Kuro:Mówiąc krótko. Po raz kolejny nie zostałem miło obudzony ale znów bez empatii wywalony. Zaczynam tęsknić za czasami gdy wstawałem po południu budzony przez pyszne zapachy wylatujące z kuchni. Aż zaburczało mi w brzuchu. Niech ta przygoda się już skończy!
Aktualnie leżałem na bardzo nie wygodnej podłodze. Niech mi pani wybaczy jednakże muszę uciekać z tej niespodziewanej randki. Lekko podniosłem się na poobijanych łokciach aby zrozumieć dlaczegóż to leżałem zamiast nadal być wtulony w Mahiru. Tyle, że nie widziałem żadnego sensownego dla mnie powodu. Wszyscy szczęśliwie słodko spali na swoich miejscach bez obaw o spadnięcie. Arystokrata wtulony był w trzymającego go Lily'ego mającego szeroki uśmiech nawet podczas snu. Lekko przerażające. Hugh musiał przykryć się podczas snu swoją peleryną gdyż był cały nią owinięty a obok niego siedział Tetsu z zamkniętymi oczyma i spokojnym wyrazem twarzy. JeJe był w formie w węża i spał zwinięty w kulkę. Starszy Arisuin natomiast był rozłożony na całym fotelu. Nogi miał na stole, dłońmi opierał głową. Ten to potrafi się odprężyć. Spojrzałem na Mahiru który leżał na swoim i moim miejscu. Musiał opaść gdy ja z niewiadomego powodu spadłem na tą przeklątą podłogę. Zmarszczyłem brwi.
Podniosłem się na równe nogi sprawdzając każde możliwe powody. Ale nic takowego nie widziałem. Wzruszyłem ramionami wysnuwając pewien wniosek. Wniosek ten brzmiał tak: życie jest dziwne i najwidoczniej nie chciało abym dalej spał. Bezczelność! Chwilę potem znów leżałem rozłożony na podłodze z otwartymi szeroko oczami. Podłoga zdawała się mówić: witam ponownie. Nie, nie, dowidzenia. Podniosłem głowę po kolejnym uderzeniu. Coś ewidentnie nas atakowało tworząc tym samym nie wygodne turbulencje. Na klęczkach znalazłem się przy oknie wychylając ostrożnie głową. Była noc ale dla moich wampirzych oczu nie miało to problemu. Za szybą widziałem jakąś dziwaczną dziewuchę. Skądś ją kojarzyłem ale nie potrafiłem przypomnieć sobie skąd. Mocno czymś uderzyła i znów przez nią leżałem na podłodze.
- Kso - syknąłem ani trochę zachwycony tym co się działo.
Wstałem i uznałem, że pora nastała abym jednak zaczął budzić pozostałych. Oczywiście pierwszym miał być Mahiru. Dziwiło mnie bardzo, że nie czuli tych drastycznych ataków. Przybliżyłem się do chłopaka.
- Eee... mrrrr... - mruczał brunet gdy potrząsałem go.
Wspaniale. Pora na plan b.
- Kuchnia się pali! - Zawołałem mu do ucha.
Mój Eve w sekundę otworzył oczy upadając w moje ramiona krzycząc jak i gdzie. Jego krzyki obudziły pozostałych. Krzyki budzą a wstrzasy nie? Nie rozumiem ludzi i mojego rodzeństwa.
- Co się dzieje? - Ziewnął Hugh przecierając oczy.
Misono od razu przykleił nos do szyby. Jego oczy zwęziły się natychmiastowo.
- Otogiri nas atakuje! - Zaalarmował machając rękoma. Lilly dostał po nosie.
Ooo.... no to tak ona się nazywa. Już pamiętam.
- Subklasa Tsubaki'ego. Świetnie - mruknął Mikuni wstając z miejsca i depcząc JeJe.
Wszyscy wstali i patrzyli zaciekawieni co ona robi. Z niepokojem Mahiru zauważył, że tymi swoimi nićmi oplątuje samolot. Misono, delikatnie mówiąc, nieźle się zdenerwował. Kazał Lilly'emu coś z tym zrobić. Mój brat ochoczo zasalutował i już znajdował się poza pokładem.
- Czy to był dobry pomysł? - Zapytał Tetsu.
- Lilly da sobie z nią radę - powiedział stanowczo fioletowo włosy.
CZYTASZ
Leniwa Miłość [W TRAKCIE POPRAWIANIA]
FanfictionMałe, słodkie kotki uwielbiają czułości. I w życiu pewnego Servampa potrafiącego stać się kotem naszła straszna potrzeba zaspokojenia tej strony swojego wewnętrznego kota. Mimo wielkich prób, nie jest wstanie zapanować nad sobą. Jego ofiarą staje si...