- Luiza, jesteś pewna, że chcesz to zrobić już dzisiaj? - zapytała Oliwia przyjaciółkę, kiedy razem jechały do Fundacji.
- Już ci mówiłam, dawca jest potrzebny niezwłocznie, jakiś człowiek właśnie walczy o życie, a moja grupa krwi jest odpowiednia, nie mogę tego zmarnować. Wiesz jak źle bym się czuła, gdybym nie zrobiła tego dzisiaj, a jutro mogłoby być już za późno? Do końca życia bym sobie tego nie wybaczyła.
Oliwia westchnęła ciężko i dodała gazu. Specjalnie się zobowiązała, że odwiezie przyjaciółkę i będzie przy niej cały czas, dopóki zabieg nie dobiegnie końca.
Zatrzymały się na światłach, a Oliwia z niecierpliwością stukała palcami o kierownicę. Była poddenerwowana. Martwiła się o przyjaciółkę. Bała się, że coś pójdzie nie tak i Luiza zrobi sobie krzywdę. Ta jednak nie robiła sobie nic z tego i już nawet nie mogła doczekać się zabiegu. Chciała być po wszystkim i pomóc komuś w potrzebie, a już zwłaszcza w takiej sytuacji. W międzyczasie, kiedy nastolatki stały na światłach, Luiza zaczęła odkręcać kolejną butelkę wody.
- Czemu pijesz tyle wody? To już chyba twoja trzecia butelka - powiedziała Oliwia.
- Żeby krew była rozrzedzona, i żeby podczas zabiegu z łatwością była pobierana - odpowiedziała przyjaciółce i wróciła do picia.
- Dziewczyno, idź ty na medycynę, bo to co właśnie odwalasz jest doskonałym dowodem na to, że doktorka z ciebie urodzona.
Luiza się tylko zaśmiała i nie mówiła nic więcej.
Gdy zaświeciło zielone, ruszyły w dalszą drogę. Na miejscu były po około dwudziestu minutach. Luiza wyskoczyła z samochodu jak poparzona i wbiegła do środka budynku. Rzucając szybkie powitanie recepcjonistce, udała się prosto do gabinetu pani Solskiej. Znalazła się już pod drzwiami i chwytając oddech, zapukała do drzwi.
- Proszę! - usłyszała głos kobiety po drugiej stronie.
Luiza weszła do środka, a gdy kobieta ją tylko zauważyła, od razu wstała od papierkowej roboty i podeszła do młodej pacjentki.
- Pani Luizo, jak dobrze, że pani już jest - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Proszę, wystarczy mówić Luiza, nie jestem jakoś specjalnie dorosła, żeby zwracać się do mnie formalnie - powiedziała dziewczyna odwzajemniając uśmiech.
- Dobrze... Więc... Jesteś gotowa na przeprowadzenie zabiegu?
Luiza chwilę się zawahała, zanim odpowiedziała. Spuściła na chwilę głowę, by następnie ją podnieść z szerokim uśmiechem i energicznie pokiwała głową.
- Jestem gotowa na wszystko, zróbmy ten zabieg jak najszybciej, chodzi tu w końcu o ludzkie życie.
- Podziwiam entuzjazm, naprawdę. Chodź, pójdziemy do sali zabiegowej.
Wyszły z gabinetu i udały się korytarzem prosto do sali zabiegowej, gdzie Luiza miała mieć przeprowadzenie pobranie szpiku. Serce zaczęło jej bić jak szalone. Z tego wszystkiego zapomniała w ogóle o Oliwce, która biegła tuż za nimi.
- Luiza!
Nastolatka odwróciła się, a po chwili przyjaciółka stała przed nią i łapała oddech.
- Po-poczekaj... Wow! Ostatni raz biegałam na wuefie w drugiej liceum, kiedy walczyłam o dwójkę z tego przedmiotu.
- A to kto? - zapytała doktor Solska.
- To moja przyjaciółka. Przyjechała ze mną specjalnie, aby mnie wesprzeć.
Kobieta uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że są jeszcze na tym świecie osoby takie jak wy. Jedna oddaje szpik, by ratować ludzkie życie, a druga ją wspiera w tym wszystkim. Niesamowite... No, ale nie zatrzymujemy się, chodźmy wykonać zabieg.
- Racja, nie ma czasu do stracenia - powiedziała Luiza.
- Ale właśnie chciałam ci powiedzieć, żebyś uważała! Będę na ciebie czekać tu na korytarzu! - wykrzyczała Oliwia na pożegnanie.
Przed wejściem do sali, Luiza posłała przyjaciółce uśmiech mówiący, że da sobie radę i nic się nie stanie, po czym weszła do środka, a drzwi zostały zamknięte...
CZYTASZ
Żyję dzięki Tobie. Kim NamJoon [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDziewiętnastoletnia Polka Luiza, postanawia zostać dawcą szpiku. Po wielu zmaganiach podejmuje się tego czynu i niedługo potem, jej szpik zostaje oddany. Po tygodniu otrzymuje wiadomość, że dzięki temu, że została dawcą, uratowała życie mężczyźnie z...