notatka od autorki:
witam Was wszystkich po tak długiej, niewybaczalnie długiej przerwie. Tak wiem, minął ponad rok. Tak wiem, większości z Was już znudziło się czekanie na dalsze rozdziały a Ci wytrwalsi, którzy wierzyli, że coś jednak może się tu jeszcze pojawić zapewne nie pamiętają co wydarzyło się w poprzednich rozdziałach. Mogę Was tylko zapewnić, że teraz już wracam na dobre i bardzo za to wszystko przeprosić błagając o wybaczenie i przyjęcie mnie z powrotem. Miałam w życiu bardzo ciężki czas- choroba i śmierć bliskiej osoby, wyjazd za granicę do pracy, wiele godzin ciężkiej harówki i słaby internet. To tak w skrócie. Potrzebowałam czasu, żeby nabrać do wszystkiego dystansu i zatęsknić za Wami i za pisaniem, za tą historią. Za Klausem, Rebeką, Elijah, Hope, za Kolem a nawet za Hayley. Ale teraz jestem zregenerowana i zmotywowana by dokończyć tą opowieść, bo to ona sprawiła, że weszłam z Wami w taką relację, w jaką można wejść tylko dzięki wspólnej pasji. Przepraszam też wszystkich, którzy pisali do mnie w sprawie swoich cudownych opowiadań i do dzisiaj nie doczekali się ani odpowiedzi ani komentarza. Obiecuję to wszystko nadrobić i mam nadzieję, że jesteście mi to w stanie wybaczyć. Nie będę wymieniać każdego z osobna, bo zajęłoby mi to cały dzień, moje przeprosiny wysyłam w eter i kieruję do każdego z Was, bo każdy jest mi równie drogi. Obiecuję to wszystko nadrobić i jeszcze raz przepraszam tych, których zawiodłam. Kajam się przed wami i szykuję na wiadro pomyj, zwłaszcza gdy przeczytacie ten rozdział pełen niedorzeczności i braków fabularnych. To cala ja, prawda? Na swoją obronę powiem, że naprawdę nie pisałam rok czasu i ten rozdział to taka rozgrzewka. Proszę o wyrozumiałość.
xOxO
P.S Brawo dla tych, którzy przeczytali całą notatkę od autorki ;) To wam dedykuję ten rozdział ;*
Tygodnie mijały a atmosfera w domu gęstniała z dnia na dzień. Elijah zmienił podejście o sto osiemdziesiąt stopni i teraz to on unikał rodzeństwa. Często wychodził z domu a gdy już do niego wracał zamykał się w swoim gabinecie i oddawał się długim i głębokim przemyśleniom. Klaus bacznie obserwował Rebekę, ta z kolei próbowała opędzić się od rozochoconego Kola, który chyba popadł w nudę i marazm i szukał rozrywki doprowadzając siostrę do szału. Sama Rebekah natomiast w pełni oddała się przygotowaniom do bożonarodzeniowego balu. W nadzorowaniu służby i planowaniu kolejnych dekoracji szukała ucieczki od gryzących ją wyrzutów sumienia i goryczy spowodowanej poprawnym acz chłodnym zachowaniem Elijah. W chwilach wolnych od wszelkich zajęć odwiedzała Hope, opowiadała jej bajki i zapewniała o swojej miłości obiecując jednocześnie, że już niedługo znów będą razem. W rzeczywistości nie miała pojęcia jak złamać zaklęcie a co więcej wiedziała, że nie mogła tego zrobić jeśli chciała trzymać Dhalię w ryzach. Widziała ją tylko dwa razy w życiu, ale czuła jej aurę każdego dnia od chwili, gdy Hope zapadła w magiczną śpiączkę. A może czuła ją wcześniej? Może zawsze była przy nich wabiona mocą Hope? Rebekah cały czas chroniła małą przed Esther i aż do momentu ostatecznego starcia nie przyszło jej do głowy, by tą starą wiedźmą mogło powodować coś głębszego niż pragnienie uśmiercenia wszystkiego co związane z owocami jej lędźwi. A jednak, gdy przyszło do konfrontacji i minuty dzieliły je od nieubłaganego końca okazała miłosierdzie, które Rebekah odczytała wówczas jako echo dawnego matczynego instynktu.
25 luty 2019 roku
Dźwięk telefonu rozbrzmiał we wszechogarniającej ciszy niczym wystrzał z armaty. Oczy najbliżej siedzących pasażerów zwróciły się na nią z wyrzutem. Nim zdołała odebrać podeszła do niej stewardessa z wystudiowanym służalczym uśmiechem.
- Proszę wybaczyć, ale wszyscy pasażerowie zobligowani są do wyłączenia komórek podczas lotu - poinformowała ją ze sztuczną życzliwością - takie są procedury bezpieczeństwa.
CZYTASZ
Klątwa Pierwotnej Rodziny
RandomRebekah po 100 latach powraca na łono rodziny. Nie jest pewna czy opieka nad najmłodszą Hope to wystarczający powód aby Klaus wybaczył jej dawne grzechy. Nie zdaje sobie sprawy, że ten ukrywa prawdę o wiele bardziej szokującą, mogącą zaważyć na całe...