19

1.1K 56 3
                                    

Wruciłem razem z chłopcami do PW,tam była już Lili i Dorcas. Opowiedzieliśmy im o wszystkim i czekaliśmy. Gdy szliśmy do WS na kolacje dużo osób pytało gdzie jest Alex. Mówiliśmy że jest w SS bo sie źle czuje i że dopiero jutro można będzie ją odwiedzić. Odrazu po kolacji poszedłem do dormitorium,byłem zmęczony i cholernie sie bałem o Alex,zasnołem.
*POV ALEX*
Obudziłam sie w białej sali. No tak skrzydło szpitalne. Podeszła do mnie pani Pomfry.
- Jak sie czujesz ?
- Dobrze. Co sie właściwie stało i ile tu jestem ?
- Jesteś tu od wczoraj,zostałaś otruta wywarem żywej śmierci który był w czekoladzie. Teoretycznie powinnaś już nie żyć. Tak działa ten eliksir. Zaraz przyjdzie tutaj Dumbeldor. - wtedy otworzyły sie drzwi i wpadł przez nie zdyszany wujek.
- Alex ! Jak sie czujesz ?
- Dobrze ale......
- Nie umiem odpowiedzieć tobie na pytanie jak. Wiem tylko tyle że teraz jesteś najpotężniejszą czarownicą. I że troche sie zmieniłaś. Chodź ze mną. - wstałam i poszłam za wujkiem. Poszliśmy na wieże astronomiczną dopiero teraz zauważyłam brązoletke na nadgarstku. Poczułam dziwny ciężar na plecach i zobaczyłam skrzydła,tak wielkie że moge sie nimi cała zakryć.

 Poczułam dziwny ciężar na plecach i zobaczyłam skrzydła,tak wielkie że moge sie nimi cała zakryć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( chodzi mi tylko o wygląd skrzydeł )
- Uchronią cie przed każdym zaklęciem. Możesz też czarować bez różdżki i schować skrzydła kiedy tylko będziesz chciała. Spróbuj mnie rozbroić.
- Expeliarmus ( nwm jak to sie pisze ). - powiedziałam wystawiając ręke w strone wujka. Jego i moja różdżka przyjeciały do mnie.
- Szybko sie uczysz. Myśle że z tym problemu niebędzie. Później będe pomagać tobie w opanowaniu żywiołów. Teraz tylko delikatnie unieś sie nad ziemią i spróbuj polecieć. - uniosłam sie delikatnie zrobiłam kółko wewnątrz wieży astronomicznej. - Dobrze. Ja już cie zostawie,polataj sobie tu i tam,gdzie chcesz.
- Dziękuje wujku. - przytuliłam sie do niego. No dobra no to teraz pora sprawdzić na co mnie stać. Schowałam skrzydł,rozpędziłam się i wyskoczyłam z wieży astronomicznej. Zrobiłam salto i rozwinełam skrzydła,uniosłam sie wysoko nad chmury. Zanurkowałam i zobaczyłam mojich przyjaciół na błoniach,robiąc korkociąg zmieniłam kierunek lotu i przeleciałam im przed oczami. Chyba mnie nie rozpoznali. Wzbiłam sie w powietrze,schowałam skrzydła,zrobiłam szybko trzy salta i rozkładając skrzydła bezpiecznie wylądowałam na ziemi.
*POV REMUS*
Właśnie wracałem z Syriuszem,Jamesem i dziewczynami do szkoły. Jakaś krukonka mówiła że Dumbeldor ją wysłał do nas i że Alex już sie obudziła. Nagle dosłownie przed nami przeleciało coś. Zatrzymaliśmy sie.
- Merlinie co to ? - zapytała Lili.
- Raczej kto to,to jakaś dziewczyna. - powiedział Łapa.
- Patrzcie ląduje. - pokazał James w strone nowej.
- A ty to kto ? - zapytała Dorcas.
- No wiecie,żeby własnej przyjaciółki nierozpoznać ? - odpowiedziała z kpiną. Kto to na Merlina jest ? Dziewczyny żuciły sie jej na szyje.
- Kto to jest ? - zapytał Syriusz wybudzony z transu.
- Ej poważnie,siostry niepoznajesz ? I ty też James ? Rodzonej siostry sie nie zna ?
- A-Alex ? - zapytałem.
- Nieno święty mikołaj. No przecież ciołki że to ja. - Alex schowała skrzydła.
- A-ale jak ?
- Nie mam pojęcia,ale żyje to sie chyba liczy. - jak oparzony pobiegłem do Alex. Przytuliłem ją i obkręciłem dookoła siebie. Zaczeła sie śmiać a ja razem z nią. Postawiłem ją na ziemi i pocałowałem. Przytuliła sie do mnie i zaczeła płakać.
- Tak sie o ciebie martwiłem.
- Kocham cie.
- Ja ciebie też. Nigdy więcej mnie tak niestrasz.
- Postaram sie. - Alex uśmiechneła sie i pocałowała mnie w policzek. Rozbiegła sie i skoczyła na Jamesa przytulając sie do niego i śmiejąc a później do Syriusza.
- Martwiliśmy sie o ciebie. - powiedział James przez łzy.
- Chodźmy na obiad,napewno jesteś głodna siostrzyczko. - zauważył Syriusz obejmując Alex ramieniem.
- Wskakuj. - kucnołem a Alex weszła mi na plecy obejmując szyje swojimi drobnymi rączkami. Ruszyliśmy w strone zamku. Staneliśmy przed WS,drzwi były zamknięte.
- Pewnie już wszyscy są na obiedzie. - powiedziałem.
- A co ze Smarkiem ?
- Został wyrzucony. Robimy wielkie wejście ? Wszyscy wiedzą co sie stało.
- Dobra. - James otworzył drzwi i razem z Syriuszem i dziewczynami staneli przy wejściu.
- Uwaga,uwaga. Mamy ogłoszenie. - powiedział James pogłaśniając sobie głos zaklęciem.
- Jak wszyscy wiemy nasza Alex była w krytycznym stanie przez pewnego ślizgona. - dokończył Syriusz.
- A teraz mamy coś co was rozweseli. - powiedziała Dorcas.
- Nasza Alex wróciła do żywych. - krzykneła Lili a wtedy ja z Aled na plecach wszedłem do WS. Wszyscy zaczeli cieszyć sie,klaskać. Podchodzili do nas a gdy postawiłem Alex zaczeli sie do niej przytulać,dawać piątki i żółwiki. Po skończonym przywitaniu i obiedzie zabrałem Alex na błonie.
- Pamiętasz jak mówiłem o tym że druga część prezentu jest w Hogwarcie ? - kiwneła głową na tak. - Zamknij oczy. - złapałem ją za ręce i powoli prowadziłem patrząc czy niepodgląda. - Jesteśmy. - Alex otworzyła oczy i odrazu zobaczyłem w nich łzy radości,żuciła mi sie naszyje i mocno przytulała. - Idź,przywitaj sie. - Alex puściła mnie i poszła przywitać sie a z kim ? Ze Sky. Mocno sie do niej przytuliła,podszedłem do nich i pogłaskałem pegaza.
- Ale jak ? - zapytała Alex.
- Tyle mi o niej opowiadałaś. Więc postanowiłem ją dla ciebie kupić.
- Lecimy ?
- Jasne. Ale tym razem będzie tak jak powinno być. - popatrzyła sie na mnie dziwnie. Wsiadłem na Sky. - Czy moge prosić księżniczke ? - zapytałem wystawiając ręke w jej kierunku.
- Ależ oczywiście mości rycerzu. - wsiadła na Sky i objeła mnie w pasie.
- Wszystko już jest tak jak powinno być. Ruszaj. - powiedziałem do Sky. Lataliśmy tak aż do zachodu słońca,pożegnaliśmy sie ze Sky i śmiejąc sie wracaliśmy do zamku. W pewnym momencie Alex zrobiła śnieżka i rzuciła nią we mnie. Złapałem ją i przeżuciłem sobie przez ramie. Wszyscy w tym czasie byli na kolacji. Poszliśmy do mojego dormitorium. Zjedliśmy kanapki i wypiliśmy sok dyniowy które wzieliśmy z kuchni gdy szliśmy do wieży. Położyliśmy sie na moim łóżku i wtulając sie w siebie zasneliśmy.

Ja , brat i Huncwoci ~ Alex Malfoy ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz