Epilog

7.8K 283 28
                                    

Cztery lata później

Luke, ja naprawdę nie żartuję. Idź do sklepu i kup mi truskawki.- powiedziałam, nieudolnie wstając z łóżka. Podeszłam do włącznika i zapaliłam światło w naszej sypialni.

— Kochanie, jest druga w nocy.- mruknął zrzucając z siebie kołdrę. Westchnęła ciężko i podeszłam do fotela stojącego w rogu pomieszczenia.

— Nie interesuje mnie to. Mam ochotę na truskawki.- założyłam ręce na klatkę piersiową.

— Pójdę i kupię je rano, a teraz chodźmy spać.- powiedział i podszedł do mnie kładąc dłonie na moich kolanach.

— W takim razie okej. Sama pójdę do sklepu i je kupię.- wstałam z fotela i podeszłam do drzwi, otwierając je.

Luke westchnął ciężko i podbiegł do mnie. Wciągnął mnie z powrotem do pokoju i posadził na łóżku.

— Widzisz kochanie jaka twoja mama jest uparta.- powiedział i położył dłoń na moim brzuchu, w którym teraz rozwija się mała istotka.

Mój narzeczony wstał z miejsca ubierając na siebie ubrania, aby móc wyjść na dwór. Założył jeansy i bluzę, po czym ponownie podszedł do mnie.

— Zaraz wrócę, a ty poczekaj tutaj na mnie.- powiedział i pocałował mnie w czoło, następnie kierując się w stronę drzwi wyjściowych z pokoju.

— Kocham cię!- krzyknęłam, ale Luke nic nie odpowiedział, tylko zaśmiał się uroczo, a następnie jedyne co usłyszałam do trzask drzwi wyjściowych.

***

Rozłożyłam talerze na stół w jadalni i ruszyłam do pomieszczenia obok, aby odebrać telefon, który uciążliwie dzwonił. Poruszanie się w ósmym miesiącu ciąży bywa dość uciążliwe, dlatego zanim zdążyłam tam podejść, Luke znalazł się z telefonem w dłoni tuż obok mnie.

Odebrałam od niego urządzenie i nie zwracając uwagi na to kto dzwoni, przeciągnęłam palcem po telefonie, aby odebrać. Przycisnęłam telefon do ucha i usiadłam na miękkiej kanapie, aby dodatkowo nie obciążać mojego i tak obolałego kręgosłupa.

— Będziemy za jakieś pół godziny. Ashton oblał koszulę kawą i musiałam mu wyprasować inną.- usłyszałam głos Lily, przez co zaśmiałam się do telefonu.

Mój brat zawsze był bardzo niezdarny i robił wiele rzeczy na przekór, ale taki już był i nic na to nie poradzę.

— Pospieszcie się, bo czekamy na was z Lukiem.- powiedziałam, a następnie usłyszałam trzask drzwi od samochodu co oznaczało, że Lily i mój brat zaraz będą w drodze do naszego domu.

— Zaraz będziemy, pa.- powiedziała i rozłączyła się, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie i odłożyłam telefon na stolik.

W wolnym tempie podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni. W pomieszczeniu znajdował się mój narzeczony, z którym już za pół roku bierzemy ślub. Mimo, że zostało jeszcze sześć miesięcy to ja podobnie jak Luke jestem bardzo zestresowana. Natomiast gadanina Lily na temat tego jaką powinnam założyć sukienkę oraz zrobić fryzurę.

— Luke przestań wyjadać, bo nie dostaniesz kolacji.- powiedziałam ze śmiechem, a Luke odrzucił łyżkę na blat i podbiegł do mnie obejmując mnie w pasie.

Położył dłonie na moich biodrach, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Luke uśmiechnął się do mnie, przyciskając bliżej swojego torsu, jednak i tak dzieliła nas spora odległość przez mój brzuch ciążowy.

