53.

6K 254 9
                                    

CZWARTEK

Jak zwykle rano wyszłam do szkoły. Czwartek to jedyny dzień, w którym kończę szybko lekcje, bo o 13.45. Ostatnią lekcją jest w-f. Prawie całą lekcje, oprócz rozgrzewki graliśmy w siatkówkę. W-f jest moim ulubionym przedmiotem, jeśli tylko gramy w siatkówkę. Od zawsze lubiałam ten sport i w końcu wyszło na to, że w tej jak i poprzedniej szkole gram najlepiej ze wszystkich. W tym momencie nie miałam ochoty grać. Cały czas myślałam, że to może akurat dzisiaj przyjdą wyniki. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu i sprawdzić skrzynkę na listy.

Kiedy lekcja się skończyła, wróciłam taksówką do domu i sprawdziłam pocztę. Ujrzałam w skrzynce dużą, białą kopertę. Wzięłam ją szybko do ręki i poszłam do domu. Wbiegłam do pokoju i chciałam ją otworzyć, ale zdałam sobie sprawę, że Luke ma prawo wiedzieć i jeśli ma się dowiedzieć tego ode mnie to wolę otworzyć to na jego oczach. Zestresowana odłożyłam kopertę na stolik i położyłam się na łóżko. Zdecydowanie te 45 minut zanim chłopcy wrócili ze szkoły, było najdłuższa godziną lekcyjną jaką przeżyłam. Po chwili drzwi do domu się otworzyły i usłyszałam śmiechy. Zeszłam na dół, biorąc kopertę w dłoń i zobaczyłam Alison, Caluma, Michaela, Luka i Ashtona. Usiedli w salonie, a po chwili stanęłam przed nimi i ich oczy były skierowane, tylko na mnie.
- Luke... może nie powinnam mówić tego tutaj przed wszystkimi, ale skoro jesteśmy przyjaciółmi to powinni wiedzieć.
- O co chodzi?- spytał Luke
- Mam tutaj kopertę z wynikami badań DNA- wskazałam na białą kopertę
- Co?- zapytał Calum, a ja wyjęłam z koperty białą kartkę i rozwinęłam ją.
- Na podstawie uzyskanych badań nie odnaleziono zgodności między profilem DNA badanego domniemanego ojca, a profilem DNA  badanego dziecka.- wszyscy uważnie słuchali jak czytam- biologiczne ojcostwo badanego domniemanego ojca wobec badanego dziecka zostało w stu procentach wykluczone.- kiedy przeczytałam, że to nie Luke jest ojcem dziecka, kamień spadł mi z serca. Blondyn podbiegł do mnie i mocno przytulił, podnosząc do góry, na co pisnęłam i także go przytuliłam. Kiedy mnie odstawił, wziął ode mnie kartkę i zaczął ją jeszcze raz czytać tym razem po cichu.
- Wiedziałaś o wszystkim?- zwrócił się do Alison
- Owszem- odparła z uśmiechem na twarzy
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś...?
- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz- zaśmiała się i uśmiechnęła do mnie.
- Dlaczego mi nie wierzyłaś?- tym razem zapytał mnie
- Na początku uwierzyłam, ale kiedy powiedziała, że ją wykorzystałeś, byłam pewna, że nie mogłeś tego zrobić. Do dzisiaj miałam lekkie wątpliwości, że znowu mogłeś mnie okłamać, ale teraz ci wierzę. - chłopak przyciągnął mnie bliżej i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
- Dziękuję, że to wyjaśniłaś....
- Musiałam mieć pewność- uśmiechnęłam się i wtuliłam w chłopaka.
- To opijmy to, że Luke NIE jest ojcem- powiedział Ashton i podał nam piwo.
Śmialiśmy się i gadaliśmy o różnych głupotach. Dawno nie spędziłam czasu w tak fajnej atmosferze. Przez ostatnie 2 tygodnie cały czas tylko kłóciłam się z Lukiem i zamartwiałam. Dobrze było wreszcie odpocząć i przestać myśleć tylko o jednym. Chociaż i tak zastanawia mnie, dlaczego Katie kłamała.
- Ej to w takim razie, czemu Katie kłamała?- powiedziałam nie na temat
- Ty znowu o tym?- zapytał trochę wstawiony Luke
- Chcę tylko wiedzieć...
- To zadzwoń i zapytaj- wymamrotał
- Może nie, że zadzwonię, ale spotkam się z nią jutro i pogadam- zaśmiałam się. Wypiłam trochę i myślałam jeszcze racjonalnie, ale jak wypiłabym jeszcze jednego drinka to bym zasnęła- idę spać bo tu chyba zasnę...
Poszłam do góry i umyłam tylko zęby, przebrałam się w piżamę i od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam.

Napisałam jeszcze jeden więc dodaje. Znajcie moją dobroć, kochani!

Przyjaciel mojego brata  L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz