Sabotażowe Lenistwo

594 53 61
                                    


Mahiru:

Gdy wróciliśmy do środka dzień minął już w spokojniejszej atmosferze. Pierścionek zaręczynowy od Kuro zawiesiłem na długim sznurku i zawiązałem na szyi. Obydwoje uznaliśmy, żeby było lepiej aby to narazie zostało tajemnicą bo to co by robiła reszta po dostaniu tej szokującej informacji byłoby katastrofą. A o katastrofie mowa...

Następny dzień już taki to spokojny nie był.

Ranek był istną zawieruchą. Każdego było pełno. Gdzie się by nie obejrzało to każdy był w kilku miejscach naraz. W całym budynku panował wielki harmider oraz koszmarny hałas niszczący narządy słuchu lecz niestety nie posiadam żadnych dobrych zatyczek i musiałem to przeżyć. Nie można było też z nikim się dogadać. A nawet złapać by powiedzieć choć jedną sylabę. To była istna katastrofa. Nikt nie zamierzał przystanąć, zastanowić się nad swoimi poczynaniami i zrobić coś na spokojnie. Nawet logistyczna natura Misono chyba także postanowiła zniknąć z radaru żeby nie mógł z niej korzystać. Bo nawet i on wariował biegając jak opętany po korytarzu.

Wpatrywałem się w to z niemym przestrachem w ich ruchy nie wiedząc za bardzo co samemu mam robić ponieważ ja nie miałem powodu by zachowywać się jak oni. Tylko... dlaczego wszyscy biegali jak rozjuszone małpy? No cóż, powód był jeden i całkiem prosty. Nazywał się on Lawless.

Zaczęło się to podczas wspólnego śniadania, które przebiegało w radosnej atmosferze. Hyde akurat przyniósł bułki dla Misono poproszony o to uprzednio i ni stąd ni zowąd zaczął się zastanawiać ile będzie trwać podróż powrotna do domu. Niby nic niezwykłego bo każdy się nad tym głowił ale... No właśnie ale. Licht zaproponował byśmy wszyscy polecieli jego szybkim odrzutowcem w tym samym czasie gdy Misono oznajmił, że jego ojciec już wysłał jego nowy "prezent". Dałoby się dogadać z transportem lecz Lawless nie chciał lecieć samolotem Misono mówiąc, że ich byłby szybszy. Lilly się z tym nie zgodził i powiedział, że jeśli by lecieli samolotem państwa Todoroki'ch to spóźniliby na własny ślub. Hyde się zdenerwował i rzucił wyzwanie Lilly'emu, iż pierwszy zjawi się z Licht'em w domu i weźmie z nim ślub (On najwyraźniej chwilowo zapomniał, że biorą wspólnie ślub). Lilly w przypływie emocji krzyknął, że to on z Misono będą pierwsi. Misono wpierw na to nie reagował ale coś tam Licht mruknął, czego nie usłyszałem, i duma arystokratyczna została podszarpana. Zatem skończyło się tak jak się skończyło.

Ekipa podzieliła się na dwa wojenne fronty do których przyłączyli się zdrowi ludzie Tsubaki'ego z nim na czele.

Do obozu Chciwości należeli: Hugh, Sakuya, Tsubaki, Berukia, JeJe.

Do obozu Pożądania zapisali się Tetsu, Otogiri, Shamrock, Lilac i Mikuni.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że podczas pakowania swych rzeczy skakali sobie do gardeł całkowicie mnie tym rozwalając psychicznie bo jak można kłócić się o taką głupotę. Nie rozumiałem tego. To, że przyzwyczaiłem się do ich dziwactw i ekscesów to nie znaczyło, że już nie potrafili mnie zaskoczyć do takiej potęgi, iż traciłem umiejętność mówienia. Tak było i teraz. Nie mogłem się odezwać.

My z Kuro na szczęście zostaliśmy bezstronni. Ale oba zespoły próbowały nas do siebie podstępnie zaciągnąć. Nie daliśmy się. Chociaż byłem zmuszony do stałego pilnowania mojego narzeczonego ponieważ kusili go najlepszym ramenem. Robiło mi się cieplutko wewnątrz tytułując Kuro w ten sposób. Lecz moje emocje na później.

Powracając do teraźniejszości. Wszyscy biegali jak szaloni przygotowując się do długiej podróży. Z tego co mi wiadomo to Chciwość planowała wylot dziś wieczorem. Pożądanie za dobre dwie godziny.

- A my jak się przetransportujemy? - Spytał Kuro przytulając się do moich pleców.

Staliśmy aktualnie pośrodku, już pustego, korytarza.

Leniwa Miłość [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz