Mahiru:Cały tydzień ślęczałem nad komputerem pracując. Organizowanie wielkiego ślubu nie należało do łatwych zadań. Z dodatkiem namolnego kota co zrozumieć nie chce, że nie mamy tak dużo czasu jak się komuś może wydawać to już wcale łatwo nie było. W tym dniu wysłałem The Mother ostatnie poprawki do menu i z trzaskiem odłożyłem moją pracę by zrobić coś do jedzenia. Poczłapałem ziewając do kuchni. Potarłwszy oko z wielkim worem pod spodem wyciągałem produkty spożywcze na blat. Z chwilą zamysłu wybrałem sałatkę owocową jako posiłek. Kilka ćwiartek obranych jabłek, winogrona, pomarańcze, pokrojone truskawki, awokado, arbuz dla orzeźwienia. I jeszcze wiele innych owoców. Zwieńczyłem to sokiem z ananasa. Dwie pełne miski zaniosłem do mojego okupowanego przez Kuro pokoju. Zmuszony byłem do pukania gdyż kot tego ranka oświadczył, że musi coś zrobić. Zapytany co, odparł, że ściśle tajne. Zapytany na jak długo, odpowiedział, że na cały dzień. Prosił bym pukał ale tylko w kryzysie. To też robiłem. Usłyszawszy ciche wejść otworzyłem. Pokój był w stanie używalności. Czysty, nie naruszony. Tylko chłopak z wyglądu na osiemnastolatka stał na środku i był cały w czerwonej niezidentyfikowanej farbie. Patrzył na mnie zmęczonym wzrokiem. Skinął w podzięce za wręczoną miskę i zaczął zajadać się sałatką. Dziw, że nie zaczął marudzić iż wolałby pizze lub coś w tym stylu. Widać, że jego wytyczone przez niego zadanie również było męczące. Usiadłem, wypuszczając powietrze z ust, na łóżku. Kuro dołączył zaraz po mnie. W całkowitej ciszy spożyliśmy sałatkę. Po opróżnieniu naczyń odłożyliśmy je na szafkę.
- Skończyłeś już? - Zagadnąłem miłym tonem.
Wampir zastanowił się trochę.
- Jutro dokończę - powiedział głośno ziewając.
- Przygotuję ci kąpiel a potem pójdziemy spać.
Pokiwał głową na znak zgody. W łazience sprawdzałem czy woda w wannie jest nie za ciepła. Prostując się skrzywiłem twarz z lekkiego bólu. Plecy miałem obolałe od tego ciągłego siedzenia i pochylania się nad urządzeniem elektrycznym. Marzę już tylko o położeniu się. Czeka jednak i mnie kąpiel, i trochę sprzątania. Kuchnia nie będzie czekać.
Nagle przestraszyłem się jak pewna dłoń chwyciła mnie w pasie a druga zaczęła jeździć po kręgach. Ciepły oddech niebiesko włosego na karku przyprawił mnie o rumieńce. Potem mocno mnie przytulił.
- Kąpiemy się razem? - Zaproponował jeżdżąc noskiem po szyi.
- Eee... nie Kuro, lepiej nie - odpowiedziałem zawstydzony.
- Czemu nie? - Można było u niego usłyszeć nutkę zawodu. - Proszę...
- Kuro...
Zacząłem ale zostałem uciszony jak Servamp ściągnął ze mnie koszulkę. Zły, odwróciłem się do niego przodem zamierając. Kuro był w samych czarnych bokserkach. Pierwszy raz widziałem go prawie nagiego. Nie mogłem powiedzieć, że źle wyglądał. W zasadzie wyglądał wspaniale. Miał delikatnie ale dobrze widoczne zarysowane mięśnie wysportowanego ciała nieskalanego żadnym włoskiem prócz tych prowadzących pod bieliznę. Nie miał żadnych blizn ani nawet pieprzyków czy czegoś innego. Alabastrowa skóra wyglądała na miękką i gładką. Dopiero teraz, jak rażony piorunem, zauważyłem jaki Kuro jest przystojny i piękny pod każdym względem. Poczułem jak zasycha mi w gardle a policzki pieką. W porównaniu z nim moje ciało wypadało słabo. Chłód dopiero teraz zaatakował moją nagą klatkę piersiową. Zatrząsłem się. Widząc to, wampir przybliżył się i przytulił dając mi swoje ciepło. Nieśmiało odzajemniłem uścisk. Staliśmy długo. Nie wiem tylko kiedy wylądowaliśmy w wannie. Opierałem się plecami o tors Kuro. Było mi bardzo przyjemnie.
CZYTASZ
Leniwa Miłość [W TRAKCIE POPRAWIANIA]
FanfictionMałe, słodkie kotki uwielbiają czułości. I w życiu pewnego Servampa potrafiącego stać się kotem naszła straszna potrzeba zaspokojenia tej strony swojego wewnętrznego kota. Mimo wielkich prób, nie jest wstanie zapanować nad sobą. Jego ofiarą staje si...