Rozdział 23

12.1K 555 429
                                    

Siedziałam w objęciach Alana dłuższą chwilę. Było mi przy nim ciepło i udało mi się nieco uspokoić. Chłopak malował na moim ramieniu kółka, co okazało się bardzo kojącym gestem, jednak w środku wciąż szalałam. Martwiłam się o Ozziego.

- Robi się chłodno. Wejdziemy do środka? - spytał.

- Mhm - mruknęłam i odsunęłam się od Alana, który wstał i podał mi swoją dłoń, abym zrobiła to samo.

- Wszystko w porządku, skarbie? - spytała mama, kiedy weszliśmy do domu.

- Tak. Okej.

- Pojadę do taty do pracy, przy okazji rozejrzę się po okolicy. No chyba że chcesz, abym została - spojrzała się na mnie.

- Ja się nią zajmę - zaoferował Alan.

- Właśnie tego się obawiałam - powiedziała mama, nieco złym głosem.

- Możecie przestać? - poprosiłam, rzucając się na kanapę. - Poradzimy sobie mamo.

- Dzwoń, jeżeli będziesz czegoś potrzebowała - posłała Alanowi ostrzegawcze spojrzenie i wyszła z domu.

- Nie lubi mnie - zauważył chłopak i usiadł na fotel.

- Nie bierz tego do siebie - szepnęłam, łapiąc za pilot.

- Jesteś głodna? - spytał nagle, a ja przecząco kiwnęłam głową. Miałam w gardle wielką gulę, przez którą ledwo przełykałam ślinę. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym coś jeść. - Może coś do picia? Sok, herbata, woda? - dopytywał.

- Dobrze się czujesz? - spytałam zdziwiona jego chęcią pomocy.

- To ja powinienem cię o to spytać - zmarszczył brwi. 

- Napiłabym się herbaty.

- Tak jest! - wstał i podciągnął rękawy do góry, jakby szedł wykonywać ciężką prace.

Włączyłam byle jaki program, aby zagłuszyć czymś panującą w domu cieszę. Zaczęłam płakać, kiedy przez przypadek kliknęłam przycisk ściszania, zamiast przycisku pogłaśniania.

- Rosie? - usłyszałam za sobą głos Alana, który postawił dwa kubki herbaty na stolik i usiadł obok mnie.

- Jestem beznadziejna! Nie umiem nawet dobrze zając się swoim psem! Co ze mnie za pożytek? - schowałam twarz w dłonie i zaczęłam szlochać. 

Usłyszałam smutne westchnięcie Alana. Poczułam jak wstaje z kanapy. Byłam pewna, że będzie chciał wyjść i wcale mu się nie dziwiłam. Kto chciałby siedzieć z laską, która ciągle narzekała na swoje życie? Zdziwiłam się, kiedy poczułam jego dłonie na swoich. Drgnęłam, kiedy odsłonił moją twarz i klęknął przede mną, dzięki czemu nasze twarze znajdowały się na tej samej wysokości.

- Więc już nie pamiętasz tego jak wybaczyłaś mi tylko po to, aby mnie chronić? Albo tego, jak wstawiłaś się za swoją przyjaciółką rzucając się na Lucasa? Jesteś wspaniała, Rosie. Zawsze można na tobie polegać, a to że Ozzy zaginął to nie twoja wina. Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem. Nie jesteś w stanie wszystkim pomóc i nad wszystkim panować. Nie miałaś na to wpływu.

- Gdybym nie zgodziła się na budę, albo gdybym...

- Nie możesz zastanawiać się co by było gdyby. To jeszcze bardziej przygnębia.

- Więc co twoim zdaniem powinnam zrobić? - spytałam, a on puścił moje dłonie i wstał.

- Masz komputer i drukarkę? - spytał.

- W moim pokoju.

- Weź herbatę i chodź za mną - wziął swój kubek i zaczął iść na górę.

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz