Rozdział 1

19.9K 820 376
                                    



- Jesteśmy na miejscu - oznajmiła entuzjastycznie mama, wybudzając mnie tym samym z samochodowej drzemki.

Przetarłam zaspane oczy i natychmiast wysiadłam z samochodu. Spojrzałam na nasz nowy dom, który znajdował się na tej samej ulicy co poprzedni, co sprawiało, że był do niego bardzo podobny. Uśmiechnęłam się mimowolnie, a w moich oczach przez chwilę zawirowały łzy.

- Chcesz wejść pierwsza? - spytała mama, która trzymała w dłoni pęk kluczy.

Wyciągnęła go w moją stronę, a ja od razu je złapałam. Nie myśląc dużo, podeszłam do drzwi i włożyłam klucz do zamka, powoli go przekręcając. Kiedy usłyszałam charakterystyczne kliknięcie, złapałam za klamkę od drzwi i szeroko je otworzyłam, wchodząc do środka. Nie czekając na resztę mojej rodziny zaczęłam oglądać każde pomieszczenie na dole. Dom był w pełni wyposażony, dzięki czemu od razu mogliśmy zacząć się rozpakowywać.

- Drugie drzwi po lewej to twój pokój - powiedział uśmiechnięty tata.

Pędem pobiegłam na górę, żeby zobaczyć moje nowe królestwo. Pisnęłam widząc idealnie urządzone wnętrze. Wszystko to dzięki mojej mamie, która swoją drogą jest dekoratorką wnętrz. Plusem jest również to, że mamy bardzo podobne gusta, dzięki czemu wie, co mi się podoba. Rzuciłam się na wielkie łóżko, zanurzając się w pachnącej pościeli. Zamknęłam powieki, jednak otworzyłam je, kiedy poczułam mokry język na swojej twarzy.

- Ozzy - zaśmiałam się i wstałam, obejmując tym samym swojego psa. - Tobie chyba też się podoba, co? - pogłaskałam go, a on szczeknął, co w jego psim języku prawdopodobnie znaczy 'tak'.

- Ozzy, zejdź z łóżka - powiedziała moja mama, wchodząc do pokoju.

- To też jego łóżko - oparłam swoją głowę o jego.

- Rosalie, on jest już na to za duży - skrzyżowała ręce. - W ogrodzie stoi buda.

- Mamo! - marudziłam. - Od zawsze ze mną spał. Nie chce, żeby męczył się w budzie - zaprotestowałam.

- Męczył? Skarbie, nic mu nie będzie. Ma dużą budę i ogromny ogród.

- Ale czasem będzie mógł ze mną spać? No i będzie wpuszczany do domu, kiedy ja tak powiem - razem z Ozzim spojrzeliśmy na mamę, wyczekując odpowiedzi.

- Chyba nie mam z wami szans - zaśmiałam się.

- Piątka - zwróciłam się do Ozziego i wystawiłam do niego dłoń, do której pies przyłożył łapkę.

- No dobrze, Rose. Idź do samochodu po swoje rzeczy i się rozpakuj, a ja zadzwonię do dyrektora poinformować go, że od poniedziałku wracasz do szkoły - uśmiechnęła się i wyszła.

- Pomożesz mi? - spytałam do Ozziego i wstałam z łóżka.

Zeszłam na dół w towarzystwie mojego psa i zaczęłam szukać kartonów z mojego pokoju, które podpisałam moim imieniem. Każdy z nich po kolei ustawiłam obok samochodu, a kiedy stwierdziłam, że wyciągnęłam już wszystkie, postanowiłam pojedynczo zanieść je na górę.

- Pilnuj, Ozzy - zwróciłam się do psa, który siedział obok trzech pudeł.

Podniosłam jedno z nich, niosąc je do pokoju. Położyłam je na ziemię, głośno dysząc. Nie sądziłam, że są aż takie ciężkie. Albo to ja miałam za mało siły, co jest bardzo prawdopodobne. Z wizją kolejnych trzech pudeł do zaniesienia, wróciłam przed dom. Zastygłam w miejscu, widząc, że Ozzy był głaskany przez jakąś dziewczynką, na oko sześcioletnią.

- Chyba cię polubił - zwróciłam się do niej, podchodząc bliżej. Odwróciła się i patrzyła na mnie z wielkim uśmiechem.

- To twój pies? - spytała, a ja kiwnęłam głową. - Jak ma na imię?

- Ozzy.

- Ładnie. Mogę się z nim pobawić? - spojrzała na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami.

- Uhm - podrapałam się po głowie. - A gdzie są twoi rodzicie? Nie jesteś za mała, żeby być tutaj sama?

- Moi rodzice są w pracy - nie przestawała głaskać Ozziego. - Mój brat się mną opiekuje, ale on pewnie nie zauważył, że wyszłam z domu.

- Gdzie mieszkasz? - spytałam lekko zaniepokojona.

- Nie mogę mówić takich rzeczy nieznajomym.

Och, ludzie.

- Jestem Rosalie - wyciągnęłam do niej dłoń.

- A ja Lily - przedstawiła mi się, ściskając moją rękę.

- Widzisz, już się znamy - uśmiechnęłam się. - To gdzie mieszkasz?

- Tam - wskazała palcem dwa domy dalej.

- Idziemy - złapałam ją za dłoń i lekko pociągnęłam w tamtą stronę.

- Ale ja chce się pobawić z Ozzim.

- Ozzy, zostań - zwróciłam się do psa. - Będziesz mogła się z nim pobawić, jeżeli twój brat na to pozwoli, dobrze? - spojrzałam na nią.

- Okej - niechętnie się zgodziła.

Dokładnie pokazała mi, który dom jest jej. Obie podeszłyśmy do drzwi, w które kilkakrotnie zapukałam. Minęły dwie minuty, zanim właściciel pofatygował się, żeby je otworzyć. Gospodarzem okazał się młody chłopak, coś około mojego wieku. Zlustrował mnie od stóp do głów i dopiero po chwili zorientował się, że obok mnie stała jego siostra.

- Lily? Co ty robisz na podwórku, wracaj do domu - odsunął się lekko, robiąc jej miejsce, jednak dziewczynka ani drgnęła. Zamiast tego mocniej ścisnęła moją dłoń.

- Chce się pobawić z Ozzim! - krzyknęła.

- Ozzim? - spytał chłopak.

- To mój pies - wtrąciłam się.

- My się chyba nie znamy - uśmiechnął się.

- Taaak - wymamrotałam. - Zdążyłam zauważyć.

- Jestem Lucas - wyciągnął do mnie rękę.

- Rosalie - ścisnęłam jego dłoń.

- Śliczne imię - powiedział zadziornie.

- Tak samo śliczne, jak pani za tobą - kiwnęłam głową w stronę pół nagiej dziewczyny, stojącej na końcu korytarza. Chłopak spojrzał na nią, robiąc przy tym zmieszaną minę. Jednak nie przejął się tym za bardzo - Nie mówił ci nikt, że nie na tym polega pilnowanie dzieci? - uniosłam brew w górę.

- Masz zamiar wygłaszać mi kazanie? - zaśmiał się.

- To nie moja rola - westchnęłam. - Razem z Lily chciałyśmy zapytać, czy nie masz nic przeciwko, żeby pobawiła się trochę z moim psem.

- A może to ty chcesz pobawić się z moim psem? - wyszczerzył się, a ja zrobiłam wielkie oczy.

- Wybacz, ale nie lubię kundli. Preferuje rasowe - odgryzłam się.

Puściłam drobną dłoń dziewczynki i odwróciłam się plecami, aby jak najszybciej wrócić do domu. Za sobą słyszałam jedynie cichy chichot Lucasa, oraz niezadowoloną Lily. Szybko wniosłam resztę kartonów na górę, tym razem bez żadnych trudności i zaczęłam się rozpakowywać, przy okazji odkładając na bok sukienkę na ognisko, które jest już jutro. Ciesze się, że zobaczę Mirandę i resztę dziewczyn, jednak ten piękny obraz zakłóca pewna osoba, której bardzo się obawiam.

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz