2

6.2K 204 212
                                    


Godzina 9:07.

Moonie

- O KURCZACZKIIII !... ZASPAŁAM !Powinnam już jechać. Nie zdaże dojechać na lotnisko tramwajem. Zbyt dużo stacji jest przed moją... O bożeeee!!!

Wzięłam swoja niebiesko-pomarańczową deskorolke, którą dostałam od brata dwa lata temu na urodziny. Wybiegłam z domu i od razu zaczęłam jechać w kierunku lotniska. Jadąc tak około 10 min, nie zauważyłam, że chodnik jest popękany. Koło od deski wpadło w pęknięcie i deska wyrwała się z pod moich nóg. Spowodowało to mocny upadek. Skończyło się na krwawiącym kolanie i troszkę zdartymi rękami, ale nic nie powstrzyma mnie przed jechaniem dalej. Zależało mi tylko na spotkaniu z bratem. Co to takie zadrapania. Na szczęście noga przestała krwawić ale lecąca wczesniej krew zeschła się na nodze. Nie wyglądało to zbyt dobrze. No ale cóż, przynajmniej dotarłam na lotnisko. Trudno było się przecisnąć i odnaleźć w tym całym tłumie, gdy ma się zaledwie 160cm wzrostu. No ale udało się. Spojrzałam w telefon a tam wiadomość:

Hej, gdzie jesteś? Czekam już 10 min na ciebie w poczekalni przy wyjściu 21.
Suga💓

-Dobra trzeba lecieć. 18,19,20,22... Gdzie jest 21? - Pewien mężczyzna stojący obok chyba słyszał co mówie.

-Cześć, tam jest wyjście 21- pokazał numer 21 wiszący centralnie nad wejściem. Nie wiem jakim cudem tego nie zauważyłam.

-Dziękuje bardzo.

Całe pomieszczenie było zapełnione fankami. Łatwo było się domyśleć, że jest w środku mój braciszek. Zauważył mnie jak stoję za szybą. Pomachałam mu, wiec coś powiedział i ruszył w moja stronę.

Wyjdz przed lotnisko, tam się spotkamy.

Taka wiadomość widniała na moim ekranie. Zdenerwowało mnie to, bo lecialam tyle czasu i szukałam poczekalni 21 a teraz mam sobie wyjść. No ale zrobiłam to. Wyszlam i usiadłam na ławce. Na tapecie miałam oczywiście mojego uba z BTS, a raczej dwóch. Nigdy nię umiałam wybrać miedzy nimi, jednego kocham za to, drugiego za to. Jak normalnie, nie normalna Army. Mimo tego, że wybrać nie umiałam to do każdego z nich czułam co innego.
Siedziałam sobie tak jeszcze jakieś 20 sekund, gdy poczułam jak ktoś rzucił we mnie piłeczką. No MAŁĄ PIŁECZKĄ NIEBIESKO-POMARANCZOWĄ.

Suga

-Ciekawe czy będzie wiedziała kto rzucił. Piłeczką, jeszcze w tych kolorach? To się chyba domyśli.- powiedziałem do chłopaków, po czym podeszłem cichutko do Unnie.

-Nie wiem kto to rzucił, ale...-odkrecila się w moja strone- ma szczęście że.... YOONGIII!

Od razu mnie przytuliła. Ja również to zrobiłem.

-Moja mała królisia.- usmiechnąłem się jak zauważyłem, ze jest troszkę wyższa ode mnie.- Balem się, że będziesz zła. Domysliłaś sie kto rzucił? Jak tam u ciebie? W porządku?

-Czekaj, czekaj...Za co mam być zła?- w tej chwili rozejrzała się wokoło. No i zauwarzyła to o co miała być zła.- O nie, błagam nie...

-O tak- odsunęła się odemnie, i wtedy zauważyłem jej pokaleczone kolana i ręce. Nie zdążyłem nic powiedzieć kiedy już ktoś zajął się ranami mojej siostry.

*************

-Co ci się stało? Boli cie? Usiądź, a ja ci opatrze te rany.- powiedział Namjoon, wyciągając opatrunek i wodę utlenioną.

-Nic mi nie jest. Jak jechałam tutaj to upadłam.- powiedziała Unnie z rumiencem na buzi.

-Stop...Skąd ty to wszystko masz?- spytał Jungkook.

My Brother's Bestfriend | korekta |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz