Rozdział 20

13.2K 593 400
                                    


- Nie jestem pewna czy wytrzymam na scenie bez śmiechu - powiedziałam szczerze, biorąc łyk koktajlu.

Poszło nam dobrze i żadne z nas nie miało większych problemów z jąkaniem się, jednak ledwo powstrzymywałam śmiech słysząc kwestie Alana. Starał się wczuć, co było urocze, ale za nic w świecie nie powiedziałabym, że poszło mu dobrze. Brzmiał zabawnie i jeżeli tak będzie jutro, na bank wybuchnę śmiechem.

- Ja uważam, że poszło mi nie najgorzej - chyba sam nie wierzył w swoje słowa, bo po chwili cicho się zaśmiał.

- Jeżeli jutro coś nie wyjdzie, to będzie twoja wina - wskazałam na niego palcem, a on zrobił minę urażonego pieska.

- Wypraszam sobie - prychnął. - Nie moja wina, że nie umiesz nad sobą panować - zaśmiał się.

- Umiem - przewróciłam oczami. - Chwila - zmarszczyłam brwi, patrząc się przez okno. - Czy to nie jest Zack? - Alan spojrzał w tą samą stronę.

- On, no i co - wzruszył ramionami.

- No nic - wróciłam do koktajlu, jednak kątem oka ciągle obserwowałam chłopaka, który siedział na ławce, którą widać było z kawiarni.

Zack nerwowo bawił się w dłoni swoją komórką. Byłam prawie pewna, że na kogoś czekał. To nie byłoby niczym dziwnym, gdyby po chwili nie okazało się, że tym kimś była... Natalie. Nigdy nie widziałam, żeby ta dwójka ze sobą rozmawiała. Nie byłam nawet pewna, czy byli na cześć.

- Oni się znają? - spytałam Alana, który po raz kolejny, niechętnie spojrzał przez okno.

- To chyba nie jest nasza sprawa - odwrócił się. - Przestań się tak gapić - powiedział do mnie, starając się zasłonić mi ich widok.

Nie przejęłabym się ich spotkaniem tak bardzo, gdyby nie fakt, że Zack podobał się Mirandzie. Dziwiłam się więc, dlaczego był tutaj z Natalie, która uśmiechała się do niego szeroko i zawzięcie mu coś opowiadała, przybliżając się do niego coraz bardziej.

- Chodźmy się przywitać - wstałam od stolika. - Tak wypada, nie? - spojrzałam na chłopaka i pospiesznie wyszłam z kawiarni.

Słyszałam za sobą wołającego mnie Alana, jednak nie odwróciłam się do niego. Rozejrzałam się w dwie strony, zanim przeszłam przez ulicę. Byłam już obok nich, jednak zastygłam, kiedy zobaczyłam co zrobiła Natalie. Dziewczyna zbliżyła do Zacka swoją twarz i bez ostrzeżenia, po prostu go pocałowała. Natalie pocałowała Zacka.

- A byłem pewien, że podoba mu się Miranda - powiedział Alan, kiedy znalazł się obok mnie.

Podbiegłam do dwójki siedzącej na ławce i kaszlnęłam głośno. Natalie odsunęła się od Zacka, a kiedy jej wzrok spotkał się z moim, uśmiechnęła się niewinnie. Najwidoczniej nie widziała w tym niczego złego.

- Co ty robisz? - krzyknęłam do niej, odciągając ją na bok.

- Powiedziałaś, że mam zacząć coś robić w stronę chłopaka, który mi się podoba, czyż nie? - powiedziała. - I zrobiłam. Dzięki za radę.

A więc o to jej chodziło, kiedy mówiła, że mogę pożałować swoich słów.

- Żartujesz sobie ze mnie? - prychnęłam. - Dobrze wiesz, że...

- Że co - przerwała mi. - Że Miranda kocha się w nim od dwóch lat, jednak nie robi w tym kierunku zupełnie nic? Skoro ona siedzi cicho czas, abym to ja coś zrobiła.

- Ciągnie ich ku sobie, Natalie! I wiem, że to widzisz - nie zauważyłam nawet, kiedy mój głos stał się taki ostry.

- Ją ciągnie do niego, on ma ją w dupie - zaśmiała się.

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz