Rozdział 25

11.9K 519 237
                                    


Alan zrobił mi malinkę, po czym odsunął się i na nią spojrzał. Uśmiechnął się, złożył na niej krótki pocałunek i znowu powrócił do moich ust. Byłam na siebie zła, że tak łatwo mu się oddawałam, jednak nie potrafiłam zrobić nic innego. Chciałam, żeby był tylko mój, ale nie wiedziałam, czy to możliwe. Zatraciłam się w jego pocałunkach tak bardzo, że nie usłyszałam otwierających się drzwi. Dopiero krzyk mojej mamy przywrócił naszą dwójkę na ziemię.

- Córciu? 

- Cholera - syknęłam i odepchnęłam od siebie Alana, zeskakując z blatu.

- Zachowujesz się jakbyśmy kogoś zabili - usłyszałam za plecami cichy śmiech Alana.

- Tutaj jesteś - powiedziała kobieta wchodząc do kuchni. Ustała w miejscu, kiedy zobaczyła Alana.

- Przyniósł mi lekcje z dzisiaj - powiedziałam od razu. 

- Dzień dobry - przywitał się Alan.

Jej wzrok mówił, że nie za bardzo mi wierzyła. Widziałam, że chciała coś powiedzieć, na szczęście Ozzy który zniknął w salonie przybiegł i wskoczył na nią, merdając ogonem.

- Znaleźliście go? - zdziwiła się i ukucnęła, aby pogłaskać psa.

- Nie do końca. Ktoś go przyprowadził z powrotem.

- To dziwne - powiedziała, wstając na równe nogi.

- Ważne, że jest w domu - uśmiechnęłam się. - A co ty tutaj robisz? - zagryzłam wnętrze policzka.

- Rano nie byłaś w najlepszym stanie, no i nie odbierałaś telefonu. Chciałam sprawdzić czy wszystko jest okej.

- Przepraszam.. telefon jest na górze w pokoju. Nie słyszałam - westchnęłam.

- Nic się nie stało - uśmiechnęła się życzliwie.

- Już spisałaś te lekcje? - spytała chcąc, aby Alan wyszedł.

- Jeszcze nie - starałam się brzmieć tak, jakbym nie była zła za to jaki miała stosunek do Alana. - Niedługo skończymy.

- Mhm. No dobrze. To ja wracam do pracy - powiedziała cicho i odwróciła się do drzwi.

- Kocham cię - krzyknęłam za nią.

- Ja ciebie też - po tym usłyszałam zamykanie się drzwi i ryk silnika samochodu.

- Cofam moje słowa - westchnął Alan. - Ona mnie nienawidzi.

- Nie przesadzaj - powiedziałam, podchodząc do stołu. - Więc masz ochotę na jakąś pizze? - wzięłam ulotkę i odwróciłam się do niego.

- Tak właściwie to będę już szedł - powiedział, patrząc na ekran swojej komórki. - Miałem tylko sprawdzić co u ciebie - zaczął tłumaczyć.

- Och - wykrztusiłam starając się nie pokazać, że zrobiło mi się smutno. 

- Do jutra? - spytał, a ja kiwnęłam głową.

- Do jutra - szepnęłam.

Uważnie obserwowałam go, kiedy nakładał buty. Nawet na mnie nie patrząc, złapał za klamkę i wyszedł z domu. Widziałam przez okno, jak odjeżdża z piskiem opon. Nie powiem, że to nie było dziwne, bo było. Alan nagle stał się taki chłodny i odległy. Może całował mnie tylko, bo miał taką potrzebę? Albo chciał czegoś więcej, więc kiedy wyjechałam mu z pizzą, po prostu uciekł.

Zrobiło mi się przykro.

Bardzo przykro.

-----------------------------------------

Naucz mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz