Rozdział 17.

219 12 55
                                    

Cześć wszystkim ;) W pierwszej kolejności chciałam przeprosić za tak długą nieobecność, za zaniedbanie nie tylko swoich, ale i waszych opowiadań. Najpierw miałam długą sesję i pracę, teraz czeka mnie poprawka 15 września, szukanie mieszkania i przeprowadzka do 20 września. Jestem jednak wzruszona niedawnym ruchem w obrębie tej historii- wszystkie komentarze, wzrastająca liczba wyświetleń, każde powiadomienie mówiące, że kolejna osoba zagłosowała na nią, wszystko to sprawiło, że długo nie mogłam się pozbierać, w pozytywnym sensie rzecz jasna. Nie mogę w to uwierzyć i nie umiałam pozostać obojętna. Baardzo Wam wszystkim dziękuję, daliście mi motywację, właściwie zmusiliście, żebym dokończyła ten rozdział. Nawet nie wiem kiedy mi się to udało, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Mimo braku czasu, mimo presji udało mi się wyciszyć na tyle, żeby napisać te parę słów więcej i opublikować je. Liczę na komentarze, uwielbiam czytać wasze opinie, uwagi, to one motywują i to one uczą co się podoba czytelnikowi a co nie, co należy poprawić a co doskonalić i na co zwracać uwagę, by eliminować błędy techniczne albo fabularne. 

BARDZO WAŻNE!!!!!

Mam do Was ogromną prośbę. Nie wiem czy mogę Was o to prosić, ale liczę, że parę osób się tym zainteresuje. Na portalu Sweek powstał konkurs literacki na historie fanfiction. Postanowiłam zgłosić moją Klątwę  i zobaczymy co z tego wyjdzie. Tutaj daję Wam do niego link: 

https://sweek.com/pl/story-dashboard/16996/1102674648

Konkurs wygrywa ta osoba, która ma największe poparcie wśród czytelników- liczą się zarówno komentarze jak i głosy, więc jeśli ktoś z Was będzie miał chwilę czasu to proszę, żeby tu zajrzał i udostępnił w miarę możliwości;) 


Jeszcze jedno- ten rozdział to tylko przedsmak, bo gdy już uporam się z goniącymi mnie terminami będę sukcesywnie nadrabiać zaległości. I nie mówią tylko o własnym opowiadaniu ;) 

Chciałam zadedykować go osobie, która zaskoczyła mnie swoją konsekwencją.  Regularnie nadrabia rozdziały, pod każdym umieszcza drobny komentarz. Niby parę słów, ale dają kopa, nawet jeśli nie na wszystkie uzyskała ode mnie odpowiedź. Postanowiłam, że ten rozdział będzie dla niej pewnego rodzaju podziękowaniem. 

@Lucianitamundo, nieważne w którym momencie to przeczytasz, mam nadzieję, że uśmiechniesz się choć raz, gdy zobaczysz tą dedykację ;)


A teraz nie przedłużając zapraszam na rozdział 17 ;) 



Podążając za odgłosem szamotaniny, warknięć i bolesnych stęknięć Rebekah, Kol, Klaus i Marcel dotarli do skraju lasu. Ta część należała jeszcze do posiadłości, ale to co się działo dalej, w cieniu drzew, miało już miejsce poza nią. Rebekah zamarła w pozycji bojowej, z szeroko otwartymi oczami, rozpostartymi ramionami i ustami rozwartymi w wyrazie zaskoczenia. Nie mogła uwierzyć w to co widziała. 


Elijah, zakrwawiony, jęczący z bólu leżał na ziemi. Teraz bardziej niż kiedykolwiek przypominał człowieka- walczący o oddech, w rozszarpanych ubraniach, z ranami po  licznych ugryzieniach w niczym nie przypominał potężnego pierwotnego wampira, który potrafił przecież budzić postrach jednym spojrzeniem. Cała sfora rosłych wilków zatapiała w nim zęby jak w maśle szarpiąc i walcząc między sobą o zdobycz. Ohydnym mlaśnięciom i chrupnięciom nie było końca. Elijah nie walczył, nie próbował się bronić. A może po prostu nie miał na to siły. Wbijał jedynie paznokcie w ziemię i chwytał się wystających korzeni, próbując powstrzymać bestie przed wciągnięciem go w las. Jego twarz była lepka od potu i krwi. W oczach błyszczały łzy, z ust wypływała posoka, zęby przybrały niemal jednolitą brunatną barwę. Ale najgorsze były pełne bólu jęki i sapnięcia, warknięcia, które wydawał z siebie zawsze, gdy próbował powstrzymać krzyk. Rebekah czuła je w każdym nerwie, wibrowały w jej ciele docierając aż do serca, poruszały  nutę, która powodowała podskórny nieznośny ból. 

Klątwa Pierwotnej RodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz