Zamiast brać jakiś miejski transport, postanowili, że zrobią sobie dość długi spacer. Chłopakowi to w ogóle nie przeszkadzało, bo przy okazji mógł więcej zobaczyć na spokojnie. Komunikacją miejską przejedzie się innym razem. Luiza po drodze pokazywała mu różne miejsca, które najczęściej ona sama odwiedza lub takie, które kojarzą się jej miło z dzieciństwem. Chłopak słuchał bardzo uważnie tego, co ona mówiła kiedy go oprowadzała. Był bardzo oczarowany tym miastem i aż pozazdrościł Luizie, że tutaj mieszka. Najlepiej to sam mógłby się tutaj przeprowadzić, ale kariera mu na to nie za bardzo pozwalała. Był też mile zaskoczony, że jeszcze nie spotkał żadnej fanki. Albo był już przez kogoś zauważony, tylko ten ktoś postanowił zachować się dyskretnie. Mimo wszystko musiał uważać. Postanowił być bardziej czujny i dla bezpieczeństwa, założył kaptur na głowę, aby nie został szybko rozchwytany. Luiza nie ukrywała swojego lekkiego zdziwienia wymalowanego na twarzy, ponieważ było w miarę ciepło.
- Czemu założyłeś kaptur? - zapytała z ciekawości.
- A no bo... Tak mi jakoś wygodniej. Lubię jak mam... Coś... Na głowie.
Ale z ciebie debil Namjoon - pomyślał.
- A, to chyba że tak - powiedziała z uśmiechem.
Znowu puściła w niepamięć głupie słowa chłopaka. Coraz bardziej mu się to podobało, ale jednocześnie sam sobie nie mógł darować głupot, jakie czasami potrafił powiedzieć. W dodatku świadomie.
Szli dalej, aż po kilkunastu minutach tego długiego spaceru, dotarli do miejsca, z którego było widać bardzo wyraźnie stadion narodowy. Chłopak popatrzył na niego z szeroko otwartymi oczami. Uświadomił sobie, że to dokładnie ten sam stadion, który obserwował ze swojego pokoju w hotelu. Był dla niego wręcz idealny.
- Oto stadion narodowy. Tutaj w zasadzie są takie duże imprezy, spokojnie można dawać koncerty na kilka tysięcy osób. Chociaż aktualnie nic nie zapowiadali, pewnie chcą poczekać do wakacji, aż więcej ludzie będzie mogło przychodzić - powiedziała Luiza.
Chłopak zrobił kilka kroków do przodu, cały czas patrząc na budowlę, jaką miał obecnie przed oczami. Z niewiadomych przyczyn, był nią bardzo oczarowany. Jakby widział przed sobą ogromny kawałek tortu czekoladowego, który woła go, aby najeść się nim ze smakiem. Stracono z nim na moment kontakt. Namjoon odpłynął do swojego świata.
Tutaj można by było zorganizować koncert... Przecież to byłaby dla mnie idealna wymówka, aby zostać w Warszawie na dłużej. No a przy okazji ściągnęłoby się tu chłopaków i spełniło marzenia niektórych fanów. Jeszcze jak nikt na razie nie daje występów, to my możemy dać kilka i idealnie zareklamować to miejsce. Same plusy i to dla każdego - pomyślał i uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko potrafi.
Wyglądał jak małe dziecko, które osiągnęło wielki sukces w postaci nauczenia się wiązać sznurówki w butach. To był wręcz plan idealny. Dać koncert na stadionie narodowym i zostać dłużej z Luizą. Musiał jeszcze tego dnia skontaktować się jakoś z przyjaciółmi i im wszystko powiedzieć. Odwrócił się z powrotem do Luizy i do niej podszedł.
- Ile można dać tutaj występów tak w tygodniu? - zapytał pełen entuzjazmu.
- Hmm... Cóż... To chyba zależy od organizatorów. Wybacz, nie za bardzo się w tym orientuje, ale kilka razy myślę że można.
- Wspaniale! - Namjoon zapomniał gdzie się aktualnie znajdują i krzyknął na całą ulicę.
Paru ludzi się na nich dziwnie przez to popatrzyło, ale chłopak olał sprawę. Miał nawet ochotę zacząć tańczyć ze szczęścia, ale nie chciał już robić wstydu Luizie. Był cały w skowronkach przez to wszystko.
- Jeszcze nigdy chyba nie widziałam tak podekscytowanego człowieka po informacji, że można dać w tygodniu kilka koncertów - powiedziała do niego z uśmiechem.
- Mam ogromny powód do takiej radości, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moim planem, jaki sobie teraz opracowałem, to będę jeszcze szczęśliwszy! - odpowiedział jej Namjoon, cały czas szeroko się uśmiechając.
- Okej... Uznam, że wiem o co ci chodzi.
- Wybacz. Obiecuję, że jeżeli to się uda, to wszystko ci wytłumaczę.
Dziewczyna tylko pokiwała głową na znak zgody i uśmiechnęła się trochę szerzej, aby dać mu do zrozumienia, że rozumie i nie musi się z niczym spieszyć. Teraz kiedy Namjoon już miał z głowy sytuację z zespołem, postanowił wreszcie lepiej zapoznać się z Luizą i zaplanować jak jej się odwdzięczyć.
- Pójdziemy do jakiejś lodziarni? Mam ochotę spróbować waszych polskich lodów - zapytał.
- Czemu nie. Za rogiem jest taka lodziarnia, gdzie według mnie sprzedają najlepsze lody.
- Super! Przy okazji się lepiej poznamy, bo tak naprawdę nie wiemy o sobie wiele - zaśmiał się krótko i odwrócił tyłem do dziewczyny i ruszył przed siebie.
- W drugą stronę kolego! - krzyknęła za nim Luiza.
Namjoon przystanął na krótko, zmienił szybko kierunek i poszedł już we właściwym.
- Wiedziałem o tym - powiedział i poszedł przed siebie, nawet nie czekając na Luizę, która w końcu szybko za nim ruszyła.
CZYTASZ
Żyję dzięki Tobie. Kim NamJoon [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDziewiętnastoletnia Polka Luiza, postanawia zostać dawcą szpiku. Po wielu zmaganiach podejmuje się tego czynu i niedługo potem, jej szpik zostaje oddany. Po tygodniu otrzymuje wiadomość, że dzięki temu, że została dawcą, uratowała życie mężczyźnie z...