Rebekah przedzierała się przez las idąc za mechanicznym głosem GPS. Nigdy nie wiedziała dokąd prowadzą współrzędne, które co miesiąc otrzymywała w magicznym rytuale, mogła się tylko domyślać, że nie będzie to miejsce zbliżone do ludzkich siedzib. Gdy usłyszała charakterystyczne "jesteś na miejscu" zatrzymała się, usiadła na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i wyłączyła funkcję GPS w swoim telefonie. W oddali słyszała szum rzeki, ponad jej głową szeleściły liście w koronach drzew, chroniły ją przed zimnymi smagnięciami jesiennego wiatru i odgradzały od światła księżyca, który powoli wschodził na granatowym niebie. W promieniu kilku, może kilkunastu kilometrów toczyło się zwyczajne leśne życie- jakaś sarna właśnie wydała na świat swoje pierwsze młode, dzik rył w ziemi tak głęboko, że wreszcie dogrzebał się do larw, gnieżdżących się w ziemi, ptasia mama walczyła w obronie swych piskląt, wilk zawył szczęśliwy, że jego polowanie wreszcie się powiodło. W takich chwilach Rebekah mogła niemal namacalnie poczuć obecność swojego człowieczeństwa. Ta ludzka Rebekah w jej umyśle uśmiechała się z zadowoleniem, rozkładała ramiona i zamykała oczy rozkoszując się dźwiękami natury. Było w tym coś pierwotnego, niezmiennego i niezależnego od upływu czasu, rozwoju techniki czy kierunku, w którym podąża cywilizacja. Rebekah czuła, zwłaszcza w ostatnich latach, że to jedyny trwały element jej życia. Każda pełnia powodowała u niej nostalgię. Szczególnie teraz, gdy w pamięci miała wciąż słowa Kola sprzed paru godzin. Westchnęła i z tylnej kieszeni czarnych rurek wyciągnęła pomiętą kartkę. W niektórych miejscach tusz rozmazał się pod wpływem łez, które niejednokrotnie w ciągu ostatniego wieku wylała. Kartka była już przez nią tyle razy składana i rozkładana, że litery nakreślone w miejscach złożenia z ledwością można było odczytać. Rebekah jednak znała je już wszystkie na pamięć.
Droga Rebekah,
Piszę ten list do Ciebie, bo jako pierwsza i chyba jedyna dostrzegłaś we mnie siostrę. Zawsze marzyłam o dużej rodzinie, ale straciłam tę szansę z chwilą, gdy matka oddała mnie Dhalii jako zapłatę za zaklęcie płodności. Nienawidziłam jej za to z całego serca, myślę, że doskonale znasz to uczucie. Całe życie służyłam jej jako środek do celu, źródło mocy pozwalające zachować władzę i nieśmiertelność. Pozbawiła mnie miłości i ciepła, uczyniła ze mnie kobietę zdolną do wszystkiego, wariatkę, której nie chciano uznać. Doprowadziła mnie do obłędu, bo do tego właśnie prowadzi samotność i cierpienie. A Ty masz w sobie coś co przyciąga takie złamane istoty, obdarzasz je zaufaniem i miłością. Jesteś uparta i pełna gniewu , ale także miła, choć dobrze to ukrywasz. Masz w sobie coś z wrażliwości dziecka, które przyjmuje rzeczywistość bez zakłóceń dochodzących z dorosłego świata pozorów i zasad nakazujących w jedne rzeczy wierzyć a w inne nie. Patrzysz na życie sercem i to twoja największa siła. I dlatego wiem, że właśnie Ty mnie zrozumiesz. Bo wierzę, wiem na pewno, że też oddałabyś życie, żeby ocalić kogoś kogo kochasz. A moja śmierć pozbawi mocy Dhalię. Nie będzie miała skąd jej czerpać i gdzie jej kanalizować. Wtedy będziecie mogli ją przepędzić, choć i do tego trzeba silnej magicznej ofiary. Ale ona wróci na pewno, wróci po to co jak uważa jej się należy. Musicie być wtedy gotowi. Musisz zrobić dokładnie to co Ci powiem. Hope zapadnie w sen do momentu gdy klątwa ciąży na Hayley. Wiem, że to kolejne poświęcenie, ale wiem też, że nie zawiedziecie. Obie.
Dhalia nie wyczuje Hayley pod postacią wilka, dzięki temu nie będzie mogła kierować się nią w poszukiwaniach Hope. Musisz często zmieniać miejsce jej pochówku. Nie możesz pozwolić, żeby była zbyt blisko ani zbyt daleko od Ciebie. Gdy ja raz za razem zapadałam w stuletni sen docierały do mnie wszystkie wrażenia emocjonalne, to odmieniało moje sny. A w przypadku Hope sen może potrwać dłużej, znacznie dłużej. Nie zdradzaj nikomu gdzie to się znajduje. Wiem, że im ufasz i nigdy nie skrzywdziliby Hope naumyślnie, ale swąd ich krwi mógłby przywołać Dhalię. Tylko Ty jedna możesz zapewnić małej bezpieczeństwo i wiem, że zrobisz co konieczne nawet jeśli oznacza to zawarcie sojuszu i zaufanie innej czarownicy niż ja, nawet jeśli będziesz musiała zdradzić Klausa lub narazić się na jego gniew. Bądź dzielna. Odważna. Ale przede wszystkim nie zmieniaj się. Jesteś piękną dziewczyną, wrażliwą i silną a jednak niedocenioną. Powiedziałaś kiedyś, że to Elijah scalał rodzinę w najczarniejszych godzinach, że to dzięki niemu wróciłaś do Nowego Orleanu i zdecydowałaś się pomóc Klausowi. To co ja dostrzegłam to że to właśnie ty jesteś spoiwem. Dlatego Elijah tak bardzo chciał, żebyś wróciła, wiedział, że bez Ciebie się nie uda. Całe życie byłaś dobrym duchem, czuwającym nad rodziną i zasługujesz na siostrę, która choć raz zatroszczy się o Ciebie. Cieszę się, że mogę to dla Ciebie zrobić po tym wszystkim co ty zrobiłaś dla mnie. Dałaś mi nazwisko, zaufanie, akceptację, namiastkę rodziny, której zawsze pragnęłam i powód za który warto walczyć i za który warto umierać. Nawet nie wiesz jakie to wspaniałe uczucie móc po tysiącach lat stać się wreszcie prawdziwą starszą siostrą. Mam nadzieję, że po dzisiejszej nocy wszyscy mi wybaczą, że dzięki temu Ty odzyskasz wolność, mała Hope zyska czas a Klaus, Elijah a nawet Kol dojrzeją do tego, żeby mnie ciepło wspominać. Nawet jeśli nic nie poszło po mojej myśli, nawet jeśli nie taki był mój plan nie żałuję ani jednej chwili, którą spędziłam przy Tobie. Nigdy Cię nie opuszczę, nawet jeśli będę daleko.
CZYTASZ
Klątwa Pierwotnej Rodziny
RandomRebekah po 100 latach powraca na łono rodziny. Nie jest pewna czy opieka nad najmłodszą Hope to wystarczający powód aby Klaus wybaczył jej dawne grzechy. Nie zdaje sobie sprawy, że ten ukrywa prawdę o wiele bardziej szokującą, mogącą zaważyć na całe...