Rozdział 35

1.2K 99 10
                                    

Po wielogodzinnej, ciężkiej i męczącej podróży, chłopcy wreszcie wylądowali w swoim państwie. Kiedy jednak odebrali swoje bagaże i opuszczali już powoli lotnisko, mogli się spodziewać tylko jednego. Masa wrzeszczących fanek, które jak zawsze są lepsze od FBI i wiedziały, kiedy wylądują w Korei, zatarasowały całe wejście i nie dało się spokojnie wyjść. Na szczęście ochrona czuwała i starała się w miarę spokojnie przeprowadzić chłopaków przez ten ocean niespokojny. 

W tym momencie jeszcze tego im brakowało. Okropnego hałasu, piski, wrzaski, jeszcze nie wiadomo jakie inne odgłosy. Dźwięki aparatów, robienie zdjęć i chwalenie się w social media, że właśnie na żywo można obejrzeć idących Bangtanów. Ciekawi tylko byli, czy ich fanki znają podstawy matematyki i czy zorientowały się, że nie są w pełnym składzie. Ale zakładali, że w obecnej sytuacji, gdzie trudno było nawet odnaleźć Wielką Stopę, nawet nie zauważyły nieobecności lidera. 

Kiedy wreszcie udało im się w miarę spokojnie dotrzeć do czekającego na nich samochodu, weszli do środka i odetchnęli z ulgą. Wszyscy byli już mocno padnięci zarówno po podróży, jak i po akcji Namjoon'a. Ciągle nie dawał znaków życia, ciągle nie wiedzieli co się z nim dzieje i gdzie teraz jest. Czy nie trafił na jakiś oddział bo mógł zasłabnąć, czy jednak ma się dobrze i jest cały i zdrowy. Było tyle pytań, a brak jakichkolwiek odpowiedzi.

- Ej chwila... - Zaczął Tae. - Gdzie moje... No bez jaj! Jakaś fanka zarąbała mi portfel!

- Jak to ci portfel ukradła? - zapytał zdziwiony Suga, który po Taehyungu mógł się spodziewać wszystkiego, ale na pewno nie tego.

- No bo wystawał mi z kieszeni i był dość widoczny, chciałem go schować jak tylko wychodziliśmy, ale potem zobaczyłem ten tłum... I tak jakby mi się zapomniało.

- No gratuluję geniuszu - odezwał się Hobi.

- Trudno, mam jeszcze ten, jest bardziej ważniejszy - powiedział i wyjął z drugiej kieszeni drugi portfel. - W tamtym miałem jakieś drobne, które i tak już się nie przydadzą, a w tym mam WSZYSTKO co cenne. Jednak nie jestem taki głupi, co?

Uśmiechnął się kwadratowo, jak to na niego przystało, ale nikomu nie było do śmiechu jak na razie. Jak szybko się uśmiechnął, tak szybko stracił humor i również spoważniał. Jin patrzył przez szybę samochodu i cały czas milczał. Nic mu nie dawało spokoju, czuł się jak w chwili, kiedy Namjoon leżał nieprzytomny w szpitalu i czekał na przeszczep. Miał wrażenie, że wszystko zaczęło się powtarzać. Chciał wiedzieć, co się dzieje z jego przyjacielem. Chciał choć wiedzieć, czy nic mu nie jest. Nie wymagał zbyt wiele, ale nie zapowiadało się, aby prędko uzyskał jakiekolwiek informacje. 

- Hyung... Dalej myślisz o tym koszmarze? - zapytał Jimin.

Jin nie odpowiedział, odpłynął totalnie. Chyba nawet nie usłyszał zadanego do niego pytania. Cały czas cisza.

- Hyung - spróbował razem jeszcze, tym razem z rezultatem.

Seokjin otrząsnął się ze swoich myśli i spojrzał na Jimin'a. Chwilkę jeszcze nic nie mówił, po czym odpowiedział:

- O koszmarze już nie, ale cały czas myślę o Namjoonie. Nie wiemy co się z nim dzieje, czy wszystko jest z nim w porządku i czy przypadkiem nie zasłabł gdzieś podczas podróży. Przecież po takich operacjach trzeba bardzo dbać o swoje zdrowie, jak zresztą po każdej. A on? Rozumiem, że przezywamy go Bogiem Destrukcji, ale niech nie bierze tego przydomka tak do siebie. Martwię się o niego okropnie.

- Może cały czas szuka tej dziewczyny - podsunął dotychczas milczący maknae. - Może te poszukiwania tak go wciągnęły, że zapomniał nas poinformować o wszystkim. 

- Albo ją już znalazł i teraz się z nią świetnie bawi - wtrącił Suga dość pesymistycznym tonem. - Wszystko może być możliwe, ale jednak pozostańmy przy dobrej myśli. Znam go bardzo dobrze, mimo głupich pomysłów jest odpowiedzialny. Inaczej nie byłby liderem, prawda?

- Suga ma racje, na pewno niedługo się odezwie - Jimin położył rękę na ramieniu najstarszego. - Nie zamartwiaj się tak już, jesteś zmęczony i to bardzo. Dodatkowy stres jest niepotrzebny. Jak będziemy już w domu to koniecznie masz iść spać. Musisz odpocząć, jak zresztą my wszyscy.

Jin jednak pozostał przy swoim, ale żeby przyjaciele już przestali się wysilać nad pocieszaniem go, uśmiechnął się lekko do nich i dał wyraźny znak, że wziął te słowa do serca i posłucha rad przyjaciół. Dobra mina do złej gry, zaraz po powrocie do domu postanowi skontaktować się z Namjoonem i wszystkiego się dowiedzieć. Inaczej nie zaśnie spokojnie przez następnych kilka dni...

Żyję dzięki Tobie. Kim NamJoon [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz