1. Koci pościg

1.7K 117 216
                                    


Nazywam się Mahiru Shirota i mam dziewiętnaście lat. Od trzech lat jestem panem małego, czarnego kotka, któremu nadałem imię Kuro. Nie zbyt oryginalne ale ładne. Nie zdając sobie najmniejszej sprawy również zostałem w tym samym dniu Eve Servampa Lenistwa. Sleepy Asha.

Przez te trzy lata zanadto się nie zmieniło nic w naszym domku. Kuro nadal wyżera mi lodówkę. Znaczy, nam. I nadal się uczę. Studiuję. Znaczy, studiujemy. Kuro za bardzo wyboru nie miał bo nie możemy się zanadto od siebie odłączyć. Na początku spał w kociej wersji w plecaku ale z czasem zauważyłem, że zaczął z zainteresowaniem nastawiać swoje duże, puchowe uszka aby usłyszeć wykład. Nie sądziłem, iż zajęcia z ochrony przyrody go zainteresują. Stop! Cokolwiek go zainteresuje, ale od tamtej pory otwieram plecak by mógł słyszeć.

Nasza relacja też się nie zmieniła. Jednak zauważyłem pewną w zasadzie ciekawą rzecz, która z ostatnimi dniami się nasiliła. Chodzi o to, że Kuro, choć się tego gorąco wypiera, nie lubi być dalej ode mnie niż z trzydzieści metrów. Może mniej. Jako Servamp i jako kot, co już w ogóle nie chce się ode mnie odkleić. Szczerze mówiąc, nie przeszkadza mi to. Kiedy odrabiam lekcje lub uczę się to miło tak pogłaskać słodkiego kotka dla odstresowania się. Albo w nocy, najlepiej zimowej, jak ciepłe ciało się przytula mocno do moich pleców. Ta rzecz tak się mocno u nas zakorzeniła, że nasi kumple, inni Eve z Servampami, nie dziwią się już widząc nas przytulonych.

Jednak ostatnio ciągła chęć pieszczot Kuro zaczynała mnie przytłaczać oraz zawstydzać. Każdego by zawstydziła gdyby Kuro (jako człowiek) wszedł do łazienki, gdy się kąpiesz i mówi, że w tej chwili (nie ma później lub za chwilę) chce się przytulić. Mimo wszelkich protestów włazi do kabiny i z całej siły tuli uniemożliwiając normalne oddychanie.

Cieszyłem się chociaż z tego, że nasilenie to miało początek w czerwcu, gdy mogłem przestać tak mocno się uczyć. Jeden pozytyw.

W tej chwili zaczął się lipiec, a ja siedziałem w zamkniętej łazience. Bynajmniej nie z powodu strasznych upałów, a próby odgrodzenia się od namolnego kota miałczącego pod drzwiami i nie zamierzającego nigdzie pójść dopóki nie dam się znowu udusić przez jego silne ramiona.

- Kuro! Idź sobie. Chcę mieć chociaż chwilę samotności!

Krzyczałem z nadzieją, że wysłucha mojej prośby. W końcu siedzę tu od dwóch godzin.

- Mendokuse - wymruczał kot, drapiąc małymi pazurkami o drewno.

Nadzieja, matką głupich. Jak to mówią. Istnieje możliwość, że uratował mnie dzwonek i namolne dobijanie się do drzwi, ponieważ usłyszałem jak Kuro przemienia się w ludzką formę i bez żadnych sił otwiera drzwi. Wylądowałem na podłodze.

- Wstawaj - ziewnął mój współlokator. - Misono zaraz zemdleje z wysiłku.

Podreptał do salonu gdy ja dźwignąłem się na nogi. Obydwoje obiecaliśmy Misono, że przy nim nie będziemy się przytulać. Argumentując prośbę mówił, że ma serdecznie dość nalegań Lilly'ego o to by i oni się tak ,,słodko" przytulali. Misono kategorycznie odmówił i ustanowił miesiąc celibatu. Nie muszę wspominać, że drugi się załamał? Ale nawet to nie powstrzymało go od robienia słodkich oczek do swojego ukochanego Eve gdy tylko nas widział razem. Otworzyłem drzwi zastając kłócących się kochanków. Misono był cały czerwony (ostatnio nie wiem już czy z gniewu czy zawstydzenia albo może i obu naraz) oraz Servampa Nieczystości uśmiechającego się od ucha do ucha.

- Hej chłopaki. Wejdźcie - otworzyłem szerzej drzwi.

- Dzień dobry, Mahiru! - Zawołał szczęśliwy Lilly. - Czy mógłbym porozmawiać z bratem na osobności?

Leniwa Miłość [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz