyśmy się w parku... musiałam mieć pewność i nie mam ci niczego za złe, tylko chce wiedzieć, dlaczego powiedziałaś, że to Luke jest ojcem?
- Dobra... nie spałam z Lukiem okej? Po prostu, wtedy na tej imprezie zostałam zgwałcona...- powiedziała, a mi zrobiło się jej żal- Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży od razu wiedziałam, że to dziecko tego faceta...
- Wiesz kto ci to zrobił?
- Nie wiem! Byłam kompletnie pijana, a alkohol w połączeniu z trawką nie działa zbyt dobrze. Nie wiedziałam co się dzieje....
- Ale dlaczego powiedziałaś, że to Luke...?
- Bo to jedyne co przyszło mi do głowy... myślałam, że wy mu nie uwierzycie i będzie musiał płacić alimenty....
- Rozumiem cię....
- Właśnie, że nic nie rozumiesz! Miałam 18- naście lat i całe życie przed sobą, które w jednej chwili szlak trafił...!
- Też prawie zostałam zgwałcona i wiem jakie to uczucie i wiem, że na pewno jest ci ciężko, ale powinnaś rozwiązać to inaczej... to, że powiesz, że Lauren jest córką Luka nie zmieni faktu, że zostałaś skrzywdzona i potrzebujesz pomocy..., rozumiem...
- Nawet nie wiesz co ja przeżywałam przez te miesiące... chciałam usunąć ciążę, ale nie potrafiłam, a kiedy zobaczyłam dziecko na USG zrozumiałam, że nie jest ono niczemu winne i je kocham...
- Rozumiem i jeśli będziesz potrzebowała pomocy to wiesz do kogo się odezwać, a teraz będziemy już iść...
- Dziękuje- powiedziała i przytuliła mniePojechałyśmy pod dom Lisy i wysiadłyśmy. Miałam ochotę się przejść. Pożegnałam się z przyjaciółką i szłam w kierunku domu.
- Cześć- spotkałam Cola, który podszedł do mnie
- Hej
- Jak tam?
- Jest okej....- szliśmy przed siebie
- Widzę, że coś jest nie tak
- Szkoda tylko, że jest ciemno i za dużo nie widać- zaśmiałyśmy się
- Słyszę to w twoim głosie...
- Nic mi nie jest.... Na ile przyjechałeś?
- Na tydzień, a ty mieszkasz sama, czy z rodzicami?
- Z bratem, bo moi rodzice nie żyją, a mam dopiero 17-naście lat...
- Przykro mi...
- Spoko, już jest okej
- Jeśli cię to pocieszy to mogę powiedzieć, że ja mieszkam tylko z ojcem, bo matka odeszła do jakiegoś swojego faceta...
- To słabo...
- Przyzwyczaiłem się, że jej nie ma- zaśmiał się
- Dobra to już będę szła- powiedziałam, kiedy byliśmy pod moim domem
- Mieszkasz tutaj?
- Tak
- Fajny dom- zaśmiał się
- Dzięki. To ja już idę...- chciałam odejść, a Cole złapał mnie za dłoń i pocałował w policzek.
- Pa.- puścił mnie, a ja poszłam do domu.Dobra, dobra. Aż taka milusia to ja nie będę. To ostatni na dzisiaj. Mam nadzieje, że się spodoba. Miłej nocy/dnia. Kocham was!
CZYTASZ
Przyjaciel mojego brata L.H
Teen FictionPoprzez jedną przeprowadzkę życie może się zmienić nawet o 180°. Podobnie jest ze Sky, która pewnego dnia musi przeprowadzić się do starszego brata. Jednak nie wie co ją czeka.... Uwaga! Książka zawiera liczne błędy których jestem świadoma.