Imię i nazwisko: Luiza Nowak
Wiek: 19 lat
Kraj: Polska
Zameldowanie: Warszawa
Grupa krwi: A
Data urodzenia: 16.05.1999 rok*Namjoon czytał już po raz setny kartotekę swojego dawcy, w tym przypadku dawczyni. Za każdym razem jak czytał wszystko od nowa, otwierał szeroko oczy. Nie dochodziło do niego, że dawcą była tak młoda osoba. Nie mógł kompletnie tego pojąć. Było to dla niego niewyobrażalne i nawet nie chciał myśleć, co Luiza czuła, kiedy decydowała się na tak poważny krok. W głowie miał czarne scenariusze bólu i cierpienia jakiego doświadczyła podczas pobierania szpiku. Na samą myśl o tym wszystkim, zaczynało go ściskać w gardle, a łzy napływały mu do oczu. Jednak nie chciał okazywać słabości, zwłaszcza przy swoich przyjaciołach. Musiał być twardy, przynajmniej w ich obecności. Nie lubił okazywać słabości przy nich, bo czuł się wtedy dziwnie, że on jako lider, który ma poprowadzić zespół na sam szczyt, nagle staje się mazgajem.
- No wiele nam ta kartoteka nie mówi. Są jedynie podstawowe dane i informacje dlaczego wybrano akurat ją jako dawce. Nawet nie ma dokładnego adresu - zaczął marudzić Suga, który po zobaczeniu dokumentów aż się załamał.
Pomyślał, że cała ta akcja niepotrzebnie wymagała takiego planowania i dokładności, skoro na kawałku papieru nie ma zbyt wiele.
- Może i racja, ale najważniejsze, że wiem kim jest mój bohater.... A raczej bohaterka - Namjoon uśmiechnął się pod nosem. - Musimy teraz lecieć do Polski i ją odszukać.
- Super, wycieczka! - krzyknął radosny Tae. - Aaa... Gdzie właściwie leży Polska? To gdzieś w Ameryce czy coś?
Lider spojrzał na niego z politowaniem. Aż nie chciał nawet myśleć, co jego genialny przyjaciel miał z geografii na dyplomie kończącym szkołę. Wolał chyba nawet w to nie ingerować.
- To w Europie, blisko Niemiec. Nawet bardzo blisko. Trzeba to wszystko jakoś zorganizować.
- No ale sam chyba nie polecisz. Poza tym jak masz zamiar to wszystko wytłumaczyć? Przecież lekarze prędzej czy później się zorientują, że ktoś zwinął im ten dokument, jako pierwszy podejrzany pójdziesz ty, a jeszcze na dokładkę jak menadżer się o tym dowie, to wtedy wszyscy będziemy mieć kłopoty - powiedział Jin.
Jednak Namjoon najwyraźniej nic sobie z tego nie robił. Było mu teraz wszystko jedno co będzie, co się wydarzy. Nie interesowały go konsekwencje poniesione za kradzież dokumentu, ani to, co powie menadżer jak się o tym dowie. Nawet nie zawracał sobie głowy lekarzem, nie lubił go, więc się nim nie przejmował.
Dla niego, w tym momencie, liczyło się odnalezienie Luizy. Nie wiedząc czemu, za każdym razem jak tylko o niej pomyślał, serce zaczynało mu bić nieco szybciej. Czuł się przez to trochę dziwnie, ale nie dobierał sobie do głowy nie wiadomo czego.
- Słuchajcie - zwrócił się do wszystkich. - Jestem wam ogromnie wdzięczny za pomoc, ryzykowaliście tą akcją. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie. Dobrze wiem, że my, Bangtani, trzymamy się razem i jesteśmy razem w każdej sytuacji. Jednak teraz musimy się rozdzielić.
Chłopcy popatrzyli na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Nie pojmowali, o co tym razem chodzi Namjoonowi. Mieli wrażenie, jakby wszystkie leki jakie dostawał, zaczynały mu psuć mózg. O ile jeszcze go posiadał, bo po ostatnich wydarzeniach, zaczynali powoli wątpić w jego inteligencję i wysokie IQ. Aż bali się usłyszeć, co tym razem lider ma im do przekazania.
- Nie chcę was w to mieszać. Jak już miałyby być z tego jakieś kłopoty, konsekwencje, to wolę je ponieść sam. Wy zresztą musicie odpocząć, przez ostatnie dni chyba w ogóle nie śpicie. Polecę do Polski sam. Wy zostajecie. A z menadżerem też porozmawiam osobiście i wszystko mu wytłumaczę. Wy już w nic nie ingerujcie, tylko wypocznijcie.
Reszta popatrzyła po sobie zaskoczona, a następnie wzrok poszedł znowu na Namjoon'a. Nie spodziewali się takiego nagłego zwrotu akcji.
- Jak to sam? Chyba sobie z nas żartujesz - powiedział Hobi.
Namjoon pokręcił jedynie głową na znak zaprzeczenia słowom przyjaciela.
- Mówię serio. Nie chcę was wplątać w jakiekolwiek kłopoty, już sam fakt, że niszcze wszystko czego tylko dotknę jest dla was uciążliwy. Z resztą poradzę sobie już sam.
- Ale Namjoon - Jimin nawet nie mógł dokończyć.
- Spokojnie - przerwał mu lider - obiecuję, że będę uważał i wszystko skończy się dobrze.
- Nie byłbym tego taki pewien.
Po usłyszeniu znajomego wszystkim głosu, chłopcy momentalnie zastygli i bali się nawet odwrócić w stronę drzwi. Namjoon, jako że już stał przodem do nich, nie uniknął tego surowego i przerażającego spojrzenia, które teraz było straszne poza skalą. Przełknął tylko głośno ślinę, ponieważ nie był w stanie nic z siebie wykrztusić.
- Nagrabiliście sobie i czeka nas bardzo poważna rozmowa panowie...
************************************
*Tak wiem że data leży bo osoby z tego rocznika powinny mieć teraz 20 lat, ale uznajmy, że jest jeszcze 2018 w tym ff bo w sumie w tym roku go zaczęłam pisać. Także nie hejtujcie za wyższą matematykę, wiem co robię, spokojnie XD
Ogólnie sorry jeśli są jakieś błędy albo rozdział jest słaby, ale ciężko mi się pisze na tym staryn telefonie gdzie mam wattpada... Na nowym nie mam pamięci :')
~Akiko92
CZYTASZ
Żyję dzięki Tobie. Kim NamJoon [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDziewiętnastoletnia Polka Luiza, postanawia zostać dawcą szpiku. Po wielu zmaganiach podejmuje się tego czynu i niedługo potem, jej szpik zostaje oddany. Po tygodniu otrzymuje wiadomość, że dzięki temu, że została dawcą, uratowała życie mężczyźnie z...