Nim się obejrzeliśmy zadzwonił dzwonek do drzwi, dlatego Luke poszedł otworzyć, a ja dokończyłam nosić jedzenie na stół, po czym także ruszyłam w stronę do drzwi wejściowych.

— Cześć, kochana.- powiedziała Lily i podeszła do mnie całując mój policzek.— A jak tam twoje maleństwo?- zadała pytanie bardziej skierowane do mojego brzucha, niż do mnie.

— Braciszku.- powiedziałam i wpadłam w jego ramiona, jakbym nie wiedziała się z nim od kilku lat. Mój brat się zaśmiał, a gdy oderwałam się od niego przywitał się z Lukiem.

— Mamy dla was prezent, a właściwie to dla waszego malucha.- powiedziała Lily i machnęła ręką do Ashtona, który wyszedł na chwilę, aby wrócić z wielkim kartonem zapakowanym w kolorowy papier.

— Przecież nie mieliście niczego przynosić.- powiedziałam, a Luke zabrał karton od mojego brata i położył go na szafce w holu.

— Przestań, to nic takiego. Chcieliśmy coś kupić mojemu chrześniakowi.- zaśmiał się Ashton, a ja pokręciłam głową.

Odkąd razem z Lukiem postanowiliśmy kupić nowy dom, coraz rzadziej widujemy się z naszymi znajomymi. Owszem, równie dobrze mogliśmy nie kupować nowego domu, tylko mieszkać w tym, który należał do Luka, ale ja nie chciałam. Wolałam, abyśmy mieli nasz wspólny dom, którego sami się dorobiliśmy, a nie taki który został kupione za pieniądze rodziców Luke'a.

Jeśli chodzi o relacje moje i państwa Hemmings to nic się nie zmieniło. Mimo, że z mamą Luke'a jakoś się dogadujemy, to jego ojcu nadal nie przeszło i uważa, że nie zasługuje na jego syna. Tym bardziej, gdy dowiedział się o mojej ciąży, był jeszcze bardziej zły i próbował zrobić wszystko, abyśmy się z Luke'iem rozstali.

— Chodźcie do jadalni, bo kolacja czeka.- powiedziałam i wszyscy wspólnie ruszyliśmy do pomieszczenia, aby zjeść rodzinny posiłek.

Odkąd przyjęłam oświadczyny Luke'a moje życie znacznie się zmieniło, ale zdecydowanie na lepsze. Nie musiałam się niczym przejmować, a jedyne na czym mi zależało to, aby być szczęśliwa z Luke'iem, a za miesiąc razem z moim maleństwem.

Oczywiście nadal miałam kontakt z naszymi przyjaciółmi z liceum i nawet jeśli był on znacznie słabszy niż kiedyś, to często rozmawialiśmy, a jeśli była okazja to także spotykaliśmy się na mieście.

Lisa i Lily pomagają powoli planować mi mój ślub z Luke'iem i nawet jeśli zostało pół roku, to one nie odpuszczają i za wszelką cenę starają mi się pomóc, ponieważ wiedzą, że ciężko jest wychowywać dziecko i jednocześnie przygotowywać się do ślubu.

Skąd wiedzą? Zapewne dlatego, że dwa lata temu Lisa przechodziła dokładnie to samo i wtedy to ja byłam zmuszona pomóc jej w najtrudniejszych rzeczach. Teraz Lisa żyje sobie szczęśliwie w towarzystwie swojego męża wraz z dwójką dzieci. Wcześniej jej zazdrościłam, teraz będę miała bardzo podobnie.

Nigdy nie zwątpiłam w moją miłość do Luke'a, więc tylko dlatego nadal z nim jestem. Pomimo wielu przeszkód, które spotkały nas w liceum, teraz możemy żyć szczęśliwie i cieszyć się sobą wzajemnie. Nigdy nie żałowałam, że go poznałam i mam nadzieję, że nigdy nie pożałuję.

Przyjaciel mojego brata  L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz