32

911 55 2
                                    

Gdy szliśmy na ostatnie zadanie dużo osób nam gratulowało i życzyło powodzenia. Zaczęliśmy wybierać bronie. Ja wziełam dwa sztylety,łuk i strzały. A James miecz i sztylet. Na sygnał armaty weszliśmy do lasu. I tam zaczeła sie nasza przygoda. Szliśmy przed siebie,czujnie rozglądając sie. Nagle coś koło nas zaszeleszczało w kszakach.
- Co to było ? - zapytałam wyciągając strzałe.
- Sprawdzmy. - byłam gotowa do strzału a James wyciągnął miecz. Zobaczyliśmy dół a w nim Chimere. Zeszliśmy do niej.
- Witajcie uczestnicy turnieju. Dostaniecie odemnie wskazówke żeby zdobyć puchar turnieju. Ale najpierw musicie odgadnąć zagatke. Macie tylko trzy szanse. Co to jest. Nie widzisz tego,ani nie czujesz. Nie możesz dotknąć ale to słyszysz.
- Hmmmmmm ktoś pod peleryną niewidką ? - zapytał James.
- Nie.
- Głos ! - krzyknełam.
- Tak. Zgadłaś więc może coś trudniejszego.
- Miała być jedna zagadka. - powiedział James.
- Cicho to ja tu ustalam zasady. Co było pierwsze ogień czy Feniks ?
- Koło niema początku ani końca. - odpowiedziałam.
- Sprytna jesteś. No dobrze,o to wskazówka. Żeby znaleźć puchar turnieju musicie oswoić zwierze które zmienia pogode,pokonać złocistą bestie i odnaleźć tego którego nie widać. Powodzenia. - powiedziała i odfruneła.
- Proste. Zwierze które zmienia pogode czyli Gromoptak,złocista bestia to smok no i ten który znika to.......
- Demimoz. - przerwał mi James. - Niedługo sie ściemni. Co robimy ?
- Proponuje nazbierać chrustu i rozpalić ognisko,będziemy spać na drzewach a jeżeli chodzi o jedzenie to niedaleko była rzeka. Pójde po jakieś ryby. - James nazbierał suche patyki i próbował rozpalić ognisko,ja w tym czasie upolowałam cztery ryby.
- Co ty robisz ? - zaśmiałam sie gdy zobaczyłam że James rzuca patykiem o patyk. - Daj mi to. - ustawiłam stosik patyków w namiocik. - Daj okulary.
- Po co ci ?
- Zobaczysz. - podał mi okulary a ja ustawiając je tak że słońce padało prosto na nie i na stosik patyków. Zaczeło sie powoli rozpalać.
- Jak to zrobiłaś ?
- Soczewki skupiają promienie słoneczne.
- Aaaaaa dobra. Dawaj te ryby. - upiekliśmy je i zjedliśmy. Zabraliśmy żeczy i zgasiliśmy ognisko. Weszliśmy na drzewo i położyliśmy sie na gałęziach.
- Zimno ci ? - zapytał James.
- Troszke. - James przytulił mnie i w objęciach zasneliśmy.
Już trzeci dzień trwa to zadanie,idziemy i szukamy Gromoptaka. Nagle zmieniła sie pogoda.
- Mamy go. - szepnął James. Widocznie zauważył naszą obecność bo odwrócił sie w naszym kierunku. - Czyń honory. - powoli ale z ufnym uśmiechem podeszłam do niego i wystawiłam ręke do przodu. Popatrzył na mnie odwracając głowe na bok. Zrobiłam to samo i uśmiechnełam sie. Powoli zbliżał się do mnie i położył dziób na mojej dłoni.
- Chodź,powoli. - powiedziałam do Jamesa. Podszedł powoli,złapałam go za ręke i zdejmując moją z dzioba położyłam jego. Uśmiechnął sie i pogłaskał ptaka.
- Uciekaj. - szepnełam a ptak zniknął.
Mineły dwa dni od oswojenia Gromoptaka. Do końca zostały nam jeszcze dwa dni. Nagle usłyszeliśmy ryk. To smok. Wszędzie rozpoznam ten ryk.
- Gotowy ? - zapytałam.
- Jasne.
- No to wykaż sie swoją odwagą. - smok cały płonął w płomieniach. Był bardzo silny. James zrobił krok a smok zionął ogniem. Jamie odwrócił sie do mnie i nie zauważył ogona tego wielkiego gada.
- Jamie! Uważaj! - udało mu sie w ostatniej chwili odskoczył. Jak mu pomóc. Myśl,myśl. No tak! Złożyłam dwa palce i gwizdnełam z jak najgłośniej. Gromoptak przyleciał bardzo szybko.
- Wiesz co robić. - powiedziałam głaszcząc go. Wzleciał wysoko w powietrze i zmienił pogode na ulewe. Łuska somka zgasła i smok sie już niepalił. Był bardzo osłabiony. James korzystając z okazji wbił swój miecz pokonując to cudne i zarazem niebezpieczne stworzenie.
Dobra dzisiaj ostatni dzień musimy znaleźć demimoza,co wcale nie jest proste.
- Wiem. Możemy zmienić sie w zwierzęta. - powiedział James.
- Dobry pomysł ale jesteśmy animagami. Knott chyba nie był by zachwycony że jesteśmy niezarejstrowani.
- Racja ale ty jesteś metamorfomagiem. Możemy powiedzieć wrazie czego że ja też.
- No dobra. - Zmieniliśmy sie i pod postacią zwierząt zdobyliśmy zaufanie demimoza. I jest oto puchar. Zmieniliśmy sie w ludzi i razem złapaliśmy świstoklik. Przenieśliśmy sie na mete.
- Wygrał pan Potter ze swoją siostrą. - ogłosił wujek. Nagle zachmurzyło sie. Na arenie pojawili sie Śmierciożercy. Zanim kto kolwiek zareagował jeden ze śmierciojadów utworzył tarcze dookoła wszystkich śmierciojadów i mnie i Jamesa. Z tłumu wyszła ta wstrętna Elisabeth.
- Co Alex ? Straciłaś już Remusa ? To teraz stracisz brata. Avada Kedavra! - zanim zdążyłam cokolwiek zrobić James upadł. Śmierciożercy znikneli i tarcza razem z nimi. Pobiegłam do Jamesa,rzuciłam sie na kolana i złapałam go za dłoń. Była zimna.
- Nie. James.....prosze cie......niezostawiaj mnie!!! - płakałam.

Poczułam czyjeś ręce na ramionach. Remus i Syriusz odciągali mnie od Jamesa płacząc. Remus przytulił mnie mocno przyciskając do siebie. Krzyczałam,płakałam,biłam go pięściami. Wkońcu odepchnęłam go z całej siły,Syriusz ledwo co go złapał żeby sie niewywrucił. Rzuciłam sie biegiem do Jamesa. Przytuliłam sie do niego i płakałam. Podniosłam głowe i popatrzyłam na jego twarz. Jedna z mojich łez skapneła na jego usta. Spowrotem przytuliłam sie do niego. Poczułam bardzo dziwne uczucie. Jakby obejmował mnie rękami. Podniosłam sie i zobaczyłam że ma otwarte oczy.
- James!!!! - rzuciłam sie mu na szyje. - Nigdy więcej mnie tak niestrasz. Obiecaj że mnie niezostawisz.
- Obiecuje siostrzyczko.
- Ale zaraz. Jakim cudem ty żyjesz ? - pomogłam mu wstać.
- Jesteś odporna na wszystkie zaklęcia. Twoja łza zadziałała jak łza Feniksa tylko że nie uleczyła ran. A przywróciła do życia. - wytłumaczył wujek.
- Świętujemy ! - krzyknął James. Podbiegła do nas zapłakana Lili,rzuciła sie Jamesowi na szyje i pocałowała. Wszyscy otworzyli szeroko buzie.
- Świętujemy !!! - krzyknełam razem z Lili,Syriuszem,Dorcas i Jamesem. Podszedł do nas Remus.
- Alex możemy porozmawiać ? - zapytał.
- Daj mu jeszcze jedną szanse. - szepneła Lili.
- Błagam cie. - powiedział Luniek błagalnym wzrokiem.
- A możemy na imprezie ?
- Jasne. Dziękuje. - uśmiechnął sie delikatnie.

Ja , brat i Huncwoci ~ Alex Malfoy ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz