Gdy Elijah usłyszał trzask zamykanej bramy głównej natychmiast popędził na dół. Ujrzał swoją siostrę w objęciach brata,nieprzytomną i bezbronną i w pierwszej chwili serce niemal mu stanęło. Zastanawiał się nad prawdpodobnym powodem dla którego mogła być w tym stanie. Ktoś ich zaatakował? Klausowi puściły nerwy? Ale nie widział nigdzie błysku srebrnego ostrza. A Rebekah westchnęła lekko i błogo nieświadoma wtuliła się mocniej,układając głowę w zagłębieniu szyi Niklausa. Oboje spojrzeli na nią w tym samym momencie, rozczuleni, choć gdyby ktokolwiek ich o to zapytał w życiu by się nie przyznali. Elijah pochylił się nad siostrą, odgarnął z jej twarzy włosy i złożył na jej czole pełen czułości pocałunek.
— Czy chcę poznać powód dla którego odstawiasz ją do domu niczym zakazany kochanek w stanie co najmniej nietrzeźwym? —zapytał szeptem, aby nie zbudzić śpiącej dziewczyny.
—To żadna tajemnica bracie —Klaus wzruszył ramionami —świętowaliśmy nasze pojednanie w barze przy Bulvar Street i straciliśmy rachubę.
— Czy pojednanie to obejmowało również wyznanie jej prawdy? —zagadnął, choć po minie Klausa mógł się domyślić prawdy.
Klaus westchnął i mocniej ścisnął blondynkę.
— Lepiej odstawię ją do sypialni —uznał i nie czekając na odpowiedź skierował się w stronę schodów.
— Musimy o tym porozmawiać Niklaus —oznajmił Elijah nie głośniej od szeptu.
W odpowiedzi doczekał się jedynie niecierpliwego prychnięcia.
****
Ułożył ją ostrożnie na łóżku i uśmiechnął się lekko gdy dziewczyna wymamrotała coś przez sen niewyraźnie i przewróciła się na drugi bok. Przypominała teraz tą uroczą dziewczynkę, którą była ponad tysiąc lat temu. Powiedziała mu kiedyś, że pamięta słodkiego chłopca, który ją rozśmieszał i dawał ręcznie robione prezenty. Ale on także pamiętał małą blondyneczkę, która była mu tak oddana. Dla niej nigdy nie był bękartem, spłodzonym z innego ojca, problemem do rozwiązania, bratobójcą, przez którego zginął Henrik, pomiotem niegodnym miana syna, brata czy członka rodziny. Był bohaterem. Dbał o nią, pocieszał, rozbawiał i uspokajał gdy była taka konieczność. Przyjmował na siebie ciosy ojca gdy istniało ryzyko, że to ona mogłaby przez niego ucierpieć. Była jego oczkiem w głowie, drugą częścią jego duszy i już wtedy jako dziecko wiedział doskonale,że umarłby z żalu gdyby jej zabrakło. Była jego aniołem, jedyną przyjaciółką. Tylko ona go zawsze rozumiała, w pełni akceptowała,o nic nie pytała i bezgranicznie kochała. Często gdy było między nimi naprawdę źle Klaus zastanawiał się kiedy ich bliskie relacje stały się toksyczne. Kiedy należało się zatrzymać aby nie stracić jej lojalności, szacunku i zaufania. Nie chciał o tym myśleć, ale wiedział, że był więcej niż winny sytuacji w jakiej się znaleźli i zdrady, której się dopuściła. Wolał dać się ponieść furii i cierpieniu niż przyznać, że sam popchnął ją w przepaść. Tak było łatwiej, bolało mniej niż świadomość, że mógł wzbudzić w niej nienawiść.
Patrząc na jej spokojną twarz nie mógł uwierzyć w te lata przemocy,brutalności, łez. Teraz, pogrążona we śnie wyglądała tak samo jak tego dnia, gdy potajemnie wymknęli się do jaskini aby napisać swoje imiona na ścianie. Oboje byli wtedy innymi ludźmi, mieli przed sobą całe życie, plany i marzenia, które w jednej chwili rozproszyły się w mrokach nocy, gdy Mikael przebił ich mieczem. Pamiętał, gdy ocknął się w kałuży krwi, obolały i przerażony i gdy w jednej chwili to wszystko przestało mieć znaczenie, bo oto ujrzał przed sobą Rebekah, martwą i zimną. Jego serce skuł lód,zabrakło mu powietrza i gdyby za moment nie otworzyła oczu i nie uniosła z trudem głowy z pewnością by się udusił. Jego własne dobro przestało mieć znaczenie. Nie miał pojęcia czy za moment nie umrze, nie wiedział co się dzieje i co jeszcze się wydarzy.Nie mógł jednak pozwolić, żeby ten sam los spotkał jego ukochaną Rebekah.
![](https://img.wattpad.com/cover/137215568-288-k629012.jpg)
CZYTASZ
Klątwa Pierwotnej Rodziny
AcakRebekah po 100 latach powraca na łono rodziny. Nie jest pewna czy opieka nad najmłodszą Hope to wystarczający powód aby Klaus wybaczył jej dawne grzechy. Nie zdaje sobie sprawy, że ten ukrywa prawdę o wiele bardziej szokującą, mogącą zaważyć na całe...