Rozdział 18

12.7K 622 474
                                    


- Dlaczego miałabym to zrobić? - spojrzałam na niego. - Mam go gdzieś.

- Wcale nie. Gdyby cię nie interesował, nie byłoby cię tutaj - zauważył.

Zaczęłam trawić w głowie jego słowa i zorientowałam się, że miał racje. Oczywiście, że martwiłam się również o Lucasa, jednak wiedziałam, że on dostał od Alana, który nigdy nie mógłby zrobić mu większej krzywdy. Nie wiedziałam za to w co wpakował się Alan. Byłam jednak pewna, że w coś niebezpiecznego i teraz na własne oczy zobaczyłam o co chodziło. Brał udział w nielegalnych walkach.

- Mogę wiedzieć o czym wy do cholery mówicie? - wtrącił się zdenerwowany Lucas. - Znaliście się wcześniej? Ty i Zack. Ty i Alan - spojrzał na mnie, a ja lekko skinęłam głową. - To o niej mówiliście na plaży? - tym razem zwrócił się do Zacka.

- Lucas - westchnął chłopak. - To nie jest rozmowa na teraz, mamy poważniejsze sprawy na głowie. Rose? Spróbujesz z nim pogadać? - spytał z nadzieją.

Poczułam się odpowiedzialna za Alana. Bałam się o niego i za nic na świecie nie chciałam, aby stała mu się krzywda, a prawdopodobnie tak by się stało, jeżeli nic bym nie zrobiła. Z drugiej strony on miał mnie dość.

- No nie wiem - mruknęłam. - On nie chce mnie widzieć, Zack. Jest dorosły i wie, co robi.

- Nie wie! O to chodzi, że nie wie - krzyknął. - Wiem, że robił dużo złych rzeczy i wiem, że go za nie nienawidzisz, ale on jest dobrym człowiekiem, Rosalie. Nawet, jeżeli nie chcesz zrobić tego dla niego, zrób to dla mnie. Nie mogę po raz kolejny oglądać, jak niszczy sobie życie.

- Po raz kolejny? - zdziwiłam się.


- Już raz z nim walczył - powiadomił mnie. - Larry nigdy nie przegrał żadnej walki, podobnie jak Alan, dlatego postanowili zawalczyć ze sobą. Larry przegrał, co było dla niego bardzo dużym ciosem, jednak Alan na tym nie skończył. Przespał się z jego dziewczyną, która rzuciła Larrego, co wkurzyło go jeszcze bardziej. Wiem że źle zrobił, ale to nie powód, aby skazać go na pewną śmierć.

- Dlaczego jesteś aż tak pewny, że przegra? - wtrąciła się Miranda. - Skoro wygrał z nim raz, wygra i drugi.

- To było dawno - zaczął rozmasowywać swoje skronie. - Larry dzień w dzień ćwiczył, aby kiedyś zemścić się na Alanie. Alan wręcz przeciwnie. Nie przestał trenować, jednak nie robił już tego dla walk, a dla siebie. Dawno się nie bił, a Larry wygląda na o wiele większego. To może się bardzo źle skończyć.

- Chodźmy - powiedziałam, zadziwiając samą siebie. - Wyciągniemy stamtąd tego idiotę.

Ruszyłam w stronę wejścia. Znowu poczułam nieprzyjemny zapach, jednak tym razem nie był aż tak duszący, jak za pierwszym razem. Dwie dziewczyny, które wcześniej stały przy ścianie zniknęły, a ze środka dało się usłyszeć śmiechy i krzyki. Weszłam do środka wzrokiem szukając Alana. Po chwili światła nieco się ściemniły, a kolorowe reflektory oświetliły ring, na który już po chwili wszedł mężczyzna z mikrofonem. Obok mnie pojawił się Lucas, Zack i Miranda, aby również oglądać to, co się dzieje.

- Witam wszystkich tutaj zebranych! - jego radosny głos odbijał się od ścian. - Panie i panowie, nadszedł dzień na który wszyscy z nas z niecierpliwością czekali. Dwoje waszych ulubieńców po raz kolejny w jednym ringu, zapraszam panowie - zaśmiał się i odwrócił, czekając na 'ulubieńców'

Już po chwili na ringu pojawił się Larry. Mężczyzna uśmiechnął się, po czym spojrzał na mnie, nieco zdziwiony moją dalszą obecnością. Puścił mi oczko, a ja drgnęłam z odrazą. Po chwili, obok niego pojawił się Alan. Był w samych spodenkach i nie mogłam powiedzieć, że nie był umięśniony, bo był, nawet bardzo, jednak stojąc obok Larrego można by było rzec, że Alan wyglądał jak jego młodszy brat.

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz